MŚ 2014 kobiet, gr. B: Nieudany zryw Kamerunu

Outsider zmagań grupowych w Trieście pokazał niezłą siatkówkę i przez chwilę zagroził faworyzowanej Serbii, jednak tym razem skończyło się tylko na pozytywnym wrażeniu, jakie zostawiły Kamerunki.

"Lwicom" nie dawano najmniejszych szans na zwycięstwo, jednak paradoksalnie na meczach tej reprezentacji we Włoszech dzieje się całkiem sporo, a to za sprawą kibiców z tego kraju, którzy wyróżniają się dzięki głośnemu dopingowi z udziałem bębnów i trąb. Na tle innych hal mundialu, na których zwykle nie czuje się atmosfery siatkarskiego święta, Triest wyróżnia się na plus.
[ad=rectangle]
Trener Zoran Terzić dał tym razem odpocząć swoim najważniejszym zawodniczkom, między innymi bohaterce starcia z Bułgarią Bojanie Mihajlović. Zmienniczki przyzwoicie poradziły sobie z afrykańskim zespołem w pierwszym secie, choć bloki Berthtade Simone Bikatal po drugiej przerwie technicznej sprawiły, że faworytki musiały do końca pozostać czujne.

W kolejnych partiach kameruńskie siatkarki już nie wykazały takiego zapału, o czym wymownie świadczy wynik drugiej partii, w której Serbki rządziły na siatce i nie pozwoliły rywalkom na wiele. Emocje przyniosła dopiero trzecia część spotkania, w której "Lwice" swoimi mocnymi atakami nieraz "krzywdziły" broniące rozpaczliwie Serbki. Henriette Koulla i Christelle Nana rozpoczęły pogoń za rywalkami, zakończoną przy stanie 22:22 po świetnej akcji Abdoulkarim Fawziyi. Kamerunki miały nawet piłkę setową, ale wtedy przypomniała o sobie Bojana Żivković. Trzy pewnie zdobyte punkty Serbek zakończyły spotkanie.

Kamerun - Serbia 0:3 (17:25, 13:25, 24:26)

Kamerun: Mogoung, Nana, Moma Bassako, Koulla, Mbaga, Bikatal, Etoga (libero) oraz Ngon Ntame, Fawziya, Gamkouma

Serbia: Brakocević, Żivković, Malesević, Veljković, Ninković, Nikolić, Cebić (libero) oraz Popović (libero)

Derby Bałkanów na włoskiej ziemi były szczególnie istotne dla kadry prowadzonej przez Władimira Kuzjutkina, która wciąż nie mogła doczekać się zwycięstwa na mundialu. Spotkanie można było reklamować jako pojedynek dwóch wielkich indywidualności w ofensywie: Elicy Wasilewa i Neriman Ozsoy, jednak początek meczu stał pod znakiem skuteczności środkowych. Kubra Akman wyróżniała się w zarówno w bloku, jak i ataku i to ona była liderką kadry znad Bosforu w tym fragmencie gry. Przy tak szybkiej i pewnej grze rywalek Bułgarki były bezradne.

Przez dłuższy okres kolejnej partii utrzymywał się taki stan rzeczy i dopiero Wasilewa swoimi mocnymi zbiciami potrafiła zmobilizować koleżanki do walki. Po błędach Gözde Sonsirmy to Bułgarki prowadziły 16:15 i od tego momentu set zamienił się w pojedynek na punkty Wasilewej i Ozsoy, z którego zwycięsko wyszła drużyna pierwszej z wymienionych zawodniczek. Walka na parkiecie rozgorzała na dobre, tym razem lepiej prezentował się zespół Kuzjutkina, który znacznie poprawił grę w obronie i zatrzymał niesamowitą środkową Akman. To przyniosło mu zwycięstwo w trzecim secie.

Najwięcej emocji przyniosła czwarta partia, w której obie ekipy zaprezentowały swoje najważniejsze atuty. Libero Gizem Karadayi broniła mimo kontuzji kolana, a znana polskim kibicom Neriman Ozsoy nie dawała żadnych szans blokującym rywalkom. Ponownie wyzwanie podjęła Wasilewa, dzięki czemu widzowie byli świadkami pasjonującej końcówki seta, w której minimalnie lepsze okazały się podopieczne Massimo Barboliniego.

W najważniejszym secie spotkania w końcu przebudziła się Sonsirma, która wcześniej nie ustrzegła się błędów, ponadto do Wasilewej dołączył Dobriana Rabadżiewa. Wyczerpujący fizycznie i mentalnie fragment meczu okazał się lepszy w wykonaniu Bułgarek, lepiej przygotowanych kondycyjnie do meczu. Kluczowe okazały się akcje Straszimiry Filipowej kończące mecz. Tym samym niesamowita postawa Akman (aż 10 bloków!) przyniosła tylko na jeden punkt.

Turcja - Bułgaria 2:3 (25:20, 23:25, 18:25, 27:25, 12:15)

Turcja: Sonsirma, Akman, Tokatlioglu, Toksoy-Guidetii, Aydemir, Ozsoy, Karadayi (libero) oraz Onal Karakoyun

Bułgaria: Kitipowa, Rabadżiewa, Dimitrowa, Wasilewa, Nikołowa, S. Filipowa, M. Filipowa (libero) oraz Kolewa, Nenowa

Komentarze (0)