- Jesteśmy szczególnie zadowoleni z wyniku osiągniętego w Lidze Światowej, ze zwycięstwa w grupie C oraz pokonania Rosji w turnieju finałowym. Triumf nad "Sborną" był z pewnością jednym z największych sukcesów podczas mojej dotychczasowej kariery. Strefa NORCECA nie jest zbyt silna, więc wywalczenie 2. pozycji nie było tutaj aż tak wielkim osiągnięciem - mówi Dustin Schneider.
O ile śledzenie drogi Kanadyjczyków do Final Six LŚ umożliwiały liczne transmisje telewizyjne, o tyle ich przygoda z mistrzostwami kontynentu pozostawała raczej kwestią anonimową. Zostały one rozegrane właśnie w Kanadzie. - Otrzymaliśmy szansę zaprezentowania się przed własną publicznością, co nie zdarza się ciężko. W mojej ojczyźnie, w przeciwieństwie chociażby do Polski, nie istnieje profesjonalna liga - wyjaśnia rozgrywający.
Zawodnicy z Kraju Klonowego Liścia rozegrali na tym turnieju cztery spotkania. Zmagania grupowe rozpoczęli od potyczki z Gwatemalą, która z pewnością przejdzie do historii, pod względem rozmiarów zwycięstwa odniesionego przez gospodarzy. Schneider i spółka pozwolili rywalom na wywalczenie zaledwie 30 małych punktów, solidarnie wygrywając każdą z odsłon 25:10. Ich drugim rywalem w grupie był Meksyk. To spotkanie również zakończyło się bezapelacyjnym sukcesem Kanady, odniesionym w trzech krótkich setach (25:22, 25:15, 25:12).
- Nad tymi ekipami posiadaliśmy dużą przewagę we wszystkich aspektach. Trzeba jednak mieć szacunek dla każdego przeciwnika. Robiliśmy, co do nas należało i skupialiśmy się nad lepszym przygotowaniem do kolejnych, ważniejszych meczów - dodaje zawodnik ZAKSY Kędzierzyn-Koźle.
W półfinale na jego drużynę czekali Kubańczycy, którzy jednak ponownie zawiedli na całej linii. Podopieczni Glenna Hoaga rozbili więc kolejnego rywala w trzech szybkich partiach, wygranych odpowiednio do 14, 17 i 21. - Kuba ma bardzo młodą reprezentację, ale jej siatkarze ciągle wiedzą, jak się gra w siatkówkę. W ciągu kilku lat ten zespół znów będzie się liczył. Zwycięstwo nad nimi pokazało siłę naszej drużyny. Kilka lat temu nie byłoby nam tak łatwo ich pokonać. We wrześniu postawiliśmy się jednak mocniej, ponieważ każdy z nas nabrał dużo większej pewności siebie - opowiada Schneider.
Rywalem Kanadyjczyków w boju o złoty medal mistrzostw strefy NORCECA były Stany Zjednoczone. Do wyłonienia lepszego znów wystarczyły zaledwie trzy sety, lecz tym razem wszystkie padły łupem Jankesów (25:23, 25:20, 25:14). - Mieliśmy swoją szansę w pierwszej odsłonie. Prowadziliśmy bodajże 23:21, ale wówczas popełniliśmy kilka błędów, oni zanotowali parę udanych zagrań i przebieg widowiska uległ całkowitej zmianie. Pogubiliśmy się i już nie mogliśmy wrócić. Moim zdanie każdy z nas wie, że stać nas na prowadzenie wyrównanej walki z Amerykanami, choć może nie przez cały czas - zdradza zawodnik aktualnych wicemistrzów Polski.
Najbliższym, absolutnie priorytetowym, celem reprezentacji Kanady jest wywalczenie awansu na mistrzostwa świata w Polsce. O promocję na Mundial powalczy ona w dniach 14-20 maja, w roli gospodarza turnieju kwalifikacyjnego, a jej oponentami będą Trynidad i Tobago, Kostaryka oraz Panama.
Czy do roli podstawowego dyrygenta gry ponownie zostanie wyznaczony Schneider, tak jak miało to miejsce w ubiegłym roku? - O to trzeba zapytać Glenna Hoaga. Każdego dnia wykonuję ciężką pracę, więc po powrocie do Kanady powinienem być w szczytowej formie - kończy sam zainteresowany.
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!