Ozge Kirdar Cemberci, która póki co nie została powołana do kadru Turcji na rozgrywane przez nią turnieje międzynarodowe, właśnie zakończyła wakacje w Nowym Jorku i wróciła do ojczyzny, gdzie znalazła czas na rozmowę z dziennikiem Taraf na temat swoich doświadczeń w pierwszym zagranicznym klubie, Tauronie Banimexie MKS Dąbrowa Górnicza. Rozgrywająca dołączyła do zagłębiowskiej drużyny w listopadzie 2013 roku, w trakcie trudnego dla klubu sezonu i szybko zdobyła miejsce w meczowej szóstce MKS-u. Bilans kilku miesięcy spędzonych przez 29-letnią zawodniczkę w Dębowym Mieście wydaje się dodatni: Cemberci pomogła nowej drużynie w osiągnięciu półfinału Pucharu Polski i czwartej lokaty w lidze, a sama zawodniczka zgarnęła w Orlen Lidze cztery statuetki MVP.
[ad=rectangle]
Dąbrowa Górnicza spodobała się reprezentantce Turcji na tyle, by mimo licznych ofert zdecydować się na przedłużenie kontraktu z MKS-em o rok. Siatkarka potwierdziła, że nie narzeka w Polsce na pieniądze, ale najważniejszą korzyścią z pobytu w obcym kraju jest dla niej życiowy spokój.
- Jestem tutaj bardzo szczęśliwa. Jeszcze chyba nigdy w karierze nie miała tyle radości z gry w siatkówkę. Tutejsi fani wspierają cię na każdym kroku, nie tylko podczas meczu i nie tylko w samej Dąbrowie Górniczej, co robi na mnie wielkie wrażenie - przyznała w rozmowie z Taraf.
- Mój umysł jest zupełnie zrelaksowany. Już teraz rozumiem, co mają na myśli inne zagraniczne zawodniczki mieszkające w Polsce, gdy mówią o komforcie życia i występów w tym kraju. Nie rozumiem dokładnie polskiego, choć przez pierwsze dwa miesiące starałam się intensywnie uczyć tego języka, ale do komunikacji i codziennego życia w zupełności wystarczą mi podstawowe zwroty i angielski - siostra Gozde Kirdar nie miała problemów z adaptacją w nowym środowisku.
Podstawowa zawodniczka czwartego zespołu Orlen Ligi sporo mówiła także o warunkach do pracy, jakie zastała w Polsce: - Przywiązuję się tam dużą uwagę do infrastruktury. Na każdym kroku jest siłownia lub inne miejsce do ćwiczeń. Byłam zaskoczona, że w mieście z taką małą ilością budynków znajduje się tak piękna hala sportowa. Jeśli chodzi o trening, nie musiałam się do niczego zmuszać. Sztab szkoleniowy pracował w systemie włoskim, do którego byłam przyzwyczajona. Poza tym mogłam korzystać z sauny, basenów lodowych, masażu... Pełen profesjonalizm - podsumowała pozytywnie zaskoczona siatkarka z Turcji.
Przy okazji Cemberci podzieliła się anegdotą dotyczącą trudnych początków w nauce komunikacji: - Zagraniczni gracze uczą się przekleństw jako pierwszych słów w nowym kraju, tak samo jest zresztą w Turcji. W jednym ze spotkań (chodzi o mecz Pucharu Polski Tauronu MKS z Impelem Wrocław - przyp.red) byłam wściekła na jakąś decyzję sędziego, dlatego krzyknęłam "Cholera jasna!". Myślałam, że nic się nie stanie, ale okazało się, że arbiter uznał to za przekleństwo i pokazał mi czerwoną kartkę. Po meczu podeszłam do niego i przeprosiła za całą sytuację. To była moja pierwsza taka sytuacja w karierze! - jak widać, całe zdarzenie zapadło Turczynce mocno w pamięć.
Po sezonie o ambitną siatkarkę walczyły m.in. VakifBank Stambuł i Eczacibasi Stambuł, ale Cemberci zdecydowała się na pozostanie w Polsce i pomoc dąbrowskiemu MKS-owi w kolejnym sezonie. A potem? Niewykluczone, że zawodniczka zdecyduje się na powrót do rodzimej ligi, ale jak sama, stwierdziła, na wszystko przyjdzie czas.
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!