Dan Lewis przynosi swoim klubom szczęście?

Kanadyjski siatkarz ma na swoim koncie dwa puchary Polski wywalczone z dwiema różnymi drużynami, po triumfie w 2007 roku ze Skrą Bełchatów w ubiegłą niedzielę dorzucił wygraną z ZAKSĄ.

- Kiedy grałem w Skrze, to zawsze byliśmy faworytami i to był zupełnie inny rodzaj presji niż ta, która jest teraz w ZAKSIE. Wtedy w niemal każdym meczu byliśmy faworytami i to nasi rywale za wszelką cenę chcieli nas pokonać. Nam pozostawało jedynie potwierdzanie naszej klasy i siły - przyznał po niedzielnym finale Pucharu Polski Dan Lewis. Kanadyjczyk w latach 2006-2008 był zawodnikiem Skry Bełchatów, z którą zdobył dwa tytuły mistrza PlusLigi oraz puchar kraju.

Dla reprezentanta kraju klonowego liścia jest to już drugi przystanek w Kędzierzynie-Koźlu w czasie jego sportowej kariery. Poprzednio Lewis występował na Opolszczyźnie w sezonie 2008-2009. Wtedy ZAKSA Kędzierzyn-Koźle poległa w meczu o brązowy medal mistrzostw kraju właśnie przeciwko Jastrzębskiemu Węglowi. - Ten puchar jest dla mojego zespołu bardzo szczególny. Jestem bardzo szczęśliwy, że udało nam się przezwyciężyć trudności i wygrać, bo do tej pory nie mieliśmy łatwo w tym sezonie. Cała drużyna udowodniła, że potrafi przetrwać trudniejsze momenty - stwierdził Lewis. - To mój drugi Puchar Polski i może rzeczywiście przynoszę szczęście - żartował po meczu z jastrzębianami najlepszy przyjmujący turnieju finałowego Ligi Mistrzów z 2010 roku.

Kanadyjska kolonia w ZAKSIE - Dan Lewis i Dustin Schneider
Kanadyjska kolonia w ZAKSIE - Dan Lewis i Dustin Schneider

- Może się wydawać, że byliśmy w gorszej sytuacji niż Jastrzębski Węgiel, ale mieliśmy wszystko bardzo dokładnie zaplanowane. Nasz trener razem ludźmi odpowiedzialnymi za przygotowanie fizyczne wykonali świetną pracę. Jasne, że chłopaki w finale odczuwali trudny sobotniego meczu, ale potrafili się zmobilizować na najważniejsze momenty - ocenił były gracz ACH Volley Bled, z którym wywalczył aż cztery Puchary Słowenii.

W turnieju finałowym opiekun ZAKSY Sebastian Świderski praktycznie przez cały czas grał pierwszą szóstką. Jedynie na dłuższy okres czasu zmieniali się Grzegorz Bociek z Dominikiem Witczakiem. - Nie jest łatwo grać wciąż tym samym podstawowym składem. Nie mamy takiego komfortu jak Resovia. Zadaniem rezerwowych jest podtrzymanie chłopaków na duchu w przerwach, czy pomoc w czasie rozgrzewki. Poza tym musimy być w każdym momencie gotowi do wejścia na boisko. Każdy ma swoje zadania i musimy się ich trzymać - deklaruje Kanadyjczyk.

Co ciekawe Dan Lewis jest najstarszym zawodnikiem kędzierzyńskiego zespołu i jest o rok starszy od swojego szkoleniowca. - Nigdy nie można oceniać kogoś, kto ma tak małe doświadczenie. Przecież to dopiero pierwszy sezon Sebastiana na stanowisku pierwszego trenera. Najważniejsze jest w takich momentach, aby mu dać czas na pracę. Sebastian pokazuje, że się uczy i każdego dnia jest coraz lepszy - przyznaje siatkarz pochodzący z Oakville.

Przyjmujący nie gości zbyt często na boisku, ale jest jedną z najaktywniejszych osób w kwadracie dla rezerwowych. Często stara się tłumaczyć swoim kolegom co powinni zrobić w danym momencie na boisku. - Chyba czasem za dużo staram się im przekazać, ale może te moje rady w przyszłości im pomogą. Nie gram zbyt dużo, więc cieszę się, że chociaż taką rolę mam w zespole - zakończył przyjmujący kędzierzyńskiej drużyny.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!

Komentarze (0)