Wymarzony debiut Wspaniałego w Warszawie (relacja)

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Po przegranych w pięciu kolejkach z rzędu Delecta Bydgoszcz potrzebowała nowego impulsu do zwycięstw. Waldemarowi Wspaniałemu udało się podbudować swoich zawodników i wyprowadzić ich z dołka. Na zespół Politechniki chyba trzeba przestać już patrzeć przez pryzmat pierwszej wygranej z AZS Częstochowa.

J.W. Construction Osram AZS Politechnika Warszawska - Delecta Bydgoszcz 1:3 (22:25, 31:33, 25:20, 21:25)

Politechnika: Karol Kłos, Jurij Gładyr, Radosław Rybak, Andrzej Skórski, Siergiej Kapelus, Wiktor Położewicz, Robert Milczarek (libero) oraz Bartłomiej Neroj, Rafał Buszek

Delecta: Piotr Lipiński, Marcin Nowak, Martin Sopko, Michał Cerven, Stanisław Pieczonka, Krzysztof Janczak, Michał Dębiec (libero) oraz Artur Augustyn, Waldemar Kaczmarek, Maciej Krzywiecki

MVP: Krzysztof Janczak

Sędziowie: Robert Dworak i Piotr Dudek

Początek sezonu dla drużyn walczących o utrzymanie zawsze jest ciężki. Politechnika zaczęła go trochę lepiej – nikt nie spodziewał się tak dobrej postawy w meczu z AZS Częstochowa. Nikt też nie robił tragedii z porażek z zespołami teoretycznie mocniejszymi. Wydawać się więc mogło, że w starciu z ostatnią drużyną w ligowej tabeli warszawianie nie będą mieli większych problemów. Stało się inaczej – to bydgoszczanie dominowali w meczu.

Na początku spotkania bardzo dobrze w bloku prezentowali się bydgoscy środkowi Cerven i Nowak. Między innymi dzięki ich zagraniom Delecta prowadziła już 6-10. Zawodnicy Politechniki wyraźnie szanowali piłkę – lżej zagrywali, często tylko plasowali piłkę w ataku, dzięki czemu zdołali odrobić część strat. Gościom cały czas wychodziły mocne zagrywki, na co gospodarze odpowiadali licznymi obronami, w których brylowali Milczarek i Skórski. Po skutecznym bloku dwóch Ukraińców – Gladyra i Położewicza na tablicy na tablicy widniał remis 15-15. Zawodnicy warszawscy na drugą przerwę techniczną schodzili po asie serwisowym Rybaka. Znający się doskonale Lipiński i Nowak grali skuteczne kombinacje ze środka siatki. W końcówce seta rozgrywający Delecty nadal nie bał się gry przez środek – bezbłędnie grali zarówno Nowak jak i Cerven. W momencie, gdy Politechnice udało się wyjść na pierwsze prowadzenie w secie(21-20) Karol Kłos zaatakował mocno, jednak piłka minimalnie wyszła w aut. Gospodarze pogubili się w końcówce – proste błędy doprowadziły do przegrania całego seta do 22.

W drugim secie na rozegraniu w zespole Politechniki pojawił się Neroj, który zmienił średnio spisującego się Położewicza. Mało widoczny w tej części seta był Janczak - atakujący drużyny Delecty, do tej pory jej główna 'armata'. W tej partii gra obu zespołów była dużo bardziej wyrównana, dobre spotkanie rozgrywał Piotr Lipiński, który oprócz dokładnych wystaw zdobywał też punkty kiwkami i atakami z drugiej piłki. Bartłomiej Neroj wniósł sporo ożywienia do gry, ale gospodarze ciągle nie mogli wyjść na prowadzenie(9-11). Obie drużyny przez cały czas dobrze grały w bloku, głównie jednak punkty w tym elemencie zdobywali Gladyr i Cerven. Wyrównanie nastąpiło w końcówce seta, była to zasługa Neroja, który mocno zagrywał(21-21). Trener Waldemar Wspaniały poprosił o czas dla swojej drużyny, dzięki czemu udało mu się przerwać dobrą passę gospodarzy. W nerwowej końcówce odważnym rozegraniem popisał się Lipiński, który "wrzucił" Cervenomi piłkę pod rękę – ten nie miał problemów ze skończeniem ataku bez bloku. Przy stanie 31-31 na boisku pojawił się Kaczmarek i plasowaną zagrywką zdobył punkt. Po błędzie Rybaka Delecta zwyciężyła do 31.

Dwa punktowe bloki gospodarzy pozwoliły im odskoczyć na dwa punkty na początku trzeciego seta(6-4). Po wyrównanej grze obu ekip, Gladyr zrobił wreszcie to, czego wszyscy kibice warszawscy od niego oczekują po bardzo udanym debiucie w Częstochowie – zdobył punkt z zagrywki. Przez cały czas bezbłędnie atakowali środkowi gości. Najwyższe do tej pory prowadzenie Politechniki 14:10 było głównie zasługą Skórskiego i Rybaka, który do punktowym ataków dołożył także mocną zagrywkę. W zespole Delecty nastąpiło rozprężenie, akcje były czytelne dla blokujących. Trener Wspaniały zdecydował o powrocie do gry Martina Sopko.

Rozgrywający Delecty ponownie często wystawiał przez środek, jednak goście nie mogli się zbliżyć do pewnie grających w tym secie gospodarzy na więcej niż trzy punkty. Drugą piłkę setową wykorzystał dobrze grający w całym spotkaniu Andrzej Skórski.

W czwartym secie podopieczni Waldemara Wspaniałego wrócili do swojej dobrej gry z pierwszych dwóch setów i szybko uzyskali przewagę. Atak rozkładał się bardzo równo – gra była ciężka do odczytania dla przeciwników. Po dyskusyjnym ataku Radosława Rybaka, przewaga gości urosła aż do pięciu punktów. Bydgoszczanie "poczuli krew", podczas gdy Inżynierowie stanęli na szóstym punkcie. Trener Kowalczyk wprowadził do gry dysponującego mocną zagrywką Rafała Buszka, który jednak swoją grą nie wniósł wiele. Z lewego skrzydła w drużynie Delecty skutecznie atakował Sopko, w dalszym ciągu nie do zatrzymania był też środkowy Michał Cerven. Janczak, który po słabym początku wyraźnie się rozkręcił wykorzystywał praktycznie wszystkie okazje do zdobywania punktów.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)