Paulina Reczkowska: Na nic pszczoły, gdy zabraknie kwiatów

Opowiem Ci teraz historię pewnego Pszczelarza, który od czterech lat cieszył się w swej okolicy niesłychaną sławą. W zeszłym sezonie udało mu się nawet zdobyć w Klubie Pszczelarza zaszczytne trzecie miejsce na najlepszą pasiekę. Ci, którzy byli zazdrośni, zarzucali mu wtedy, że wygrał dzięki układom. Bartnik postanowił jeszcze bardziej udoskonalić swoją pasiekę, by w następnym sezonie udowodnić, że na sukces można zapracować od początku do końca swym wielkim wysiłkiem i determinacją. Nie spodziewał się jednak, że na samym starcie spotkają go niezbyt miłe rozczarowania…

W tym artykule dowiesz się o:

Największym zainteresowaniem Pszczelarza były oczywiście maleńkie, pracowite owady. Pasjonował się również boksem. Zawsze lubił porównywać walkę do rojenia się pszczół. Uważał, że wielki, głośny, ciemny pszczeli kłąb jest idealnym odzwierciedleniem tego co przeżywa człowiek stojąc na ringu - musi zmierzyć się ze swoimi słabościami i w ciemnym kłębie swych myśli odnaleźć siebie. No cóż, pszczoły często się roją. Jedną z przyczyn owego procesu może być między innymi przegęszczenie w ulu. Towarzyszy temu niemałe zamieszanie i spory hałas.

Zmierzam w tej chwili do przypadku jaki miał miejsce przed rozpoczęciem nowego sezonu PlusLigi mężczyzn. Moim zdaniem owo zachowanie pszczół doskonale obrazuje nam sytuację wszystkim bardzo dobrze znanego klubu… Z każdym transferem wartość PGE Skry Bełchatów była pompowana z ogromnym impetem, aż osiągnęła taką wielkość, iż niektórzy zaczęli głosić tezy mówiące o tym, że bełchatowianie grając w lidze nawet drugą szóstką bez problemu zmiotą z parkietu każdego przeciwnika. Skra Bełchatów, jak z resztą każdy zespół, posiadała w swej mistycznej konstrukcji pewne wady. W sumie nie dziwił więc fakt, że po rzekomym wzmocnieniu na pozycjach libero i rozgrywającego, przeciwnicy i kibice patrzyli na Skrę z jeszcze większym respektem. I masz babo placek. Któż by pomyślał, że po okresie jednego miesiąca powietrze ze Skry zacznie się dramatycznie ulatniać?

Powracając jednak do historii Pszczelarza… Pszczoły żyją w wielkich grupach zwanych społeczeństwami. Każdym społeczeństwem włada królowa, która jest najważniejszym osobnikiem. Zupełnie tak samo jak we wspomnianym klubie. Tam też istnieje pewna hierarchia. Od dawien dawna wiadomo, iż Mariusz Wlazły, od obecnego sezonu kapitan Skry Bełchatów, nazywany jest filarem drużyny, bez którego zespół radzi sobie zdecydowanie słabiej bądź, według niektórych, nie radzi sobie wcale. Szczególnie wśród kibiców dominuje stwierdzenie o niezwykłej eksploatacji Wlazłego w klubie. Wszyscy dmuchają i chuchają na to, by atakujący mógł w optymalnej dyspozycji występować w elitarnych rozgrywkach. W ostatnim jednak okresie dało się słyszeć o tym, że Skra nie równa się już Mariusz Wlazły, lecz stała się wręcz synonimem nazwiska Antiga… Interesujące.

Pszczelarz zacierał ręce i cieszył się z dobrej renomy swojej pasieki. Tuż za płotem Bartnika żył pewien mężczyzna. Chodziły pogłoski, że jest magikiem, może ze względu na jego niekonwencjonalne hobby - pasjonował się bowiem hodowlą ptaków. Zainteresowanie miał imponujące, ale każdy zachwycał się bardziej dokonaniami Pszczelarza. Magik zawsze był w jego cieniu. Identycznie jak grający w PlusLidze Jastrzębski Węgiel. Mimo tego, iż jastrzębianie w bezpośrednich pojedynkach ze Skrą Bełchatów często wychodzili obronną ręką, to jednak w ostatnich latach Skra zawsze zgarniała zaszczytne tytuły.

Magik miał już tego dosyć. Gdy sąsiad wyjechał, hodowca ptaków zaczął knuć pewien podstęp. W tym samym czasie właściciel pasieki był na pierwszym w tym sezonie zjeździe Klubu Pszczelarza. Nie podobało mu się. Po trzech godzinach postanowił wrócić na swoje podwórko. Bał się następnego zjazdu, jak diabeł święconej wody. Wydawało mu się, że nie traktują go tam z należytym szacunkiem, stracił też swoją pewność siebie, z której słyną. Analogia do pierwszego meczu Skry w Lidze Mistrzów z VfB Friedrichshafen. Różowo nie było… Wszyscy zaczęli bić się z myślami.

Gdy podłamany Pszczelarz wracał do swej pasieki miał nadzieję, że jego humor diametralnie się poprawi. Niestety jego marzenia prysły niczym wielobarwna, mydlana bańka. Magik sprawił, że słońce zasłoniły chmury. Zaczął padać rzęsisty deszcz, wzmógł się wiatr. Kwiaty straciły swe piękne kolory, nic nie było już takie jak dawniej. Nikła pociecha, że uratował się jeden ul… W czwartej kolejce PlusLigi Skra Bełchatów podejmowała Jatrzębski Węgiel. Bełchatowianie razili swoją nieporadnością, szczególnie w przyjęciu, a wywalczenie jednego punktu było kresem ich możliwości.

Właściciel pasieki przeżywał kryzys. Na dodatek niektórzy jego znajomi wykazywali się jadowitą satysfakcją z tego, że nareszcie powinęła się mu noga. Pszczelarz, jako fan boksu, po ostatniej walce Andrzeja Gołoty przyrzekł sobie, że on tak szybko nie skończy. Zakasał rękawy, czekało go bowiem sporo pracy…

Jaki będzie finał tej historii? Szczerze mówiąc, nie mam zielonego pojęcia czy zakończy się happy endem. Wiem natomiast jedno- siatkówka ma to do siebie, że dziś możesz być mały, a jutro wielki. Zupełnie jak w życiu… Wśród pszczelarzy panuje pewna myśl, otóż: Na nic pszczoły, gdy zabraknie kwiatów. Reasumując - Na nic nasze nadzieje, gdy zabraknie cierpliwości.

Źródło artykułu: