Po zakończeniu ubiegłego sezonu srebrny medalista olimpijski z Aten w barwach reprezentacji Włoch zdecydował się przenieść do Tomisu Constanta. O jego wciąż wielkich możliwościach w ataku i na zagrywce mieli okazję przekonać się zawodnicy PGE Skry Bełchatów oraz Jastrzębskiego Węgla podczas towarzyskiego turnieju w Oleśnicy, który odbył się w miniony weekend. - Po tych wszystkich latach gry za granicą chciałem w końcu być blisko mojej rodziny w Bułgarii, a kontrakt w Rumunii daje mi taką szansę. Poza tym Tomis gra w Lidze Mistrzów, co było chyba najbardziej przekonującym czynnikiem do podpisania tam umowy. Za długo już się tułałem po świecie - przyznał były atakujący VfB Friedrichshafen, Ventzislav Simeonov.
Zawodnik pochodzący z bułgarskiego Płowdiwu już w wieku dziewiętnastu lat przeniósł się na Półwysep Apeniński, gdzie przez blisko szesnaście lat reprezentował barwy tamtejszych klubów. - Prawie całe swoje życie spędziłem we Włoszech, a potem jeszcze przez dwa sezony grałem w Niemczech. Mam dwójkę dzieci i wreszcie chcę spróbować zacząć normalnie żyć. Jestem już u schyłku mojej kariery, nie wiem ile jeszcze dam radę pograć na wysokim poziomie. Na pewno teraz gram już tylko dla zabawy. Chcę już mieć z tego jakąś przyjemność, a nie być ciągle pod presją - powiedział trzydziestosiedmioletni siatkarz.
[ad=rectangle]
Simeonov urodził się w kraju położonym nad Morzem Czarnym, ale przyjmując obywatelstwo włoskie reprezentował Italię na międzynarodowej arenie. Po nieudanych mistrzostwach świata wierzy, że te dwie drużyny odbudują się na przyszłorocznym Euro, którego będą wspólnie organizowały. - Jestem w jakiś sposób złączony z Bułgarią i Włochami, jednak moja reprezentacyjna kariera była krótka, niemalże niezauważalna. Na pewno te dwie drużyny mają obecnie jakieś problemy wewnętrzne. Lokaty, które zajęły w Polsce nie odpowiadają ich umiejętnościom i ambicjom. Przyszłoroczny sezon reprezentacyjny będzie dla nich niezwykle istotny, może ważniejszy niż miniony mundial. Wspólna organizacja mistrzostw Europy może spowodować chęć zrewanżowania się za tak słabe wyniki na mundialu - ocenił zwycięzca Pucharu Top Teams w barwach Piacenzy w 2006 roku.
Szczególnie na pozycji Simeonova Bułgarzy mieli spore problemy podczas minionego sezonu reprezentacyjnego. Kontuzja wykluczyła z przygotowań do mundialu Bojana Jordanowa, a zmęczony Cwetan Sokołow nie był w stanie udźwignąć gry na swoich barkach, z kolei rezerwowy Danaił Miluszew po kontuzji Wiktora Josifowa był trzymany na ławce na wypadek urazu kolejnego środkowego. - Na pewno jestem ostatnią osobą, która może sobie pozwolić na komentowanie decyzji podejmowanych przez Plamena Konstantinowa. To był w przeszłości świetny zawodnik, który obecnie bardzo dobrze radzie sobie jako trener. Ma za sobą udany sezon w lidze rosyjskiej i z pewnością zrobi wszystko, żeby Bułgaria grała jak najlepiej. Czas nie działał na jego korzyść, bo gdy przejmował kadrę miał niespełna miesiąc do mistrzostw świata. Zaczął już jednak pewną pracę, która powinna być kontynuowana. Reprezentacja to nie klub, żeby zmieniać trenera co pół roku - zakończył atakujący.