Do tej pory Cerradowi Czarnym Radom ewidentnie nie wiodło się w play-offach. Trzy mecze z Jastrzębskim Węglem zakończyły się wynikiem 3:0 dla podopiecznych Lorenzo Bernardiego. W pierwszym starciu z Politechniką Warszawską radomianie również nie zdobyli nawet seta. Dopiero w sobotę do wyłonienia zwycięzcy potrzebny był tie-break. - Zaprezentowaliśmy się już zdecydowanie lepiej - nie ma wątpliwości Bartłomiej Neroj.
Dwie dobre partie w wykonaniu Czarnych to wciąż za mało, by móc cieszyć się z wygranej. Ekipa prowadzona przez Roberta Prygla ostatni raz triumfowała w połowie lutego. Kibice zgromadzenie w radomskiej hali byli przekonani, że ich drużynie wreszcie uda się przerwać złą passę. Wszystko za sprawą pościgu w czwartej odsłonie. - Jedyne, co można powiedzieć pozytywnego o naszej grze, to to, że przegrywaliśmy 13:19 i odrobiliśmy straty. Mieliśmy nadzieję, że mecz zakończy się wynikiem 3:1, ale niestety nam się to nie udało - mówi rozgrywający.
W sobotnim pojedynku beniaminek kilkukrotnie osiągał przewagę i po chwili ją tracił. Zdaniem kapitana Czarnych miało to wpływ na końcowy rezultat. - Przydarzyły nam się przestoje i przez to przegraliśmy. Choć w zasadzie wystarczyło skończyć jedną piłkę i wynik mógłby być odwrotny - twierdzi.
Porażka z Politechniką Warszawską oznacza, że radomska drużyna powalczy z Effectorem Kielce o siódme miejsce. Można mówić, że dla Czarnych to rywal niewygodny, bo w fazie zasadniczej dwukrotnie z nim przegrał. Jednak Bartłomiej Neroj wierzy w sukces. - Mam nadzieję, że w kolejnym meczu pokażemy swoją siłę i w końcu wygramy - ucina.
Pierwsza kielecko-radomska konfrontacja ma się odbyć w czwartek, 17 kwietnia.
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!