WGP: Piratki z Karaibów ograbiły Polki ze złudzeń - relacja z meczu Polska - Portoryko

Ostatni mecz polskiej kadry w tegorocznym sezonie reprezentacyjnym nie zakończył się dla niej pomyślnie. Nie pomogły nawet głębokie roszady w składzie trenera Piotra Makowskiego.

Michał Kaczmarczyk
Michał Kaczmarczyk
Trener Piotr Makowski obiecał słowa danego na konferencji po przegranym półfinale i wypuścił na parkiet w meczu o trzecie miejsce dywizji z Portoryko skład, w którym główną rolę grać miały takie zawodniczki jak Emilia Kajzer czy Daria Paszek, do tej pory rzadko pełniące rolę liderek. Dzięki staraniom Malwiny Smarzek biało-czerwone nawiązywały walkę z karaibskim przeciwnikiem, który, podobnie jak w piątkowym meczu z Holandią, prezentował zabójcza siłę ognia na skrzydłach. Niepewność w przyjęciu gospodyń turnieju sprawiła, że Portorykanki poczynały sobie coraz śmielej na parkiecie i łatwiej zdobywały kolejne punkty. Ożywienie na hali przyniosły zagrywki Agnieszki Kąkolewskiej i Darii Paszek, które zmniejszyła straty i wybiła przeciwnika z rytmu. Jego błędy pozwalały myśleć o pozytywnym dla Polek końcu seta, ale koniec końców na jego rezultacie zaważyła większa skuteczność siatkarek Jose Mielesa na lewym skrzydle, które dla nieco zdekoncentrowanych biało-czerwonych było momentami nie do przejścia.
Ospały początek kolejnej partii nie wróżył dobrze losom spotkania dla kadry Makowskiego. Lepiej dysponowane w ataku zawodniczki Portoryko tak dały się we znaki bezradnej Aleksandrze Wójcik, że ta została szybko zmieniona przez Elżbietę Skowrońską. Okres bezradności ofensywnej gospodyń trwał w najlepsze, a trener zdawał się porzucać swoją pierwotną koncepcję, wprowadzając do gry Izabeli Bełcik. Doświadczona rozgrywająca rozruszała grę swojej drużyny, ale przy stanie 12:6 dla rywalek trudno było o optymizm. Tym bardziej, że Smarzek, główna broń biało-czerwonych, nie była już tak skuteczna jak wcześniej. Na nic zdały się próby samomobilizacji w szeregach polskiej ekipy, czasy brane przez trenera ani kolejne roszady w składzie. Po kilku lepszych (i co najważniejsze, punktowych) akcjach na twarzach Polek w końcu pojawiły się uśmiechy, ale kolejna parta padła łupem zespołu gości.

Set ostatniej szansy rozpoczął się od dobrej zagrywki Elżbiety Skowrońskiej i udanych prób w bloku Katarzyny Połeć. Widać było, że polskiej ekipie pomogły zmiany w składzie, których dokonał trener, a przerwa po drugim secie podziałała na nie mobilizująco. Mimo to siła portorykańskich skrzydeł była bezdyskusyjna. Polkom pozostawało "ukąsić" je w polu serwisowym i to się udawało, dzięki czemu gospodynie utrzymywały dwa punkty straty do rywalek, który można było odrobić w lepszym momencie seta.

Taka chwila nadeszła pod koniec partii, w której zagrywki Kąkolewskiej i Kaczorowskiej mocno dały się we znaki Aurei Cruz i Stephanie Enwright, ale było to przy stanie 24:20 dla karaibskiej ekipy, kiedy niemal wszystko było już jasne. Szansa na przełamanie przeciwnika została zaprzepaszczona po drugiej przerwie technicznej, kiedy wróciły stare grzechy ze starcia z Belgią, czyli kiepskie przyjęcie i zbyt duża liczba pomyłek w ataku. Autowe zbicie Zaroslińskiej zakończyło mecz i pozwoliło zespołowi zza Atlantyku na zasłużoną radość z miejsca na podium drugiej dywizji WGP.

Polska - Portoryko 0:3 (19:25, 17:25, 22:25)

Polska: Kajzer, Połeć, Kąkolewska, Paszek, Wójcik, Smarzek, Durajczyk (libero) oraz Kaczorowska, Efimienko, Skowrońska, Bełcik, Zaroślińska

Portoryko: Enwright, Cruz, Ocasio C., Valentin, Oquendo, Ocasio Sh., Seilhamer (libero) oraz Venegas

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×