PP: Powtórki z historii nie było - relacja z meczu MKS Banimex Będzin - AZS Częstochowa

Akademicy zdobyli "Twierdzę Będzin", jak głosił transparent wywieszony przez kibiców gospodarzy. Ambitni podopieczni trenera Dacewicza polegli nieznacznie, a rywale musieli wydrzeć im wygraną z rąk.

Olga Krzysztofik
Olga Krzysztofik

Wyniki osiągane przez siatkarzy MKS-u sprawiają, że w Będzinie głośno mówi się o aspiracjach sięgających PlusLigi. W kolejnej rundzie Pucharu Polski do Zagłębia Dąbrowskiego przyjechał AZS Częstochowa. Pojedynek z tą drużyną przyciągnął do hali wielu widzów, na trybunach zasiadł bowiem nadkomplet kibiców! Ich doping niósł gospodarzy w trudnych momentach, a taki przydarzył się już na początku meczu.

Częstochowianie na pierwszej przerwie technicznej prowadzili 8:5, ale po powrocie na parkiet zostali zepchnięci do defensywy. W polu zagrywki pojawił się Michał Żuk, który zaserwował trzy asy (!), a seria punktowa będzinian pozwoliła im na objęcie przewagi 13:9. Gospodarze rozpędzili się, a wraz ze zdobywaniem przez nich kolejnych punktów atmosfera w hali stawała się coraz gorętsza. W miarę upływu czasu stało się jasne, że premierowa odsłona zakończy się wygraną będzinian. Sprawą otwartą były tylko rozmiary wygranej, przygaszeni częstochowianie zdołali zdobyć tylko 16 punktów.

Po dotkliwej porażce goście wyszli na parkiet w nieco zmienionym składzie, na środku siatki wraz z Jakubem Veselym tę partię rozpoczął bowiem Wojciech Kaźmierczak. Pierwsze piłki lepiej rozegrali gospodarze, lecz to AZS był stroną, do której należała inicjatywa punktowa (6:8). Po udanej kiwce Grzegorza Wójtowicza trener Marek Kardos od razu poprosił o czas, nie chcąc, by gospodarze rozpędzili się (11:10). Była to dobra decyzja, gdyż jego podopieczni po powrocie na boisko natychmiast odbudowali swoją przewagę (11:14).

Lepsza gra częstochowian sprawiła, że spotkanie się wyrównało, mimo że cały czas utrzymywali oni przewagę. Zmieniło się to w najważniejszym momencie seta, przy zagrywce Tomasza Tomczyka gospodarze zniwelowali straty do jednego punktu, a po kontrze Grzegorza Wójtowicza doprowadzili do remisu 22:22. W efekcie końcówka była zacięta, a proste błędy MKS-u pozwoliły zwyciężyć gościom (22:25).

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!

Remis w setach sprawił, że mecz rozpoczynał się niejako od początku. Mimo że w trzeciej odsłonie walka toczyła się niemal cały czas punkt za punkt, to będzinianie doskonale radzili sobie z presją wywoływaną przez taką grę. Żadna z drużyn nie była w stanie odskoczyć przeciwnikowi. Co prawda po autowym ataku Adriana Hunka AZS prowadził 19:17, ale Michał Żuk był tego dnia fantastycznie dysponowany w polu zagrywki i to jego kolejny as doprowadził do remisu po 19. Chwilę później dwupunktowe prowadzenie Akademików ponownie zamieniło się w remis (22:22). Jednaj kolejnej przewagi podopieczni Damiana Dacewicza nie zdołali już zniwelować (22:25).

Siatkarze MKS-u walczyli o pozostanie w meczu, co dodatkowo ich zmobilizowało. Czwartą partię otworzyli oni z wysokiego "C" (3:0, 7:3). Częstochowianie błyskawicznie podnieśli się z kolan i począwszy od powrotu z pierwszej przerwy technicznej zanotowali efektowną serię przy zagrywce Vesely'ego (8:4, 8:9). Inicjatywa należała do Akademików, ale ich błędy pozwalały rywalom na utrzymywanie się w grze (16:15). Na siłach podupadł Tomczyk, którego przy stanie 16:17 zastąpił Jan Król. Ciężar gry wziął na swoje barki Wójtowicz, który raz po raz punktował w ataku, ale to gwóźdź Króla przywrócił nadzieje na zwycięstwo MKS-u (21:20). Natomiast wygraną MKS-owi dała niesamowita seria punktowych bloków, przez który nie był w stanie przedrzeć się ani Dawid Murek ani Michał Kaczyński.

Świetna postawa Jana Króla w końcówce odsłony pozwoliła mu rozpocząć tie-breaka w wyjściowym składzie. Kontynuował on swoją bardzo dobrą grę. W decydującej partii walka była bardzo wyrównana, lecz będzinianie grali przy wsparciu całej hali, która była wypełniona po brzegi. Jednak Akademicy dobrze radzili sobie z presją płynącą z trybun. Nerwy wkradły się w szeregi gospodarzy, którzy po autowym ataku Mariusza Gacy przegrywali 6:8. Po zmianie stron przyjezdni nie wypuścili już z rąk ani prowadzenia, ani wygranej. Mecz zakończył się efektownym asem serwisowym Dawida Murka.

W dniu 19 grudnia 2009 roku będzinianie w meczu VI rundy Pucharu Polski pokonali AZS Częstochowa 3:1. Tym razem, również w VI rundzie rozgrywek, lepszy okazał się zespół z ekstraklasy.

MKS Banimex Będzin - AZS Częstochowa 2:3 (25:16, 22:25, 22:25, 25:20, 10:15)

MKS: Stelmach, Gaca, Hunek, Żuk, Wójtowicz, Tomczyk, Mierzejewski (libero) oraz Warda, Król.

AZS: Marcyniak, Murek, Kaczyński, Hebda, Vesely, Buczek, Piechocki (libero) oraz Kaźmierczak, Bik (libero), Kamiński, Bednorz.

MVP: Kondrad Buczek

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×