LŚ: Kopciuszek odarty ze złudzeń - relacja z meczu Włochy - Australia

Gospodarze turnieju Final Six nie dali żadnych szans podopiecznym Jona Uriarte, zwyciężając pewnie 3:0 i przypieczętowując tym samym zajęcie 1. miejsca w grupie H.

Wiktor Gumiński
Wiktor Gumiński

Gospodarze turnieju finałowego zademonstrowali swoje olbrzymie możliwości zaraz po inauguracyjnym gwizdku sędziego. Od razu na kosmiczne obroty wskoczył Iwan Zajcew. Jeśli do tego dodać równie doskonale prezentujących się w ofensywie pozostałych dwóch włoskich skrzydłowych, Filippo Lanzę oraz Simone Parodiego, obraz destrukcji Australijczyków był gotowy. W połowie pierwszego seta Włosi prowadzili już 13:7.

Zmuszeni do gonienia wyniku zawodnicy z Antypodów nie radzili sobie z tym zadaniem zbyt dobrze. Kilka udanych akcji zaprezentował co prawda Thomas Edgar, ale to było za mało na rozpędzonych Azzurrich, z Zajcewem w roli zdecydowanego lidera. Przy stanie 19:12, Mauro Berruto dokonał klasycznej podwójnej zmiany, posyłając do boju rozgrywającego Michała Baranowicza oraz atakującego Lucę Vettoriego. Cała partia zakończyła się miażdżącą wygraną faworytów 25:14.
Pomimo bezapelacyjnej kontroli nad boiskowymi wydarzeniami, włoski szkoleniowiec od początku drugiej odsłony powrócił do swojego podstawowego ustawienia, z Draganem Travicą i Zajcewem. Proces wypracowania przewagi zajął tym razem jego podopiecznym nieco więcej czasu, ponieważ nastąpił po pierwszej przerwie technicznej. Wszystko, co dobre dla miejscowych rozpoczęło się od fragmentu ich doskonałej postawy w obronie. Skutkiem pośrednim kilku niesamowitych parad Włochów były błędy popełnione w kontrataku przez Aidana Zingela oraz Adama White'a (12:9).

Drużyna Jona Uriarte zdołała dość szybko wyrównać na 15:15, ale trzy kolejne akcje zakończyły się ich niepowodzeniem. Nie odbiło się to jednak na ich postawie, ponieważ raz jeszcze zdołali doprowadzić do remisu (19:19). Dzielne Kangury zmusiły rywala do walki w emocjonującej końcówce, ale tą batalię przegrali. W najważniejszym momencie o swoim potencjale przypomniał bowiem niezawodny Zajcew, który kończąc trzy arcyważne ataki pociągnął swój zespół do triumfu 25:22, jednocześnie odbierając przeciwnikom jakiekolwiek szanse na wywalczenie awansu do półfinału.

Od początku trzeciej odsłony, we włoskim zespole nastąpiły pewne przetasowania personalne. Na parkiecie pojawił się Luigi Randazzo (zmienił Parodiego) oraz Simone Anzani (wszedł w miejsce Matteo Piano już w końcówce drugiej partii). Grająca już tylko i wyłącznie o honor Australia nie zamierzała jednak ułatwiać przeciwnikowi przypieczętowania sukcesu. To właśni oni przez większą część seta posiadali jednopunktową zaliczkę, głównie za sprawą korzystnie prezentującego się Edgara.

Bieg wydarzeń zmienił się o 180 stopni, gdy przy stanie 15:15 w polu serwisowym stanął Lanza. Mocne zagrywki przyjmującego Trentino Volley sprawiały rywalom mnóstwo problemów. Włosi w ciągu kilku chwil objęli prowadzenie 21:15, czym praktycznie przesądzili o losach widowiska. Australijczyków ostatecznie dobił nikt inny jak Lanza.

W półfinale Włochy podejmą Brazylię. Drugą parę tworzą z kolei Iran oraz Stany Zjednoczone.

Włochy - Australia 3:0 (25:14, 25:22, 25:21)

Włochy: Parodi, Zajcew, Lanza, Buti, Travica, Piano, Rossini (libero) oraz Vettori, Anzani, Baranowicz, Giovi, Randazzo

Australia: Zingel, Sanderson, Edgar, White, Mote, Sukoczew, Perry (libero) oraz Douglas-Powell, Walker

=>> Wszystko o Lidze Światowej 2014

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!
Na Twitterze też nas znajdziesz!


Czy Włosi wygrają Ligę Światową 2014?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×