Mitja Gasparini: Nie lubimy grać tie-breaków

Były atakujący Jastrzębskiego Węgla należał do wyróżniających się zawodników słoweńskiej kadry. Jednak pomimo jego 31 zdobytych punktów, gracze Luki Slabe wygrali z Łotyszami dopiero po tie-breaku.

Michał Biegun
Michał Biegun

Przez wielu reprezentacja Słowenii była uważana za najgroźniejszego rywala biało-czerwonych we wrocławskich kwalifikacjach do mistrzostw Europy. Jednak jak do tej pory zawodzą, a mecze przeciwko Macedonii i Łotwie wygrywali dopiero po wymęczonych pięciosetowych pojedynkach.

- Naprawdę nie lubimy grać tych tie-breaków, to bardzo wyczerpujące dla naszych organizmów. Jednak jeśli to jest jedyny sposób, abyśmy wygrali to musimy się męczyć się przez te pięć setów - powiedział po meczu z łotewskim zespołem Mitja Gasparini.

W sobotę atakujący Calzedonii Werona zdobył aż 31 punktów, kończąc 27 ataków i dorzucając do tego po dwa punktowe bloki i asy serwisowe. Po siedemnaście oczek zapisali na swoim koncie młody przyjmujący Klemen Cebulj oraz dobrze znany polskim kibicom środkowy Alen Pajenk.

- Przyznam szczerze, że nie spodziewałem się, iż Macedonia i Łotwa sprawią nam tyle problemów. W trakcie tych meczów popełnialiśmy wiele głupich błędów, które ułatwiały grę naszym rywalom. Zarówno jedni, jak i drudzy mają w swoich szeregach dobrych zawodników, a jak jeszcze zobaczyli jak źle możemy zagrać, to z pewnością im to pomagało - ocenił były atakujący Jastrzębskiego Węgla.
Słoweńcy od początku eliminacji grają bardzo nierówno. W dotychczasowych dwóch spotkaniach mieli wzloty i upadki, które doprowadziły do tego, że zapisali sobie w tabeli pełnej zdobyczy punktowej.

- Może to jest przyczyna naszej słabszej postawy, że nie potrafimy utrzymać tego wysokiego poziomu gry przez dłuższe momenty trwania spotkania. Musimy szybciej dochodzić do siebie po nieudanych zagraniach i starać się nie popełniać tak wielu pomyłek - przyznał słoweński siatkarz.

W niedzielę zespół Gaspariniego czeka najważniejszy mecz wrocławskiego turnieju, czy konfrontacja z Polakami.

- Jeśli mam być szczery to nie przygotowywaliśmy się jakoś specjalnie do spotkania z Polakami. Każdy zna ich siłę, więc teraz musimy poświęcić trochę czasu na odpoczynek, zapomnieć o tych dwóch meczach i wyjść w niedzielę na boisko i walczyć - stwierdził atakujący.
Słoweńcy długo męczyli się w sobotę z Łotyszami (foto: cev.lu) Słoweńcy długo męczyli się w sobotę z Łotyszami (foto: cev.lu)
Słoweński siatkarz wspomniał również swoją roczną przygodę w PlusLidze w barwach Jastrzębskiego Węgla.

- To był bardzo dziwny sezon. Z ligi nie zapamiętałem zbyt wiele, ale za to Final Four w Bolzano pamiętam do dziś. To jedno przyjemniejszych wspomnień w moim życiu - powiedział trzydziestoletni zawodnik - Wszyscy znaliśmy Lorenzo Bernardiego jako zawodnika, przez ten czas jak był moim trenerem naprawdę sporo się od niego nauczyłem i potrafił wyciągnąć nas z dołka i pociągnąć do tak dobrej gry w Lidze Mistrzów - zakończył Gasparini.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×