Miguel Falasca: Mamy trzech równorzędnych środkowych

Szkoleniowiec PGE Skry Bełchatów przekonuje, że o doborze zawodników pod siatkę decyduje dyspozycja sportowa, dlatego mimo braku doświadczenia najczęściej grają w tym sezonie młodzi: Kłos i Wrona.

Marcin Olczyk
Marcin Olczyk

W pewnym momencie niedzielnego spotkania z Guberniją Niżny Nowogród wydawało się, że lekiem na skuteczną grę rywala i znakomitą postawę pod siatką Aleksieja Kuleszowa może okazać się doświadczony Daniel Pliński. Rezerwowy środkowy PGE Skry Bełchatów zaliczył mocne wejście, stawiając w krótkim czasie cztery punktowe bloki. Niestety w tie-breku nabawił się bolesnej kontuzji palca i z grymasem na twarzy musiał opuścić parkiet. - Na razie nie mam pewności, ale wszystko wskazuje na to, że odnowił się ledwo zaleczony uraz Daniela. Rana była w niewdzięcznym miejscu, trudnym do wygojenia. Byliśmy bardzo ostrożni z wprowadzaniem go do gry, wydawało się, że wszystko jest już w porządku. Mam nadzieję, że cokolwiek się stało, szybko sobie z tym poradzimy, bo to trudna sytuacja i dla zawodnika, i dla drużyny. Nieszczęście przydarzyło się akurat wtedy, gdy zaczął częściej grać - podkreśla w rozmowie z serwisem PlusLiga.pl Miguel Falasca.

Bez 35-letniego środowego bełchatowianie nie byli w stanie wygrać piątej partii. Niektórzy obserwatorzy twierdzą, że z Plińskim na parkiecie w decydujących momentach szansa na złotego seta byłaby znacznie większa. - W niedzielę Daniel wszedł na boisko i od razu popisał się czterema blokami, grał naprawdę dobrze. Szkoda, że przydarzyła się ta nieszczęsna kontuzja. Ale mamy trzech równorzędnych środkowych i desygnujemy ich do gry w zależności od sytuacji, czy potrzeby chwili - zaznacza szkoleniowiec Skry, dając do zrozumienia, że nie miał problemu z zastąpieniem kontuzjowanego zawodnika.
W tym sezonie Pliński na parkiecie nie pojawia się zbyt często. Jego doświadczenie w trudnych momentach powinno być jednak bezcenne W tym sezonie Pliński na parkiecie nie pojawia się zbyt często. Jego doświadczenie w trudnych momentach powinno być jednak bezcenne
W tym sezonie wielokrotny reprezentant Polski i medalista PlusLigi na boisku pojawiał się znacznie rzadziej niż jego dużo młodsi konkurenci do gry. Trener Skry zaznacza jednak, że taka a nie inna rotacja wynika tylko i wyłącznie z formy jaką prezentują poszczególnie zawodnicy. - Na początku sezonu graliśmy całą trójką środkowych. Potem uznałem, że Wrona i Kłos są w lepszej formie i to oni grali w startowej szóstce. Wszyscy mówią o tym, że Karol Kłos ma świetny sezon, jest przecież na drugim miejscu wśród najlepszych blokujących PlusLigi. Andrzej też dobrze się spisuje. Kiedy potrzebujemy Daniela na boisku, wchodzi i pomaga drużynie. Tak było w obu spotkaniach z Gubernią. Mamy trzech bardzo dobrych środkowych i tak naprawdę nie ma znaczenia który z nich gra - przekonuje Falasca.

W dwumeczu z Guberniją prezentujący się bardzo dobrze na krajowym podwórku Karol Kłos i Andrzej Wrona zdobyli w sumie 4 punkty blokiem, czyli tyle ile przez pół niedzielnego spotkania był w stanie wywalczyć Pliński. Sam Kuleszów w Niżnym Nowogrodzie i Bełchatowie rywali skutecznie blokował 11 razy...

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!

Który środkowy PGE Skry prezentuje się w tym sezonie najlepiej?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×