Beniaminek napsuł krwi częstochowianom - relacja z meczu AZS Częstochowa - BBTS Bielsko-Biała

Siatkarze AZS-u Częstochowa po pięciosetowym boju pokonali BBTS Bielsko-Biała. Zwycięstwo podtrzymuje nadzieje Akademików na znalezienie się w rundzie play-off siatkarskiej PlusLigi.

Adrian Heluszka
Adrian Heluszka
Dla obu zespołów sobotnie spotkanie było ostatnim dzwonkiem, by włączyć się jeszcze do walki o miejsce w ósemce. Lepiej rozpoczęli je bielszczanie, którzy w inauguracyjnym secie dzielili i rządzili na parkiecie. Gospodarze byli zupełnym tłem dla beniaminka PlusLigi, a ich grę najlepiej skwitować milczeniem. Częstochowianie wyglądali momentami, jak dzieci we mgle. Od stanu 9:10 po skutecznym ataku Miłosza Hebdy, bielszczanie przejęli inicjatywę i każdą nadarzającą się okazję wykorzystywali z zimną krwią. Pierwszoplanową rolę w ekipie BBTS-u podobnie, jak we wcześniejszych spotkaniach odgrywał Jose Luis Gonzalez, a mocną stroną ekipy Janusza Bułkowskiego był również blok na który nadziewali się m.in. Michał Kaczyński, Bartosz Bednorz, czy Michał Kamiński. Jedynymi zawodnikami po stronie AZS-u, którzy potrafili nawiązać walkę z rywalem byli Jakub Vesely i wspomniany Miłosz Hebda. Praktycznie w pojedynkę byli jednak skazani na niepowodzenie i w pierwszej partii bielszczanie rozbili wręcz gospodarzy 25:18. Zimny prysznic, jaki spotkał podopiecznych Marka Kardosa w pierwszym secie podziałał na nich mobilizująco. W kolejnych dwóch setach oglądaliśmy już zdecydowanie inny AZS, choć gracze BBTS-u będący na fali po pierwszej partii, długo nie dawali za wygraną i w drugim secie po asie serwisowym Gonzaleza prowadzili 13:12. Po drugiej przerwie technicznej warunki gry dyktowali już jednak Akademicy. W ataku dwoił się i troił Miłosz Hebda, wybrany zresztą MVP całego spotkania, skuteczny serwis dołożył Konrad Buczek i w końcu zafunkcjonował również blok Akademików, którego nie potrafił sforsować Gonzalez. Częstochowianie wypracowali sobie bezpieczną, pięciopunktową przewagę, którą utrzymali do końca, a dzieła dopełnił udanym atakiem Michał Kaczyński. Walka rozgorzała na dobre, a żaden z zespołów nie zamierzał spuszczać z tonu. Po dziesięciominutowej przerwie lepiej odnaleźli się częstochowianie, którzy po początkowych problemach w trzeciej odsłonie, z biegiem czasu zarysowywali swoją przewagę. Po skutecznej kiwce Dawida Murka na drugiej przerwie technicznej prowadzili już 16:11. Bielszczanie próbowali niwelować straty głównie za sprawą ataków Gonzaleza i Tomasza Kalembki, ale częstochowianie utrzymywali kilkupunktową przewagę, a po bloku na Martinie Vlk-u zrobiło się już 21:17. Gdy wydawało się, że losy seta są już rozstrzygnięte, wówczas gracze BBTS-u postawili wszystko na jedną kartę. Po skutecznym ataku Grzegorza Kokocińskiego i ataku w aut Dawida Murka zrobiło się gorąco, bo przewaga gospodarzy stopniała już tylko do jednego punktu (24:23). W kluczowym momencie błąd popełnił jednak Kalembka, który nie potrafił utrzymać w grze dość prostej piłki i ze zwycięstwa cieszyli się częstochowianie. Bielszczanie nie złożyli jednak broni i grając bardzo ambitnie doprowadzili do tie-breaka i w efekcie wyjechali z Częstochowy z jednym oczkiem. W czwartym secie gracze z Bielska-Białej doszli po głosu po drugiej przerwie technicznej, a ciężar gry na swoje barki wziął Michał Błoński. Filigranowy, nie dysponujący znakomitymi warunkami fizycznymi przyjmujący napsuł wiele krwi częstochowianom w ataku i w bloku. Po jego trzech skutecznych zagraniach BBTS odskoczył już na pięć punktów (18:23), a kropkę nad "i" postawił niezawodny Jose Luis Gonzalez. Bielszczanie poszli za ciosem w piątej partii i w pierwszych jej fragmentach, to właśnie ekipa z Podbeskidzia sprawiała korzystniejsze wrażenie. Ponownie najjaśniejszymi postaciami BBTS-u byli Gonzalez i Błoński. Widmo kolejnej porażki zaczęło coraz bardziej zaglądać w oczy gospodarzom, gdy Błoński powstrzymał blokiem Murka i na tablicy wyników pojawił się rezultat 9:11 dla zespołu z Bielska. Niespodzianka wisiała w powietrzu, ale ostatnie słowo w całym spotkaniu należało do drużyny Marka Kardosa. W newralgicznym momencie dwukrotnie w ataku pomylił się Gonzalez, a po stronie częstochowian ręka nie zadrżała rezerwowemu Michałowi Kamińskiemu. Były atakujący Lotosu Trefla Gdańsk dostał od Konrada Buczka ostatnią piłkę, którą zakończył skutecznym atakiem i dzięki temu dwa punkty powędrowały na konto częstochowskiej ekipy. AZS Częstochowa - BBTS Bielsko-Biała 3:2 (18:25, 25:20, 25:23, 21:25, 15:13)

AZS Częstochowa: Buczek (3), Marcyniak, Murek (14), Hebda (24), Vesely (12), Kaczyński (14), Piechocki (libero) oraz Kaźmierczak (4), Kamiński (6), Bednorz, Bik.

BBTS Bielsko-Biała: Gonzalez (23), Vlk (13), Błoński (16), Kalembka (9), Buniak (4),
Fijałek (2), Swaczyna (libero) oraz Kokociński (3), Bućko (2), Kwasowski.

MVP: Miłosz Hebda (AZS)

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×