W końcu staliśmy się drużyną - rozmowa z Robem Bontje, środkowym Jastrzębskiego Węgla

Jastrzębski Węgiel w ostatnich miesiącach spisuje się bardzo dobrze zarówno na parkietach PlusLigi, jak i Ligi Mistrzów. O tym, co jest kluczem do skutecznej gry opowiada Rob Bontje.

Anna Kossabucka: W meczu z Lotosem Trefl Gdańsk nie straciliście koncentracji pokazując naprawdę dużą klasę. Chyba niełatwo przyszło wam grać po wtorkowym sukcesie w LM?
Rob Bontje:

No tak, ten mecz to było duże wyzwanie jeśli chodzi o utrzymanie poziomu koncentracji. Po takim sukcesie nie jest to nigdy łatwe, a dodatkowo trochę się przejechaliśmy, zanim do Gdańska dotarliśmy (śmiech). Tak więc w pierwszym secie byliśmy trochę ospali i jeszcze nieco myślami gdzie indziej, ale potem na szczęście udało nam się przebić i ostatecznie odwrócić losy pierwszego seta. Później jakoś było już łatwiej i nie popełniliśmy błędów z premierowej odsłony. No i ostatecznie dla układu w tabeli zdobyliśmy bardzo ważne 3 punkty.

No tak, powracając na chwilę do sukcesu w Lidze Mistrzów. Final Four co prawda dopiero za miesiąc, ale czy już się rozmawia w klubie o celu? 

- Jesteśmy bardzo zadowoleni, że udało się nam awansować do turnieju finałowego. Uważam jednak, że żadna ekipa nie dociera tam przez przypadek, więc myślę, że naszymi występami zasłużyliśmy na to miejsce. W Ankarze jednakże każda ekipa będzie chciała wygrać i zdobyć trofeum. Z takim nastawieniem tam pojedziemy także i my – aby powalczyć z faworytami. I spróbować wygrać. Jednakże teraz w dalszym ciągu koncentrujemy się na PlusLidze, bo mamy kilka bardzo ważnych spotkań zanim zagramy w Final Four.

Zmierzycie się z Halbankiem Ankara, gospodarzami turnieju. Będzie możliwa powtórka z meczu w Jastrzębiu?
-

Cóż, udowodniliśmy, że możemy ich pokonać. Wygraliśmy 3:2 po bardzo trudnym i wyrównanym spotkaniu, ale w pierwszym starciu to oni wygrali z nami 3:1. Myślę, że do meczu w półfinale podejdą ekstra skoncentrowani, by nie dopuścić do powtórki z meczu w Jastrzębiu. Ale to jest Final Four, ono się rządzi swoimi prawami, będzie się liczył jeden mecz, zupełnie inne obciążenie psychiczne, więc myślę, że w takich turniejach może stać się wszystko.

Dla was to bardzo dobry okres gry. Co zmieniliście, poprawiliście w waszej grze, że tak trudno się z wami rywalizuje?

-  To jest bardzo dobre pytanie - na pewno jakbyśmy to wiedzieli, to byśmy się starali to utrzymać przez cały czas. Myślę, że w końcu zafunkcjonował mechanizm jakim jest cała drużyna. Mamy 14 zawodników, którzy wnoszą coś do gry zespołu, każdy potrafi dodać coś do podniesienia jakości, tak więc to zdaje się być kluczem. Pracujemy razem, bo wiemy, że tylko w ten sposób osiągniemy w siatkówce sukces.

Co sprawia, że jesteście o krok przed przeciwnikami?

- Co jest naszą wartością, to fakt, że od ok. 2 miesięcy ważne mecze potrafimy wygrywać grając może nieco słabiej. Zdarzało się tak, że graliśmy wizualnie nieźle, ale ostatecznie przegrywaliśmy. Co więcej – mecze, które gramy z teoretycznie słabszym rywalem, rozgrywamy na sto procent, bez momentu dekoncentracji. Może nasza gra nie wygląda najlepiej, ale jednak to przy nas pozostają punkty i to się liczy. To jest bardzo ważny element, który z pewnością buduje naszą pewność siebie.

Chyba przez to atmosfera jest lepsza. Czasem Jastrzębski Węgiel wydawał mi się drużyną z wieloma indywidualnościami, a teraz chyba jednak jest inaczej?

- Tak, ale duże znaczenie mają odnoszone sukcesy. Wtedy wszystko wydaje się łatwiejsze. Od razu inaczej się na siebie patrzy, jest więcej uśmiechu, jesteśmy wtedy lepszymi przyjaciółmi. Ale trzeba przyznać, że mieliśmy wiele swoich problemów. Teraz to wszystko wygląda już zdecydowanie lepiej - gramy jako jeden wielki kolektyw i zgodzę się, że teraz to jest faktycznie jeden z najmocniejszych punktów tej ekipy.

Znaczenie miał powrót Michała Łasko do gry?

- No nie da się ukryć, że to jest atakujący i od niego zależy bardzo wiele. To on był odpowiedzialny za zdobywanie dużej liczby punktów. Ale Michał to także kapitan, więc nie tylko jego działania są ważne na boisku, ale także poza nim. To jest doświadczony zawodnik, który wie, co chce osiągnąć, jest bardzo skoncentrowany na celach. Na pewno więc jest potrzebny drużynie. Ale trzeba pamiętać, że jest także jednym z 14 i nie wszystko od niego zależy. Pokazaliśmy w tym okresie, w którym go zabrakło, że potrafimy grać. Powiem tak - na pewno jest bardzo ważnym ogniwem, ale także jest jednym wśród całej drużyny, więc nie on sam wygrywa spotkania i to z nim w kolektywie jesteśmy najbardziej efektywni.

Ostatnio ty sam otrzymujesz więcej szans na grę. W końcu się doczekałeś tego, że Bernardi postawi na ciebie.

- Tak, ale mamy 4 środkowych bloku, którzy grają na bardzo wysokim, równym poziomie. To wszystko są reprezentanci krajów, grający w ważnych rozgrywkach, więc konkurencja jest ogromna. To jest bardzo trudna sytuacja - dla tego, który znajdzie się poza 12, dla trenera.

Ale cierpliwości wykazałeś bardzo dużo. Nie każdy zawodnik twojej klasy byłby w stanie to uczynić.

- Lorenzo ma naprawdę twardy orzech do zgryzienia, kogo wystawić w danym meczu. Ale to sytuacja, z którą musimy wszyscy sobie radzić i ją zaakceptować. Koncentrujemy się na tym, że wszyscy mamy jeden cel - wygrywać mecze i osiągać wyznaczone cele, mimo że każdy z nas chciałby być na boisku i dołożyć bezpośrednio cegiełkę do tego sukcesu.

W Gdańsku rozmawiała
Anna Kossabucka

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!

Źródło artykułu: