Ostatnie dni października były bardzo nerwowe dla bielszczan. Po dość gładkim zwycięstwie nad uczniami ze Spały w ostatniej kolejce przyszedł czas na mecz pucharowy. W czwartej rundzie Pucharu Polski spotkali się z drugoligową Ósemką Siedlce. Drużyna Grzegorza Wagnera była zdecydowanym faworytem tego pojedynku, ale o mały włos nie doszło do sensacji. Bielszczanie swoją wyższość nad rywalem udowodnili dopiero w tie-breaku. - W tym meczu zabrakło nam koncentracji i konsekwencji. W przegranych setach mieliśmy problem z przyjęciem zagrywek. Może przyczyną słabszej gry było także oświetlenie na sali. Jednak najważniejsza jest wygrana i ona nas cieszy- powiedział specjalnie dla portalu SportoweFakty.pl Jan Król.
Siatkarze ze Śląska od początku sezonu znajdują się w wysokiej dyspozycji. Mimo, że na pięć spotkań wygrali cztery, to w każdym zdobywali cenne punkty i teraz na swoim koncie mają dwanaście. - Forma nasza jest wysoka, choć ja nie czuję się jakoś jeszcze w jej pełni. Wiem, że stać mnie na więcej i liczę, że ta właściwa dyspozycja przyjdzie w odpowiednim czasie- kontynuował zawodnik.
Podopieczni Grzegorza Wagnera są jednym z najmłodszych zespołów w lidze. Najstarszym siatkarzem w tej ekipie jest dwudziestodziewięcioletni Michał Jaszewski. Wiek pozostałych zawodników waha się w granicach 19-24 lat. Ma to swoje dobre i złe strony. Atmosfera w zespole musi być bardzo dobra, ale czasami tej ekipie może brakować doświadczenia. - Jesteśmy najmłodsi w lidze, ale i waleczni. Większość z nas jest w podobnym wieku, dlatego dobrze się dogadujemy na boisku i poza nim. Nasz skład jest bardzo wyrównany. Każdy, kto wchodzi na boisko coś wnosi i pomaga drużynie. W zespole są też doświadczeni gracze i to właśnie do nich w ważnych momentach kierowane są piłki. Jeśli ich zabraknie, to może być ciężko- twierdzi siatkarz.
Drużyna BBTS-u Bielsko-Biała już w sobotę będzie walczyć o kolejne ligowe punkty. Tym razem na przeciwko bielszczan stanie ekipa AZS-u Nysa. Siatkarze z Opolszczyzny nie spisują się w tym sezonie najlepiej. Zajmują przedostanie miejsce w tabeli. Wyprzedzają jedynie uczniów ze Szkoły Mistrzostwa Sportowego. Zespól dowodzony przez Janusza Bułkowskiego jest jak bomba z opóźnionym zapłonem - wybuchnie, ale nie wiadomo kiedy. - Powtórzę tu słowa naszego trenera, że nie patrzymy w tabelę. Przegramy jeden mecz i będziemy w środku stawki, liga jest naprawdę bardzo wyrównana. Nie czujemy się faworytami, a Nysa na pewno nie odda tanio skóry, potrzebują jakiegoś bodźca, żeby lepiej grać, ale jestem pewien, że w Bielsku go nie znajdą. Chcemy wygrać ten mecz - zapewnia Jan Król.
Na razie bielszczanie spisują się świetnie i doskonale wypełniają przedsezonowy plan. Jednak to, jaka jest prawdziwa wartość tego zespołu okaże się pod koniec listopada. Wtedy to zakończy się seria bardzo trudnych spotkań, które zainauguruje mecz z Gwardią Wrocław, następnie do Bielska-Białej przyjedzie Siatkarz Wieluń, a w ostatnich dniach listopada podopieczni Grzegorza Wagnera o punkty walczyć będą z GTPS-em Gorzów. - Nasze założenie jest takie, by być w czwórce. Liga jest wyrównana, ale mamy teraz pierwsze miejsce, więc może pokusimy się o status czarnego konia- zakończył atakujący.