Przed środowym pojedynkiem mało kto stawiał na częstochowian, którzy początku tego sezonu nie zaliczą do udanych. Pierwsze dwa sety zdawały się potwierdzać tą tezę, gdyż to Grecy szybko objęli prowadzenie 0:2. Częstochowianie grali jednak jak równy z równym z podopiecznymi trenera Kostasa Arseniadisa i w pierwszej partii długo zanosiło się na sukces wicemistrzów Polski. Po udanym ataku Smilena Mlyakova gospodarze prowadzili już 12:8, co zmusiło trenera Iraklisu do wzięcia czasu. "Akademicy" znów, jednak nie potrafili utrzymać wypracowanej przewagi i szybko roztrwonili czteropunktową zaliczkę. Po kilku udanych akcjach, ekipa z Salonik przejęła inicjatywę. Częstochowianie nie złożyli jednak broni głównie za sprawą Zbigniewa Bartmana, który tradycyjnie wiódł prym w ataku i kilkoma efektownymi atakami wlał w serca kolegów nadzieje na wygraną. Nie od dziś wiadomo, że piętą achillesową młodego zespołu spod Jasnej Góry jest gra w końcówkach, w której ważą się losy danej partii. Tym razem było podobnie. Udany atak Akrema Aleha, as serwisowy niemieckiego rozgrywającego Simona Tischera pogrzebały nadzieję gospodarzy, którzy po nieudanym ataku Bartmana przegrali 21:25.
Drugi set długo miał bliźniaczo podobny przebieg do inauguracyjnej partii. Do pewnego momentu podopieczni Radosława Panasa dotrzymywali kroku rywalom, jednak błędy w ataku i niedokładne, szwankujące przyjęcie okazały się wodą na młyn dla siatkarzy z dalekiej Grecji. Ponoć gra się tak, jak przeciwnik pozwala, a prawda jest taka, że to Grecy dzielili i rządzili na placu gry i mimo kilku przebłysków i zrywów gospodarzy, kontrolowali boiskowe wydarzenia. Kluczem do sukcesu zespołu z Salonik była przede wszystkim dobra i mocna zagrywka, z którą nie mogli poradzić sobie czy to Bartman, czy Paweł Zatorski. W tym elemencie brylowali zwłaszcza Tischer oraz Szwed, Marcus Nilsson, którego zagrywka siała postrach w szeregach "Akademików”. Wszystko to złożyło się na pewną wygraną Iraklisu 20:25 i wydawało się, że lada moment przyjezdni przypieczętują swój sukces i spod Jasnej Góry wyjadą z pełną pulą.
Przez długi czas wszystko układało się po myśli siatkarzy z Grecji. "Akademicy” długo nie mogli znaleźć recepty na leworęcznego Nilssona, a ze środka regularnie punkty zdobywali Smaragdis oraz Gerasimos i wszystko znów miało rozstrzygać się w końcówce. Tym razem, to jednak częstochowianie wzięli sprawy w swoje ręce i nauczeni poprzednimi niepowodzeniami, doszli do głosu. Kluczowym elementem siatkarskiego rzemiosła okazał się szczelny blok, na który przy stanie 20:20 dwukrotnie nadział się Nilsson, dotąd prawie nieomylny w ataku i regularny, niczym w szwajcarskim zegarku. Po chwili Grekom znów przypomniał się Bartman, a nieporozumienia Simona Tischera z jednym ze środkowych dało "Akademikom” piłkę setową. Emocje sięgnęły zenitu, a częstochowianie zadbali oto, by podnieść kibicom ciśnienie. Najpierw złą passę w ataku przerwał Nilsson, a po chwili Charitonidis na medal wywiązał się ze swojej roli i zagrywką ustrzelił Pawła Zatorskiego. Rezerwowy rozgrywający Iraklisu nie wytrzymał, jednak presji i po chwili posłał piłkę w aut i w rezultacie wygrana "Akademików” stała się faktem.
