Eugen Bakumovski: Chciałbym wrócić do Polski

Eugen Bakumovski w tym sezonie broni barw zespołu zza naszej zachodniej granicy - Generali Haching. Jednak jest duże prawdopodobieństwo, że już niedługo kibice zobaczą go w Delekcie Bydgoszcz. Podopieczni Rastislava Chudika pilnie potrzebują wzmocnienia na pozycji przyjmującego, bona tej pozycji trener ma najbardziej ograniczone pole manewru. W zespole znad Brdy podstawowymi przyjmującymi są Martin Spoko i Stanisław Pieczonka, a w odwodzie znajdują się jeszcze niedoświadczeni Maciej Krzywiecki i Wojciech Kozłowski. Taki skład personalny jakim dysponuje Chudik może się okazać niewystarczający do skutecznej walko o byt w PlusLidze.

Reprezentant Niemiec, który urodził się w na Ukrainie mógłby się okazać wybawieniem dla bydgoszczan. Działacze Delecty Bydgoszcz już się kontaktowali Eugenem Bakumovskim. Jednak na razie do podpisania kontraktu daleka droga. - To wszystko zależy od warunków finansowych. Jak już powiedziałem, bardzo chciałbym wrócić do Polski, ale jest to możliwe tylko wtedy jak dwie strony tego będą chciały. Otrzymałem sygnał z Bydgoszczy i mam nadzieję, że pojawi się konkretna oferta - powiedział specjalnie dla portalu SportoweFakty.pl Eugen Bakumovski.

Przyjmujący stara się śledzić wiadomości z PlusLigi i wie, że bydgoszczanie są w trudnej sytuacji. - Z tego, co wiem Bydgoszcz nie była za bardzo przygotowana do gry w PlusLidze. Dlatego prezes klubu szuka wzmocnień - mówił siatkarz, który bardzo ubolewa, że nie może zobaczyć żadnego meczu z polskiej ligi. - Niestety tu w Niemczech nie mogę oglądać polskiej ligi, a chętnie zobaczyłbym niektóre spotkania - dodał siatkarz.

Na razie reprezentant Niemiec występuje w Generali Haching, ale jak twierdzi nie będzie miał problemu ze zmianą barw klubowych, jeśli pojawi się przyzwoita oferta z zagranicy. - Od początku miałem dogadane, z włodarzami klubu, że mogę zmienić klub w trakcie sezonu. To był jeden z warunków, które postawiłem przed podpisaniem kontraktu. Trener, klub i zespół wie o tym, że chce grać za granicą - relacjonował Niemiec.

Eugen Bakumovski z powodzeniem przez ostatnie dwa lata bronił barw pięciokrotnego mistrza Polski - ZAKSY Kędzierzyn-Koźle. Już w pierwszym sezonie miał szanse sięgnąć po medal mistrzostw Polski. Wtedy to kędzierzynianie rywalizowali z Jastrzębskim Węglem. Prowadzili w rywalizacji play-off 2:1, a w kolejnym meczu mieli w górze piłkę setową. Jednak Łukasz Kadziewicz w wiadomy tylko dla siebie sposób ją obronił. - To była duża szansa dla mojego zespołu, ale to jest sport. Dlatego gra się zawsze do końca. My nie gramy tylko dla siebie, ale także dla kibiców. Jak byśmy wygrali piąte spotkanie z Jastrzębiem, to każdy zapomniałby o tym, co się stało w Kędzierzynie. Moim zdaniem w tym czasie Jastrzębie miało najlepszą drużynę. Można powiedzieć, że to była pierwsza szóstka reprezentacji polski. Chociaż Dawid nie grał przez kontuzje. Szkoda, że nie udało nam się wejść do półfinału play-off - uważa były siatkarz ZAKSY Kędzierzyn Koźle.

Pobyt w naszej lidze ocenia bardzo dobrze. Niemal jak każdy obcokrajowiec jest pod wrażeniem polskich kibiców i klimatu panującego na spotkaniach. Eugen Bakumovski przez ten te dwa lata spędzone nad Wisłą nauczył się również naszego języka, a to innym nie przychodzi tak łatwo. - Bardzo mi się w Polsce podobało. Spotkałem tutaj wspaniałych kibiców na meczach, a atmosfera wokół polskiej siatkówki jest niesamowita. Miałem nadzieje, że zostanę w Polsce na kolejny sezon, ale niestety się nie udało i teraz gram w Niemczech, ale kto wie może jeszcze i wrócę do Polski - wierzy Niemiec.

Niemiec w trakcie swojej kariery miał okazję do gry w w najlepszej lidze świata - włoskiej. Z tych dwóch lat spędzonych w Italii najlepiej wspomina swój pierwszy sezon. - Pierwszy rok był dla mnie zdecydowanie lepszy niż drugi. Występy we włoskiej A1 są zawsze celem każdego młodego siatkarza. W Italii miałem szanse grać przeciwko takim zespołom jak na przykład Treviso, kiedy występowali tam między innymi: Vermiglio, Fei, Gustavo, Papi i Cisolla. Kiedyś udało nam się ich pokonać w tie-breaku, a ja serwowałem w piątej partii pięć razy z rzędu. Takich meczy się nie zapomina. Spotkania rozgrywane na północy Włoch były bardzo emocjonujące. Niestety w następnym sezonie zagrałem A2 i nie najlepiej trafiłem. Miałem i nadal mam problemy z klubem. W trakcie sezonu było wiele zmian w ciągu sezonu trener, zawodnicy. Później zaczął się koszmar, bo drużyna była nie wypłacalna, coś o tym wie nawet Łukasz Kadziewicz, który przeżył to samo. Nawet po dwóch latach mi nadal brakuje ponad 70 proc. kontraktu z Ankony - zakończył Bakumovski.

Komentarze (0)