Biało-czerwone swój występ w tegorocznych zmaganiach Ligi Europejskiej kończą dwumeczem w Koszalinie. Podopieczne trenera Piotra Makowskiego straciły szansę na awans do finału rozgrywek, jednak nie oznaczało, że Polki nie miały o co grać. Mimo ostatnich gorszych występów w hali nie zabrakło kibiców, którzy gorącym dopingiem chcieli wspierać reprezentację.
Gospodynie szybko wzięły się do pracy i w dwóch pierwszych akcjach skutecznie poradziły sobie z rywalkami na siatce. To był dopiero początek dominacji biało-czerwonych, które skutecznie wykorzystywały mankamenty przeciwnego zespołu, który na dobrą sprawę nie radził sobie w żadnym elemencie siatkarskiego rzemiosła. Problemy rozpoczynały się od złego rozegrania, po nim następowało słabe i czytelne rozegranie, które dobrze przewidywał polski blok.
[ad=rectangle]
Nie oznaczało to, że miejscowe były nieomylne. Momentami zbyt dużo niedokładności było w zagraniach Joanna Wołosz, ale Katarzyna Zaroślińska potrafiła radzić sobie w trudnych sytuacjach. Niemniej jednak udanych zagrań było zdecydowanie więcej aniżeli takich, za których należały się nagany. Polki nie miały żadnych problemów z kontrolą sytuacji na parkiecie i wygrały 25:14.
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!
Wydawało się, że w drugiej partii scenariusz się nie zmieni. Na początku kolejnej odsłony swoje "pięć minut" miała Aleksandra Sikorska, która stała się prawdziwą zmorą hiszpańskich atakujących. Po serii jej udanych zagrań biało-czerwone prowadziły 7:1, a po zdecydowanie najładniejszej i najdłuższej akcji meczu na tablicy świetlnej widniał wynik 13:8. Ekipa z Półwyspu Iberyjskiego nie podłamała się niepowodzeniem. Przeciwnie, zmobilizowały się do większego wysiłku i doprowadziły do remisu 14:14. Interweniować musiał szkoleniowiec gospodyń.
W momencie, kiedy Polki wrócił na swój poziom przeciwniczki nie miały zbyt wiele do powiedzenia. Jak zauważał Wiesław Popik, drugi trener naszej reprezentacji, Hiszpanki utrzymywały korzystny wynik do momentu, w którym myliły się biało-czerwone. W końcówce swoje zrobił polski blok oraz udane ataki Zaroślińskiej. Kibice w końcówce znów nie musieli martwić się o rezultat.
Trzeci set był już tylko formalnością. Biało-czerwone spokojnie punktowały i nic nie wskazywały na to, że spotkanie może się przedłużyć. Moment słabości nastąpił przy stanie 17:7. Wówczas cztery kolejne zagrywki zaskoczyły przyjmujące i o czas prosił Piotr Makowski. Kryzys udało się zażegnać, Polki znów wyszły na wyraźne prowadzenie (22:12) i ponownie dały się zaskoczyć rywalkom. Przejście zrobiły dopiero przy stanie 23:18.
Wydawało się, że taka przewaga nie pozwoli na nerwową końcówkę. Nic bardziej mylnego. Polki ogarnął "paraliż", który doprowadził do remisu w kluczowym momencie partii. Pomocną dłoń ponownie wyciągnęły rywalki, które najpierw popełniły kardynalny błąd na siatce, a następnie wyrzuciły atak w aut.
Pełna pula zgarnięta podczas meczu w Koszalinie pozwoliła gospodyniom wyprzedzić rywalki w tabeli Ligi Europejskiej. MVP meczu wybrana została Katarzyna Zaroślińska, która zdobyła 17 "oczek" dla swojej ekipy. Rewanżowe starcie, czyli ostatni mecz obu ekip w tegorocznej edycji rozgrywek, rozpocznie się w sobotę o godzinie 20.
Polska - Hiszpania 3:0 (25:14, 25:19, 26:24)
Polska: Zaroślińska, Połeć, Twardowska, Wołosz, Sikorska, Wójcik, Durajczyk (libero) oraz Medyńska, Kąkolewska, Paszek.
Hiszpania: Caro Garcia, Corral, Portero, Gonzalez, Unzue, Segura, Rodriguez (libero) oraz Sanchez, Costa, Delgado, Folgueira.
Oglądaj siatkówkę kobiet w Pilocie WP (link sponsorowany)