Asseco Resovia Rzeszów po bolesnej porażce z AZS Politechniką Warszawską podniosła się i pewnie zwyciężyła w starciu z zespołem ze stolicy województwa świętokrzyskiego. Środkowy przyjezdnych twierdzi, że nie był to mecz "do jednej bramki". - To nie było nasze najgorsze spotkanie, graliśmy przecież z mistrzem Polski. Niestety przeszliśmy obok pierwszej partii. W drugim secie doszliśmy rywala, ale w końcówce zabrakło nam szczęścia. W trzeciej partii było tak samo. Nie był to mecz jednostronny. Mogliśmy z nimi powalczyć - mówi Dawid Dryja.
O zwycięstwach w drugim i trzecim secie decydowały końcówki, w których ciężar gry na swoje barki brali odpowiednio Olieg Achrem i Jochen Schoeps. Z opinią tą zgadza się 22-latek. - Resovia jest zdecydowanie bardziej doświadczonym zespołem, ma klasowych zawodników. Nasza ekipa składa się głównie z tych młodszych, choć Piotr Lipiński wyróżnia się doświadczeniem. To mogło być główną przyczyną tego, że przegraliśmy te końcówki. Mieliśmy dwie serie, ale zabrakło nam rozpędu i koniec końców przegraliśmy - przyznaje Dryja.
W tym sezonie środkowy jest jednym z wiodących graczy w układance Dariusza Daszkiewicza i ma pewne miejsce w szóstce. Wychowanek UKS MOSiR Jasło w poprzednim sezonie był wypożyczony z Resovii do ekipy Jakuba Bednaruka. W tych rozgrywkach gra na tej samej zasadzie w Effectorze Kielce. Czy myśli już o powrocie do ekipy ze stolicy Podkarpacia? - Ja i mój manager jeszcze na ten temat nie rozmawialiśmy. Wszystko jest otwarte. Osobiście chciałbym wrócić do Rzeszowa i mam nadzieję, że tak się stanie - oznajmia Dryja, który jest zadowolony ze swojej postawy na parkietach PlusLigi. - Jak najbardziej jestem zadowolony. Cieszę się ze swojej gry i oby dalej mi tak szło - kończy.
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!