Bełchatowianie szybko zapomnieli o nieudanym poprzednim sezonie. Obecnie uchodzą za jednego z głównych faworytów wszystkich rozgrywek, w których biorą udział. Nie tylko odprawiają z kwitkiem kolejnych ligowych rywali, ale również na arenie międzynarodowej zdążyli już wyeliminować solidnych przeciwników, sygnalizując aspiracje do powrotu do europejskiej czołówki.
W miniony weekend potwierdzili bardzo dobrą dyspozycję, pokonując w trzech krótkich setach AZS Politechnikę Warszawską - rywala, który nigdy do ulubionych przeciwników PGE Skry nie należał. W najbliższą środę na drodze podopiecznych Miguela Falaski stanie kolejny zespół akademicki - tym razem z Częstochowy. Tamtejszy AZS od dłuższego czasu o sukcesach może tylko pomarzyć. Poprzednie rozgrywki zakończył na przedostatnim miejscu (po sezonie zasadniczym był ostatni). Jednym z niewielu pozytywów sezonu 2012/2013 dla podopiecznych Marka Kardosa było piękne zwycięstwo po tie-breaku, odniesione właśnie w Bełchatowie.
W środę o podobny wynik będzie jednak niezwykle trudno, zwłaszcza biorąc pod uwagę wynik ostatniego starcia obu zespołów (w grudniu żółto-czarni wygrali 3:0 w Częstochowie). - Skra to bardzo silna drużyna, ale każdy jest do pokonania. My pokazywaliśmy już nie raz, że potrafimy sprawić w takich trudnych spotkaniach niespodziankę. Musimy wyjść na boisko i walczyć tak jak w spotkaniach z Resovią, czy ZAKSĄ, bo w tych meczach nie wyglądało to źle. Może w Bełchatowie szczęście się do nas uśmiechnie i będziemy mogli cieszyć się z kolejnych punktów - zastanawia się cytowany przez oficjalny serwis internetowy AZS libero zespołu Kacper Piechocki - prywatnie syn... prezesa Skry Konrada.
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!
Tym razem bełchatowianie, mimo zbliżających się ciężkich meczów półfinału Pucharu CEV, rywala jednak na pewno nie zlekceważą. Zależy im bowiem na tym, by sezon zasadniczy PlusLigi skończyć na szczycie tabeli i w kluczowych momentach fazy play-off mieć w garści atut własnego boiska. Są na to spore szanse, bo bezpośredni rywal do wygrania pierwszej części sezonu Asseco Resovia Rzeszów zdaje się mieć gorszy kalendarz gier, mimo że do rozegrania ma wciąż jeden mecz więcej. - Walczymy od początku do końca o każdy punkt w rundzie zasadniczej, bo mamy w głowach nauczkę z zeszłego sezonu, kiedy tych punktów zabrakło i musieliśmy walczyć w ćwierćfinale z Resovią. Wszyscy pamiętają, jak to się skończyło i nikt nie chciałby powtórki. Zostały nam jeszcze dwa mecze i chcemy, tak samo jak w Warszawie, wyjść i zagrać naszą najlepszą siatkówkę - zaznacza w rozmowie z serwisem SportoweFakty.pl Karol Kłos.
Czy w środę zespół z Bełchatowa zrobi krok w stronę upragnionego celu?
PGE Skra Bełchatów - AZS Częstochowa / środa 19.02.2014 r. godz. 18:00