Tomasz Bonisławski: Od trenera Heynena można się wiele nauczyć

Siatkarze Transferu Bydgoszcz po porażce w Częstochowie zakończyli swój udział w tegorocznej edycji Pucharu Polski. - Odczuliśmy ciągłe podróże - podkreśla Tomasz Bonisławski.

Bydgoszczanie w środę nie sprostali AZS-owi Częstochowa i w rezultacie odpadli z krajowego pucharu. Siatkarze Transferu po pierwszym zwycięskim secie nie potrafili pójść za ciosem i oddali inicjatywę częstochowianom, którzy w pełni zasłużenie uzyskali przepustkę do gry w ćwierćfinale rozgrywek. - Nie ma łatwych meczów. Z każdym przeciwnikiem trzeba dawać z siebie wszystko. W końcówkach nam czegoś zabrakło, czy to w drugim secie, czy w trzecim, kiedy rywale serią zdobyli punkty. Po tych seriach odcięło nam prąd i tak to się potoczyło. Odczuliśmy także ciągłe podróże, bo w zeszłym tygodniu po wizycie w Bielsku od razu pojechaliśmy do Kędzierzyna. Teraz musieliśmy przyjechać tutaj, ale to nie jest dla nas żadne wytłumaczenie. Po prostu częstochowianie byli lepsi - podkreśla libero bydgoskiej ekipy, Tomasz Bonisławski w rozmowie ze SportoweFakty.pl.

W środowym spotkaniu Vital Heynen bardzo rotował składem swojego zespołu, dając szansę gry praktycznie wszystkim zawodnikom. Bonisławski podkreśla zresztą, że odkąd Belg objął stery w Transferze, żaden gracz nie może być pewny gry i nie zagrzewa na długo miejsca w wyjściowej szóstce. - Od czasu, kiedy przyszedł trener Heynen, to u nas nie ma żelaznej szóstki. Trener rotuje składem, a każdy stara się wejść na boisko i pomóc drużynie. Dotychczas dobrze to funkcjonowało, ale wiadomo, że nie będziemy zawsze wygrywać. Nie od razu, w praktycznie miesiąc będziemy wszystkich "lać". Czasami brakuje nam jeszcze chłodnej głowy i dlatego wynik był taki, jaki był - tłumaczy 22-letni wychowanek klubu z Bydgoszczy.

Nie ulega jednak wątpliwości, że Heynen niczym za dotknięciem czarodziejskiej różdżki kompletnie zmienił oblicze Transferu. Bydgoszczanie pod jego wodzą zaczęli marsz w górę tabeli PlusLigi. Co takiego nowy szkoleniowiec zmienił w bydgoskiej ekipie? - Na pewno zaszczepił w nas ducha walki. To nowy trener i każdy chciał się pokazać. Do tego prowadzi bardzo fajne treningi. Robi różne gierki i trening się nie nudzi. Pokazuje nam różne warianty techniczne, a ja sam otrzymuje wiele wskazówek dotyczących przyjęcia. To są różne niuanse, ale dla każdego to coś pozytywnego i nowego. Trener uczy nas siatkówki praktycznie od podstaw, bo wcześniej czegoś takiego nie widzieliśmy. Do tej pory przynosiło to efekt. Zobaczymy, jak będzie dalej - dodaje Bonisławski.

Trener Vital Heynen jest niezwykle barwną postacią w PlusLidze. Jak podkreśla Tomasz Bonisławski, można się od niego wiele nauczyć
Trener Vital Heynen jest niezwykle barwną postacią w PlusLidze. Jak podkreśla Tomasz Bonisławski, można się od niego wiele nauczyć

44-letni szkoleniowiec urodzony w Maaseik, jest jedną z najbarwniejszych, jeśli nie najbarwniejszą postacią na trenerskiej ławce w PlusLidze. Belg charakteryzuje się niezwykłą ekspresją i żywiołowymi reakcjami i bardzo przeżywa każdą, nawet mało znaczącą akcję. Nie ulega wątpliwości, że Heynen jest perfekcjonistą w każdym calu i choćby za jeden najdrobniejszy błąd potrafi zrugać swojego podopiecznego. W środowym spotkaniu po jednej z akcji oberwało się Marcinowi Walińskiemu. - Są zawodnicy, którym te uwagi nie przeszkadzają, ale niektórzy biorą to do siebie. Trener jest ekspresyjny, ale po meczu to wspaniały człowiek. Podczas gry są emocje i trener jest jaki jest, ale potem zawsze można się pośmiać. To po prostu złoty człowiek i można się od niego wiele nauczyć zarówno siatkówki, jak i samego życia - komplementuje trenera Tomasz Bonisławski.

Dla graczy z Pomorza i Kujaw zakończyła się rywalizacja w tegorocznej edycji Pucharu Polski, ale przed nimi ważne spotkania w PlusLidze. Po słabym początku sezonu, Transfer konsekwentnie goni rywali i mimo siedmiopunktowej straty do ostatniego miejsca gwarantującego grę w play-offach, można śmiało powiedzieć, że bydgoszczanie nie powiedzieli jeszcze ostatniego słowa w walce o ósemkę. - Dla nas jeszcze wszystko otwarte, ale musimy teraz wszystko wygrywać. Zobaczymy, jak będzie. Szkoda, że zakończył się dla nas Puchar Polski, bo mogliśmy zagrać z Resovią. Mógłby to być naprawdę fajny mecz, ale wiązałoby się to z kolejnymi podróżami. Teraz przygotowujemy się do meczu z Jastrzębskim Węglem, a następnie już na kolejne spotkania. Mamy teraz nóż na gardle i musimy zdobywać punkty, bo potraciliśmy je na początku sezonu. Jest ciężko, bo musimy gonić. Liga jest trudna i z każdym przeciwnikiem trzeba walczyć - puentuje Tomasz Bonisławski.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!

Komentarze (0)