Earvin N'Gapeth wyjaśnia powody zerwania kontraktu z Kuzbassem Kemerowo

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Francuski przyjmujący, który wywołał potężną aferę w rosyjskiej i francuskiej siatkówce, w końcu zabrał głos w sprawie opuszczenia swojego dotychczasowego klubu.

W tym artykule dowiesz się o:

Słynna w ostatnich dniach decyzja Earvina N'Gapetha o zerwaniu kontraktu z Kuzbassem Kemerowo i powrocie do ojczyzny wywołała burzę w rosyjskich i francuskich mediach sportowych. Nikt, włącznie z trenerem drużyny Ericiem N'Gapeth (ojcem siatkarza), nie był w stanie podać powodów, dla których kontrowersyjny zawodnik posunął się do tak niespodziewanego kroku. Kierownictwo klubu zapowiedziało wystosowanie odpowiednich środków wobec niesubordynacji zawodnika: kary w wysokości zwrotu połowy pensji wypłaconej Francuzowi (ok. 400 tysięcy euro) i wniosek do CEV o zawieszenie siatkarza w prawach zawodnika na 18 miesięcy.

Siatkarskie media w Rosji i Francji prześcigały się w doniesieniach na temat tajemnic obrosłych wokół sprawy N'Gapetha. Portal Sport Express podał, że prawdopodobnym powodem decyzji siatkarza są problemy rodzinne związane z trzymiesięcznym synem, który pozostał wraz z matką we Francji. W końcu głos zabrał sam zainteresowany, który umieścił długi komunikat na portalu Facebook.

- Nie lubię wystawiać swojego życia prywatnego na widok publiczny, szczególnie na portalach społecznościowych, ale wydarzyło się już tak wiele rzeczy, że nie pozostawiono mi wyboru. Postanowiłem zerwać kontrakt z Kuzbassem Kemerowo, a myślałem o tym od pierwszego dnia pobytu w Rosji. Jedyny warunek, jaki postawiłem władzom klubu przy podpisywaniu kontraktu, był taki, żeby moje dziecko mogło urodzić się w Kemerowie - wyjawił zawodnik, który w dalszej części swojego oświadczenia nie kryje rozczarowania i goryczy.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!

Siatkarz zmienił zdanie i uznał, że najlepiej będzie, jeżeli poród odbędzie się we Francji; zawodnik nie miał zaufania do rosyjskiej służby medycznej, ponadto uznał, że nie do pokonania będzie bariera językowa. Władze Kuzbassa namawiały Francuza do zmiany decyzji, ale ten był nieugięty. Według zawodnika ustalenia były jasne: po porodzie klub dopełni starań, by cała rodzina N'gapetha zamieszkała w Rosji.

- Miesiąc przed porodem stawiałem się co tydzień w siedzibie zarządu klubu, by powiedzieć, że muszę lecieć do Francji. Nie chciano mnie wypuścić z powodu Pucharu Syberii - najbardziej niepotrzebnych rozgrywek świata, w których siatkarze rozgrywający kwalifikacje mistrzostw świata w ogóle nie grali. Byliśmy bez pierwszego rozgrywającego i nie mieliśmy żadnych szans na wygraną. Po kilku dniach żona zadzwoniła do mnie i powiedziała, że trafiła do szpitala. Zaraz po zakończeniu rozmowy byłem w taksówce na lotnisko. Wtedy zadzwonił mój ojciec i powiedział, że klub odwołał mój lot! Pewnie wyobrażacie sobie, jak byłem przybity - zdradza N'Gapeth.

Reprezentant Francji w końcu udał się do ojczyzny, by zobaczyć swojego potomka, ale okazało się, że nikt nie potrafi zapewnić mu należytej opieki nad synem w Rosji. Koledzy z drużyny odmawiali N'Gapethowi powrót do Kemerowa z rodziną. Wtedy zawodnik zrozumiał, że musi opuścić Kuzbass. - Nie mogłem być tak daleko od żony i dziecka przez cały sezon - uznał były siatkarz Cuneo. Ponadto oskarża on klub o kolejne złamanie kontraktu: Francuza miano zmuszać do powrotu do Rosji w celu leczenia kontuzji, jakiej nabawił się podczas turnieju kwalifikacyjnego do MŚ, natomiast sam zawodnik zastrzegł, że będzie leczył się w ojczyźnie.

- Sami zdecydujcie, kto jest w błędzie. Jeżeli zostanę zawieszony na 18 miesięcy, wiem, że wrócę po tym okresie silniejszy i lepszy - kończy siatkarz.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)