Mecz lepiej rozpoczęli gospodarze, którzy po błędzie przełożenia Grzegorza Łomacza i obiciu bloku przez Dirka Westphala prowadzili 4:2. Przewaga radomian wzrosła do trzech "oczek", gdy Jakub Wachnik skończył kontrę (10:7). Jednak po chwili w polu serwisowym zameldował się Jakub Jarosz i na tablicy wyników było już 12:14. Od tego momentu walka toczyła się punkt za punkt. Czarnym udało się doprowadzić do remisu (17:17), gdy Paweł Rusek nie przyjął zagrywki Adama Kamińskiego. Radość nie trwała zbyt długo, bowiem Wachnik "kupił" aut, a piłka po ataku Wytze Kooistry nie zmieściła się w boisku. Wówczas o przerwę poprosił szkoleniowiec beniaminka z Mazowsza.
Miejscowi, dzięki mocnym zagrywkom Wachnika, zdobyli trzy punkty w jednym ustawieniu i po skutecznym zbiciu Westphala mieli piłkę setową, ale jej nie wykorzystali. W szeregach gdańskiej ekipy ciężar gry na swoje barki wziął Wojciech Żaliński, który radził sobie w trudnych sytuacjach. Trefl, choć miał dwie szanse, nie rozstrzygnął premierowej odsłony na swoją korzyść. Po dziewięciu piłkach setowych ta sztuka wreszcie udała się Czarnym: Jozef Piovarci i Wachnik zablokowali przyjmującego Lotosu.
Wydawać się mogło, że podopiecznych Radosława Panasa przegrana końcówka podłamała, bo po własnych błędach i piekielnie mocnych zbiciach Bartłomieja Bołądzia przegrywali 1:4. Straty odrobili natychmiast - Krzysztof Wierzbowski był czujny pod siatką, a za chwilę dorzucił punkt z zagrywki. Po przerwie technicznej radomianie przystąpili do ataku, głównie za sprawą dobrze dysponowanego Bołądzia (20:15). W osiągnięciu przewagi pomogli im także sami gdańszczanie, którzy popełniali sporo błędów. Gdy Łomacz zaserwował w siatkę, Czarni prowadzili już 2:0.
Dziesięciominutowa przerwa pomogła ekipie z województwa pomorskiego. Na środku rozegrał się Bartosz Gawryszewski, którego radomianie nie potrafili zatrzymać. Wspomagał go na skrzydle Paweł Mikołajczak. Choć gra była wyrównana, tym razem to Czarni zaczęli popełniać błędy, a dodatkowo Bołądź, który wcześniej imponował skutecznością, swój pierwszy punkt w ataku w tej partii zdobył dopiero przy stanie 19:20. Trefl wypracował wówczas dwa "oczka" przewagi, których nie oddał już do końca. Ostatnia piłka przyniosła sporo emocji: sędziowie najpierw pokazali aut po ataku gdańszczan, jednak po wideoweryfikacji orzekli, że Czarni dotknęli piłki w bloku. Robert Prygiel sprawdzał jeszcze, czy nie było przejścia linii, ale tym razem decyzja nie została zmieniona.
Początek czwartego seta był bardzo podobny do drugiego, radomianie prowadzili 4:1, ale Westphal dwukrotnie popełnił błąd w ataku (4:5). Tuż przed pierwszą przerwą techniczną przewaga gości wzrosła do trzech "oczek". Przy stanie 7:9 w polu zagrywki pojawił się Bartłomiej Neroj i Czarni zdobyli trzy punkty w jednym ustawieniu. Wówczas o przerwę poprosił Panas. Czas przyniósł zamierzone rezultaty, bowiem gra była wyrównana, z lekkim wskazaniem dla Trefla. W ważnym momencie Wachnik wcisnął piłkę za blok (17:18), a później ponownie postraszył przeciwnika swoim serwisem, dzięki czemu to radomianie wyszli na prowadzenie. Spotkanie zakończyło się efektownym blokiem Kamińskiego na Macieju Zajderze.
Cerrad Czarni Radom - Lotos Trefl Gdańsk 3:1 (35:33, 25:18, 23:25, 25:22)
Czarni: Neroj, Piovarci, Wachnik, Kooistra, Kamiński, Westphal, Kowalski (libero) oraz Bołądź, Kędzierski, Gutkowski, Grzechnik.
Lotos Trefl: Łomacz, Zajder, Wierzbowski, Jarosz, Gawryszewski, Wierzbowski, Rusek (libero) oraz Mikołajczak, Milczarek.
MVP: Jakub Wachnik.
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!