Chemik Police wykonał swój plan na inaugurację sezonu ligowego i wywiózł ze stolicy Podkarpacia trzy punkty. Jednak gra jaką zaprezentował, nie może napawać optymizmem. Developres SkyRes Rzeszów zdołał wyrwać seta faworytowi i pokazać, że w Orlen Lidze nie będzie "kopciuszkiem". Dobry mecz w ekipie beniaminka rozegrała Ewa Śliwińska.
[ad=rectangle]
- Cieszymy się, że wygrałyśmy jednego seta. Popełniłyśmy trochę głupich błędów. W dużej mierze wynikały one ze stresu, zwłaszcza w pierwszym secie. Cieszymy się, że zawalczyłyśmy z mistrzyniami Polski. Szkoda tego czwartego seta, bo mogłyśmy zagrać dużo lepiej. Wydaje mi się, ze w tej partii spotkania zeszło już z nas powietrze i opadły trochę emocje. Jest to dobry początek, chociaż zawsze mogło być lepiej - mówi 21-latka.
Przyjmująca Developresu SkyRes Rzeszów zwraca uwagę także na warunki fizyczne, które były atutem przyjezdnych. - Policzanki na pewno miały przewagę doświadczenia i wzrostu. Środek Chemika niewątpliwie ciężko było zatrzymać. One mają ma bardzo wysokie zawodniczki na tej pozycji - przyznaje "Śliwka".
W kolejny piątek, kolejna ekipa przyjedzie nad Wisłok na mecz z beniaminkiem. Rywalem podopiecznych Marcina Wojtowicza będą Beef Master Budowlani Łódź. W jakich elementach rzeszowianki mają najwięcej do poprawy? - Chcemy zagrać lepiej na zagrywce. Popełniałyśmy w tym elemencie dużo błędów. Momentami słabo wyglądało też nasze przyjęcie - kończy Śliwińska.