Zagraliśmy słaby mecz i o mały figiel nie straciliśmy punktów - komentarze po spotkaniu Stal Mielec - Gedania Żukowo

Do Mielca przyjechały siatkarki Gedanii, zajmujące ostatnie miejsce w tabeli. Słabsza gra miejscowej drużyny i zlekceważenie rywalek o mały włos nie skończyło się utratą punktów na własnym parkiecie. Mecz nie stał na wysokim poziomie, ale był wyrównany i emocjonujący. Oba zespoły popełniały mnóstwo błędów własnych i przeplatały dobrą grę z okresami przestojów. Ostatni set dostarczył kibicom mnóstwo emocji oraz nerwów, ale skończył się po myśli siatkarek Stali Mielec.

Grzegorz Wróbel (trener Gedanii Żukowo): Bardzo chcieliśmy dobrze tutaj zagrać. Do tej pory dobry mecz zagraliśmy tylko u siebie i zależało nam na tym, żeby po tym dobrym meczu, dzisiaj również zagrać dobrze. Myślę, że to też spowodowało, że popełniliśmy bardzo dużo własnych błędów. Chcieliśmy dobrze zagrać, wiedzieliśmy jak grać, ale piłka nas nie słuchała i nie chciała wpaść w boisko. Patrząc po statystykach, to przed wszystkim zaważyły błędy własne, ale i dobry blok zawodniczek Stali Mielec, które zdobyły tym elementem 18 punktów.

Roman Murdza (trener Stali Mielec): Zdawałem sobie sprawę, że do nas przyjeżdża Gedania i wszyscy oczekują od nas wygranej za 3 punkty i to najlepiej 3:0. Takie przeświadczenie kotłowało się nam w głowach i to było widać, że wyszliśmy dzisiaj trochę usztywnieni. Nic nie ujmując Gedanii, to bardzo fajnie się postawiła i spodziewaliśmy się tego. Oglądaliśmy na video Gedanię z ich ostatniego meczu. Wiedzieliśmy, że walczą do końca i będzie to bardzo ciężki mecz. My zagraliśmy słabe spotkanie i o mały figiel nie polegliśmy. Dzięki pomocy boskiej wygraliśmy tego 4 seta. Zdajemy sobie sprawę, że każda wygrana nie za 3 punkty, byłaby porażką. Życzę zespołowi Gedanii, żeby zdobywała jak najwięcej punktów, ponieważ szkoda ich wysiłku, mają fajny zespół, który walczy do końca, a z takim zespołem się trudno gra. My natomiast jeżeli gramy trudniejszą zagrywką to jest wszystko w porządku, natomiast jeżeli zwalniamy rękę i dajemy zespołowi pograć, to są takie horrory jak w 2 czy w 4 secie. Tak jak w poprzednich meczach, gdzie jak moje dziewczyny widziały jakąś szansę wygrania, to bały się zagrać silną zagrywką. Wtedy przeciwnik robi z nami co chce, gra piłkę kombinacyjną. Jeżeli to przełamiemy, jeżeli zespół uwierzy, że zagrywka może funkcjonować, nawet w najtrudniejszych momentach, to można powalczyć nawet o środek tabeli. W tym meczu postawiłem na Zaroślińską i na Dutkiewicz. Dutkiewicz żeby podwyższyć blok, bo po drugiej stronie siatki były wysokie Tokarska i Niemcowa, a Zaroślińska ostatnio na treningach przekonała mnie, co do swojej osoby. Ten mecz ją zdeprymował i nie pokazała w pełni swoich możliwości. Teraz wiem, że możemy wprowadzać na zmiany Dutkiewicz i więcej z niej korzystać. W dalszym obiegu jest Marta Łukaszewska i Małgorzata Skorupa. Agata Wilk może już coraz częściej wchodzić po kontuzji. W mojej drużynie, gdzie jest zmiana na każdej pozycji, na pewno gra będzie coraz lepsza, tylko to musi potrwać. Zawodniczki muszą również uwierzyć, że te zmiany, co dzisiaj zrobiłem, to nie jest moje "widzi mi się”, tylko tak musiałem zaryzykować. Trzeba było postawić na te zawodniczki, żeby miały motywację do dalszej pracy, z wiarą, że mogą wyjść w którymś momencie, bo sama gra między sobą nic nie daje na dłuższą metę.

Komentarze (0)