Udana końcówka trzeciej odsłony podziałała wyraźnie mobilizująco na częstochowian, którzy zwietrzyli swoją szansę. W ataku szalał Bartosz Janeczek, który po raz kolejny znakomicie zastąpił Smilena Mlyakova, a na środku wreszcie na miarę swych możliwości zagrał Piotr Nowakowski. Dobre wrażenie pozostawił po sobie także Andrzej Wrona, który w trzeciej partii zajął miejsce Dawida Gunii. Częstochowianie niesieni dopingiem kibiców długo rozdawali karty i utrzymywali kilkupunktową przewagę, jednak kilka błędów własnych i szczelny blok po stronie gości znów sprawił, że spotkanie nabrało rumieńców i emocji było co nie miara. Własne "ściany” podobną pomagają i w czwartym secie doping własnej publiczności dodał "skrzydeł” ekipie Radosława Panasa, zwłaszcza w końcówce. Przy stanie 22:21 w aut zaserwował dobrze znany w naszym kraju, Plamen Konstantinov, a po chwili kropkę nad "i” atakiem ze środka postawił Nowakowski i znów częstochowscy kibice doczekali się tie-breaka.
Tym samym, jak bumerang wśród kibiców wróciła magia spotkania z Treflem Gdańsk, w którym częstochowianie odnotowali, jak dotąd swoje jedyne zwycięstwo w tym sezonie. Wszyscy liczyli na powtórkę z rozrywki, gdyż częstochowianie wyraźnie złapali "wiatr w żagle” i mieli wszelkie predyspozycje ku temu, by pokonać grecką ekipę. Od początku piątej odsłony, to jednak Grecy wyszli na prowadzenie. Przy rezultacie 4:5 asem serwisowym popisał się Nikolaos Smaragdis. Częstochowianie szybko odrobili straty i przy zmianie stron Grecy mieli tylko jeden punkt w zanadrzu. Po chwili, jednak Grecy znów włączyli "szósty bieg” i z wyniku 7:8 zrobiło się najpierw 8:10, a po chwili po autowym ataku Wrony już 9:12. Efektów nie przyniósł nawet czas, z którego skorzystał szkoleniowiec, Radosław Panas. Grecy nie wypuścili już z rąk wygranej i ostatecznie zwyciężyli 15:11 i w całym pojedynku 3:2.
"Akademicy” nie mają się, jednak czego wstydzić, gdyż postawili rywalom trudne warunki i "tanio skóry nie sprzedali”. Częstochowianie wciąż spisują się, jednak w "kratkę”, przeplatając dobre spotkania ze słabymi i z pewnością nad tym drużyna musi jeszcze pracować. Nikt nie ma, bowiem cienia złudzeń, że częstochowska młodzież ma "papiery” do gry na najwyższym poziomie, a takie pojedynki, choć przegrane mogą okazać się niezwykle cenne w perspektywie budowania nowego zespołu. Wielu zawodników, których ma do dyspozycji trener Radosław Panas to bowiem wciąż melodia przyszłości i wiele jeszcze upłynie wody w Wiśle, zanim częstochowianie nabiorą ogłady i tak potrzebnego, często decydującego o losach spotkania, doświadczenia na europejskich salonach.
- Na pewno pozostał niedosyt, gdyż mieliśmy swoje szanse w tie – breaku i gdyby nie nasze błędy, to kto wie, jak potoczyłby się ten set, gdyż mieliśmy kilka piłek w górze. Mam do siebie trochę pretensji - mówił po meczu zawiedziony libero, Paweł Zatorski.
Domex Tytan AZS Częstochowa – Iraklis Thessaloniki 2:3 (21:25, 20:25, 25:23, 25:23, 11:15)
Składy:
AZS Częstochowa: Stelmach, Bartman, Nowakowski, Gradowski, Gunia, Mlyakov, Zatorski (libero) oraz Janeczek, Drzyzga, Wierzbowski, Wrona, Michalczyk.
Iraklis Thessaloniki: Tischer, Konstantinov, Smaragdis, Aleh, Gerasimos, Nilsson, Koulieris (libero) oraz Denison, Charitonidis, Brooks.
Sędziowie:
- Dusan Hodok (Słowacja)
- Phillippe Vereecke (Francja)
Delegat CEV: Jiri Gottwald (Czechy)