Siatkarze Cerrad Czarnych Radom przed pojedynkiem z BBTS-em Bielsko-Biała podkreślali, że pamiętają o przegranej w pierwszej rundzie i chcą się zrewanżować. - To był ostatni mecz przed świętami i chyba każdy już o nich myślał. Dopadło nas jakieś rozluźnienie i przez to przegraliśmy - przypomina Bartłomiej Grzechnik.
W Walentynki radomianie od razu narzucili rywalom swój rytm gry. Więcej emocji przyniosła jedynie ostatnia partia. - W końcówce trener dokonał zmian, popełniliśmy kilka błędów i zrobiła się nerwówka. Ale w tym spotkaniu prowadziliśmy od początku i dzięki temu udało się nam zdobyć komplet punktów - komentuje wychowanek Czarnych.
Środkowy w pierwszej części sezonu nie miał zbyt wielu okazji do gry, bowiem chwilę przed starciem z mistrzem Polski doznał urazu. - Taki jest sport. Kontuzja nie przytrafiła mi się w okresie przygotowawczym, tylko chyba z 15 minut przed meczem z Resovią, w którym prawdopodobnie miałem zagrać. Na szczęście odbudowałem się, maser mnie dobrze poprowadził, a trener pomógł mi dojść do formy - przyznaje młody zawodnik.
W związku z kontuzjami Jozefa Piovarciego i Adama Kamińskiego, który w meczu z BBTS-em był już w "szóstce", kibice mogą teraz częściej oglądać Bartłomieja Grzechnika na boisku. - Wcześniej grali Adam z Józkiem, bo naprawdę mieli formę. Pokazywali ją i na treningach, i na meczach, więc trener na nich stawiał. Oczywiście w środku się denerwowałem, ale nic dziwnego, że to oni wychodzili. Teraz, jak ja mam szansę, to chcę się pokazać i ją jak najlepiej wykorzystać - zaznacza.
Środkowy w piątkowe popołudnie nie był zbyt mocno eksploatowany w ataku. Zdobył dwa "oczka", atakując ze skutecznością na poziomie 50 procent. - Bartek Neroj jest takim rozgrywającym, który lubi grać szybkie piłki. Mamy bardzo mocne skrzydła, on to wykorzystuje i ta gra ze skrzydeł przynosi zamierzone efekty - tłumaczy 21-latek.
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!
[b][url=https://twitter.com/SiatkowkaSF]
[/url][/b]