Po raz kolejny do miasta na Mazowszu zawita Wojciech Żaliński. Ostatni raz jako zawodnik przybył do Radomia w grudniu 2012 roku, aby zagrać przeciwko Czarnym, występującym wówczas w pierwszej lidze, w ćwierćfinale Pucharu Polski. Lotos Trefl Gdańsk przegrał wtedy 1:3, odpadając z rozgrywek.
W środowy wieczór po raz pierwszy w ramach PlusLigi będzie miał okazję zmierzyć się z beniaminkiem w jego własnej hali. Swoją siatkarską przygodę "na poważnie" rozpoczynał przecież w Radomiu w 2005 roku, jako zawodnik Jadaru. Występował w tym klubie przez 5 sezonów, w tym przez 4 w najwyższej klasie rozgrywkowej.
Nie ukrywa więc, jak ważny jest dla niego pojedynek 18. kolejki. - Oczywiście, sentyment do Radomia jest wielki, tu się zresztą osiedliłem - zdradza. - Nie jest to dla mnie zwykły ligowy wyjazd. W Radomiu wykonywałem pierwsze kroki w seniorskiej siatkówce, raz było lepiej, raz gorzej, ale cały okres gry tutaj wspominam bardzo miło, głównie ze względu na ludzi, których tutaj poznałem - przyznaje.
Pierwsze starcie pomiędzy gdańszczanami a beniaminkiem ekstraklasy, rozegrane w listopadze, zakończyło się triumfem Cerrad Czarnych po tie-breaku. Ekipa z Trójmiasta pała więc żądzą rewanżu. - Poprawić trzeba wszystko. Nie jestem wróżką, nie wiem, jaki element zadecyduje o zwycięstwie - odpowiada, zapytany o ewentualny klucz do sukcesu.
Podopieczni Radosława Panasa chcieliby wywieźć z hali Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji pełną zdobycz, ale zadowoli ich każdy korzystny rezultat. - Jeżeli mamy wygrać, może być i 3:2. Oczywiście walczymy o 3 punkty, ale z wyniku 3:2 dla Gdańska też bym był zadowolony - kończy Żaliński.
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!