KMŚ: Tytuł wraca do Europy, dramat gospodarzy!

Zdjęcie okładkowe artykułu:  /
/
zdjęcie autora artykułu

Ogromne emocje na zakończenie klubowych mistrzostw świata! Kluczowe pojedynki nie zawiodły pod względem dramaturgii, ale i ciekawości.

Zanim doszło do najważniejszego meczu imprezy, kluby z Ameryki Południowej musiały wyjaśnić między sobą sprawę 3. miejsca w zmaganiach. Dla broniących tytułu graczy z Belo Horizonte nie był to najbardziej wymarzony scenariusz, ale siatkarze Sady Cruizero  zapowiadali, że spróbują zająć miejsce przynajmniej na podium.

Tego zadanie ułatwiać nie zamierzał UPCN Voley Club. - Przyjechaliśmy tutaj po medal i ciągle jesteśmy w grze - zapowiadał trener zespołu, Fabian Armora. Argentyńczycy nie poprzestali jedynie na obietnicach. Od pierwszego gwizdka arbitra prezentowali się bardzo dobrze i nie odstawali od faworyta.  [ad=rectangle] - Zaczęliśmy mecz zbyt źle. Później poprawiliśmy nieco swoją grę, jednak to nie wystarczyło. UPCN grało lepiej - przyznał Marcelo Mendez, szkoleniowiec gospodarzy. Argentyński klub bardzo szybko przejął inicjatywę na parkiecie i narzucił swoje warunki gry. Nim Sada zdążyła się zorientować było już 1:0 w setach. Zdecydowanie więcej wysiłku potrzeba było do odniesienia sukcesu w drugiej odsłonie. Obie ekipy nie odpuszczały, jednak ostatecznie to UPCN zachowało więcej zimnej krwi i wygrało 31:29.

Obrońcy tytułu nie załamali się i mozolnie odrabiali straty. Najpierw w wyrównanej trzeciej części, a następnie w jednostronnej czwartej. O losach brązowych medali miał zadecydować tie-break i wydawało się, że to właśnie Brazylijczycy zostaną udekorowani krążkami w zamian za triumf. Stało się jednak inaczej. Ambitny rywal zdołał po raz kolejny zaskoczyć faworyta.

- Ciągle w to nie wierzę. To dla nas niewyobrażalne. Wiedzieliśmy, że jest kilka ekip lepszych od nas, włączając w to Sadę. Mają niezwykły zespół, jednak my naprawdę pragnęliśmy tego sukcesu. Zdawaliśmy sobie sprawę ze stawki starcia, dlatego pokazać serce w naszej grze - powiedział kapitan triumfatorów, Demian Gonzalez. W tak dobrych nastrojach nie byli rywale. - Wypada mi tylko pogratulować - przyznał Mendez.

UPCN Voley Club - Sada Cruizero 3:2 (25:17, 31:29, 23:25, 16:25, 15:13)

UPCN: Lopes (22), Gonzalez (1), Olteanu (18), Filardi (8), Santos Junior (13), Ramos (15), Garrocq (libero) oraz Fernandez, Tell.

Sada: Wiliam, Wallace (22), Leal (18), Santos (1), Eder (16), Ferraz (10), Sergio (libero) oraz Margarido, Cordeiro (10), Costa da Silva (2), Diaz.

***

Gdy losy spotkania o miejsce na najniższym stopniu podium było już rozstrzygnięte można było przejść do "dania głównego" całego turnieju. Mocnym akcentem zaczął przedstawiciel Azji na turnieju, który wykorzystał dekoncentrację w szeregach najlepszej klubowej drużyny Starego Kontynentu i po zaledwie 20 minutach meczu prowadził 1:0 (25:16).

Biełogorie Biełgorod każdy swój mecz na imprezie wygrywało, tracąc zawsze jednego seta. Nie inaczej było przeciwko Al-Rayyan, gdzie podopieczni Giennadija Szypulina wrócili do gry tuż po zmianie stron. Ciężar odpowiedzialności za zdobywanie punktów na swoje barki wziął duet Georg Grozer - Dmitrij Muserski i kolejno kąsał rywali.

Mimo dobrego początku, Katarczykom nie pozostało nic innego jak skapitulować pod naciskiem Rosjan, którzy byli lepsi w każdym aspekcie siatkarskiego rzemiosła, a najwyraźniej w ataku.

- Zrobiliśmy dobry użytek z naszych indywidualnych atrybutów. Chcieliśmy wygrać, ale srebrny medal jest równie cenny. To duża nagroda dla katarskiej siatkówki - przyznał pogodzony z porażką Robertlandy Simon. - Byliśmy świetnym zespołem, byliśmy rodziną - komentował z kolei uradowany Szypulin.

Biełogorie Biełgorod - Al-Rayyan 3:1 (16:25, 25:21, 25:21, 25:15)

Biełogorie: Bogomołow (5), Tietiuchin (11), Grozer (18), Muserski (18), Travica (5), Ilinich, Bargin (libero) oraz Kosariew, Chtiej (6), Pantalejmonienko, Bargiej.

Al-Rayyan: Kazijski (13), Sanchez (15), Raphael (2), Bairami (1), Simon (17), Dahi Waleed (4), Domingos (libero) oraz Hachdadi.

***

Mimo porażki w najważniejszym meczu turnieju, siatkarze zespołu z Azji zyskali spore uznanie organizatorów i zgarnęli aż trzy nagrody indywidualne. Tylko jedno wyróżnienie otrzymał gracz najlepszej klubowej drużyny świata, ale za to Dmitrij Muserski został wybrany najbardziej wartościowym zawodnikiem turnieju.

Nagrody indywidualne klubowych mistrzostw świata:

Najlepszy rozgrywający: Raphael Vieira de Oliveira (Al-Rayyan) Najlepszy atakujący: Wallace De Souza (Sada Cruizero) Najlepiej blokujący: Robertlandy Simon  (Al-Rayyan) Najlepszy libero: Alan Domingos (Al-Rayyan) MVP: Dmitrij Muserski (Biełogorie Biełgorod)

[u]Klasyfikacja końcowa klubowych mistrzostw świata 2014:

[/u]

1. Biełogorie Biełgorod (Rosja) 2. Al-Rayyan (Katar) 3. UPCN Voley Club (Argentyna) 4. Sada Cruizero (Brazylia) 5-6. Trentino Volley (Włochy) 5-6. Matin Veramin (Iran) 7-8. Guaynabo Mets (Portoryko) 7-8. Esperance Tunis (Tunezja)

Źródło artykułu:
Komentarze (8)
Rafikus
11.05.2014
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
no git ale to oznacza ze goscie kupili sobie tych zawodnikow tylko na KMŚ a pozniej kazijski wroci spowrotem do Turcji czy jak :)?  
Rafikus
11.05.2014
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
mam takie pytanie:) dlaczego w all Ryyan gra kazijski?  
avatar
Stenol_92
11.05.2014
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Co do środkowych obu drużyn (Simon i Muserski) - kosmos. Zagrywki Simona i Muserskiego potrafią robić różnicę w meczu. Gdyby tak nasi środkowi zagrywali...  
avatar
Stenol_92
11.05.2014
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Mimo, że nie przepadam za ruskimi, to w tym meczu kibicowałem im bardzo mocno. Nie może być tak, że jakiś "katarski" zespół kupi sobie gwiazdy na tydzień i w cuglach wygra klubowe MŚ. Biełgorod Czytaj całość
xavi
11.05.2014
Zgłoś do moderacji
4
0
Odpowiedz
Muserski i Simon - GIGANCI, którzy robią różnicę.