Wicemistrzowie Polski triumfują w Jastrzębiu (relacja)

Przed kilkoma dniami Jastrzębski Węgiel musiał uznać wyższość Olimpiakosu Pireus, przegrywając w pierwszej rundzie Pucharu CEV 1:3. W sobotnim hicie PlusLigi nieporadność zespołu z Górnego Śląska wykorzystał wicemistrz Polski, Domex Tytan AZS Częstochowa. Podopieczni Radosława Panasa po dwugodzinnej walce zwyciężyli na parkiecie w Jastrzębiu 3:2, odnosząc drugą wygraną w bieżącym sezonie.

Jastrzębski Węgiel - Domex Tytan AZS Częstochowa 2:3 (28:30, 25:19, 17:25, 25:17, 11:15)

Jastrzębski Węgiel: Wojciech Jurkiewicz, Patryk Czarnowski, Nico Freriks, Robert Prygiel, Benjamin Hardy, Guillaume Samica, Paweł Rusek (libero) oraz Igor Yudin, Adam Nowik, Grzegorz Łomacz, Rafa, Marcin Grygiel.

AZS Częstochowa: Andrzej Stelmach, Smilen Mlyakow, Zbigniew Bartman, Wojciech Gradowski, Piotr Nowakowski, Andrzej Wrona, Paweł Zatorski (libero) oraz Fabian Drzyzga, Dawid Gunia, Bartosz Janeczek, Przemysław Michalczyk, Krzysztof Wierzbowski.

MVP: Smilen Mlyakow

Sędziowie: Dariusz Jasiński i Grzegorz Klehr

Młodzi i ambitni siatkarze z Częstochowy już w pierwszym secie zagrali bez żadnego respektu dla wyżej notowanego rywala. Od mocnego uderzenia rozpoczął Smlien Mlyakow, który najpierw udanie zaatakował a chwilę potem posłał dwie niezwykle silne zagrywki. Bułgarowi dłużny nie pozostał Guillaume Samica. Francuski przyjmujący dwukrotnie zaserwował pomiędzy bezradnych graczy z Częstochowy, dzięki czemu zrobiło się 6:6. W miarę upływu czasu go głosu zaczęli jednak dochodzić goście. Najwięcej energii i zaangażowania wykazywał Zbigniew Bartman. Przyjmujący spod Jasnej Góry świetnie spisywał się w przyjęciu zagrywki, kończąc ponadto większość ataków. Wśród gospodarzy zawodził Samica, który często nie podejmował ryzyka w atakach. Na całe szczęście siatkarze z Szerokiej mogli liczyć na Roberta Prygla. Doświadczony atakujący był nieomylny w kontraktach a w końcówce postraszył rywali także mocną zagrywką. Kiedy wydawało się, że jastrzębianie zwyciężą w inauguracyjnej partii (23:21), znów o sobie dał znać duet Mlyakow - Bartman. W decydującym momencie ciśnienia nie wytrzymał Prygiel, który posłał piłkę w aut.

Zgoła inaczej wyglądała druga partia. Częstochowianie mieli coraz więcej problemów z silną zagrywką ślaskiego zespołu, który już w pierwszej fazie seta wypracował sobie znaczącą przewagę. Na środku siatki uaktywnił się były gracz częstochowskiej drużyny Wojciech Jurkiewicz. To po jego dobrych zagraniach przewaga miejscowej ekipy urosła do sześciu punktów - 12:6. Niekorzystny bieg wydarzeń próbował ratować szkoleniowiec gości, Radosław Panas. Na parkiecie pojawił się młody rozgrywający Fabian Drzyzga, lecz obraz gry nie ulegał zmianie. Raz za razem punktował Prygiel a czarną robotę w defensywie wykonywał Benjamin Hardy. Goście dwukrotnie zdołali zniwelować straty do trzech punktów, jednak ostatecznie ten set padł łupem Jastrzębskiego Węgla.

Rozochocona miejscowa publiczność miała nadzieję, że ich pupile pójdą za ciosem w trzeciej odsłonie. Tymczasem do dobrej gry ponownie powrócili częstochowianie. Dobre przyjęcie w ich wykonaniu sprawiło, że Drzyzga mógł swobodnie kierować grą "akademików", którzy szybko objęli prowadzenie. Dodatkowo, gospodarze popełniali masę błędów a zmiany dokonane przez Roberto Santilliego niewiele wniosły. Jastrzębianom brak było przede wszystkim determinacji i wiary we własne możliwości. Kolejne punkty zdobywane były z wielkim trudem a po drugiej stronie siatki nie do zatrzymania był Bartman. Ponadto, goście dołożyli kilka punktów blokiem a przewaga w mgnieniu oka urosła do stanu 21:13. W tej partii gospodarze już się nie podnieśli.

Dotkliwie przegrany set podziałał jednak mobilizująco na śląski zespół. Sygnał do ataku dał Patryk Czarnowski, który zaserwował nie do odbioru i zrobiło się 6:3. Przewaga urosła jeszcze bardziej, kiedy w polu zagrywki stanął Igor Yudin. Częstochowianie mieli duże problemy z konstruowaniem kolejnych akcji, raz po raz nadziewając się na szczelny blok gospodarzy. Wysokie prowadzenie Jastrzębskiego Węgla wykorzystał trener Panas, który dał odpocząć swoim liderom przed zbliżającym się tie-breakiem. W końcówce tej partii bezsprzecznie dominowali siatkarze z Szerokiej, którzy po raz drugi z rzędu musieli rozstrzygać ligową potyczkę w piątym secie.

Przed jego początkiem Drzyga otrzymał kilka cennych wskazówek od trenera Panasa, które miały doprowadzić do zwycięstwa AZS-u. Będący na fali jastrzębianie nieco lepiej rozpoczęli tą odsłonę, prowadząc po kilku minutach 5:4. Marzenia o wygranej w całym meczu szybko jednak prysły, ponieważ gospodarze powrócili do słabej gry z trzeciego seta. Po błędach Yudina i Samiki wicemistrzowie Polski wyszli na prowadzenie 7:5. Czas dla trenera Santilliego nieco wybił gości z rytmu, którzy po chwili stracili całe prowadzenie. Ostatnie słowo należało jednak do częstochowian. Najpierw Bartman potężnym serwisem zdobył 12 punkt dla swojego zespołu a kropkę nad i postawił Mlyakow. To właśnie bułgarski atakujący został wybrany najlepszym zawodnikiem spotkania.

Źródło artykułu: