LE siatkarek: Zwycięstwo na otwarcie wyjazdowego tournee - relacja z meczu Hiszpania - Polska

Wybranki Piotra Makowskiego, mimo pewnych problemów, przekonująco ograły w Valladolid ekipę gospodarzy, zaliczając pierwszą wyjazdową wygraną w tegorocznej edycji Ligi Europejskiej.

Piotr Makowski do piątkowego boju przeciwko Hiszpankom desygnował bardzo eksperymentalny skład. Na boisku było to widać. Po wyrównanym początku meczu dość szybko, bo jeszcze przed pierwszą przerwą techniczną, inicjatywę przejmować zaczęły wyraźnie lepiej zgrane gospodynie. Chwilę po regulaminowym czasie prowadziły już nawet 10:5, a odmłodzony polski zespół wydawał się być tym obrotem sytuacji bardzo zaskoczony. Na szczęście biało-czerwone w porę się otrząsnęły i błyskawicznie doprowadziły do remisu 11:11. Spory w tym udział dwójki Tamara Kaliszuk - Aleksandra Sikorska, która w krótkim odstępie czasu postawiła dwa punktowe bloki.
[ad=rectangle]
Hiszpanki w międzyczasie kompletnie zgubiły swój rytm gry i, gdy na drugim regulaminowym czasie traciły do reprezentacji Polski już trzy oczka, można było mieć nadzieję na udaną dla przyjezdnych drugą część seta. Krótki odpoczynek jednak bardzo pomógł gospodyniom, które zaraz po nim w jednym ustawieniu odrobiły całe straty. W ekipie przyjezdnych szwankowało przede wszystkim przyjęcie, dzięki czemu rywalki bardzo łatwo zdobywały kolejne punkty bezpośrednio zagrywką lub wykorzystując nadarzające się kontry. Nasz zespół do końca seta był już bezradny, pozwalając miejscowym siatkarkom wygrać inauguracyjną partię dość pewnie 25:21.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!

Polki o inauguracyjnym falstarcie zapomniały błyskawicznie i drugą odsłonę rozpoczęły już bardzo przekonująco (6:1). Biało-czerwone kontrolowały wydarzenia na parkiecie, od czasu do czasu zwiększając jeszcze swoją przewagę. Prym w ofensywie wiodła w tym okresie Daria Paszek, która jeszcze w pierwszej partii zastąpiła na parkiecie Aleksandrę Wójcik. Rywalki zamiast gonić wynik, popełniały kolejne błędy, a w samej końcówce wręcz stanęły w miejscu, seryjnie przegrywając akcje. Króciutki set bez historii zakończył się asem serwisowym polskiego zespołu.

Początek trzeciej partii należał do podrażnionych reprezentantek Hiszpanii. Po polskiej stronie znów pojawiły się problemy z przyjęciem, a ofensywną niemoc dopiero po pięciu przegranych akcjach przełamała Sikorska atakiem ze środka (1:5). Gospodynie ani myślały jednak zwalniać, boleśnie obnażając braki Polek. Zaraz po pierwszej przerwie technicznej dwoma asami serwisowymi rywalki zaskoczyła Maria Segura. Te ciosy wreszcie obudziły podopieczne Makowskiego i zmobilizowały je do znacznie lepszej gry. Za chwilę skuteczny blok Katarzyny Połeć pozwolił biało-czerwonym skrócić dystans do dwóch oczek (9:11), ale ambitne gospodynie długo nie pozwalały przeciwniczkom na więcej. Dopiero w samej końcówce Polki najpierw wyrównały stan seta, po czym dzięki skutecznemu blokowi wyszły na prowadzenie, by po chwili wykorzystać pierwszą piłkę setową i wygrać, przegranego wydawałoby się, seta.

Uskrzydlone udaną końcówką poprzedniej partii przyjezdne kolejną część spotkania rozpoczęły od zdecydowanej ofensywy (8:3). Waleczne Hiszpanki dość szybko skróciły dystans do 2-3 punktów, ale polski blok skutecznie ostudził ich zapędy. W połowie seta biało-czerwone odzyskały bezpieczną przewagę, a po asie serwisowym Mai Tokarskiej zaraz po drugiej przerwie technicznej prowadziły 17:11 i mogły spokojnie zmierzać do końca spotkania. Rywalki zresztą wyraźnie nie miały już ochoty ani pomysłu na dalszą walkę. Ich licznik punktowy zatrzymał się na 14 oczkach, dzięki czemu Polki mogły rozpocząć świętowanie pierwszego wyjazdowego zwycięstwa w rozgrywkach Ligi Europejskiej.

Hiszpania - Polska 1:3 (25:21, 12:25, 24:26, 14:25)

Hiszpania: Corral, Correa Esteban, Portero, Delgado Garcia, Gonzalez, Gonzalez Guerrero, Rodriguez Iglesias (libero) oraz Costa, Sanchez, Segura, Caro Garcia.

Polska: Kajzer, Sikorska, Kurnikowska, Kaliszuk, Połeć, Wójcik, Medyńska (libero) oraz Paszek, Jasińska, Tokarska, Smarzek, Twardowska.

Komentarze (0)