Po zwycięstwie 3:0 w pierwszym meczu do przypieczętowania awansu polskiemu zespołowi brakowało dwóch wygranych przed własną publicznością setów. Wystarczyło zaledwie 50 minut czwartkowego spotkania, by ostatecznie pogrzebać szanse Niemców na grę w kolejnej fazie Pucharu CEV. Przy stanie 2:0 dla gospodarzy i osiągnięciu celu szkoleniowiec PGE Skry mógł dać odpocząć swoim najbardziej eksploatowanym graczom i wpuścić na parkiet tych, którzy w ostatnich czasach mieli mniej okazji do gry. Skorzystał na tym między innymi kapitan zespołu Mariusz Wlazły, który od początku sezonu gra praktycznie bez zmiennika i każda okazja do złapania oddechu powinna być dla niego ważna.
- Dwa pierwsze sety były oczywiście kluczowe, jeśli chodzi o kwalifikacje do kolejnej rundy. Graliśmy dobrze w ataku, zwłaszcza z wysokiej piłki na kontrze. Dobrze spisywaliśmy się też w przyjęciu. Od trzeciej odsłony to był zupełnie inny mecz. Dałem odpocząć Mariuszowi, bo jest mocno eksploatowany w lidze. Ale oczywiście widzę też pozytywy. Do gry mógł wdrożyć się powracający po kontuzji Nicolas Uriarte. Musimy dalej nad sobą pracować, bo w trzech ostatnich setach zespół słabo wyglądał w zagrywce - podsumowuje mecz cytowany przez oficjalny serwis internetowy bełchatowskiego klubu Miguel Falasca.
Powrót do gry po kontuzji podstawowego rozgrywającego Skry musi cieszyć sztab szkoleniowy i kibiców. Jego zmiennik Aleksa Brdjovic radził sobie nieźle, ale brak doświadczenia i alternatywy na pewno ograniczał możliwości drużyny. Argentyński reżyser gry ekipy z Bełchatowa nie ukrywa radości z powrotu do gry i możliwości prezentowania swoich umiejętności przed miejscową publicznością, którą uwielbia.
- Na początku byliśmy skoncentrowani, ale jak wiedzieliśmy, że mamy awans nasza gra się zmieniła. Straciliśmy trochę tej koncentracji, a przeciwnicy grali lepiej od nas. Na szczęście później wróciliśmy do gry i wygraliśmy. Zaprezentować tego dnia mogło się kilku zawodników, którzy ostatnio grali mniej. Cieszę się, że wróciłem po kilku tygodniach przerwy. Doping naszych fanów był niesamowity - przyznaje Nicolas Uriarte, który potrzebował zaledwie kilku spotkań w Polsce, by zyskać miano jednego z najlepszych rozgrywających PlusLigi. Czy po wyleczeniu urazu potwierdzi swoją klasę?
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!