Trudno być zadowolonym po meczu, który się przegrywa - komentarze po meczu Gedania Żukowo - AZS Białystok

AZS Białystok, dopiero w tie-breaku, wygrał z Gedanią Żukowo w ramach PlusLigi Kobiet. Na pomeczowej konferencji obaj trenerzy przyznali, że pojedynek był bardzo ciężki i emocjonujący, a szala zwycięstwa mogła przechylić się na każdą ze stron. Krótka ławka rezerwowych w zespole Gedanii, oraz większe doświadczenie i szczęście dopisujące siatkarkom AZS-u spowodowały, że to przyjezdne zainkasowały dwa punkty, a gospodynie tylko jeden.

Dariusz Luks (trener AZS Białystok): - Był to bardzo ciężki mecz. Dobrze, że go wygraliśmy po naszych ostatnich dwóch porażkach. W tym przypadku nie sprawdziło się stare porzekadło siatkarskie, że kto nie wygrywa 3:0, ten przegrywa 2:3. Wiedziałem, że to będzie ciężkie spotkanie. Gratuluje mojemu zespołowi zwycięstwa. Dopisujemy sobie w tabeli dwa punkty i gramy dalej. Gedania jest zespołem dobrym i tu jeszcze niejeden zespół straci punkty. My teraz mamy kolejne mecze, ten już jest historią. Musimy się zastanowić jak teraz wygrać z Bydgoszczą?

Grzegorz Wróbel (trener Gedanii Żukowo): - Trudno być zadowolonym po meczu, który się przegrywa, ale myślę że jest widoczny postęp w naszej grze. Brakuje niuansów, szczegółów. Tak się składa, że nie mamy za dużo zawodniczek. Dodatkowo Natalia Nuszel rozpoczęła studia i nie wytrzymuje fizycznie całych spotkań. Musiałem dać pograć Tamarze Kaliszuk, która bardzo dobrze prezentowała się na treningach i myślę, że spełniła nasze oczekiwania. Gratuluję przeciwnikowi, bo to jest nasze czwarte spotkanie i ich czwarte zwycięstwo. Dwa razy po 3:1 i dwa razy po 3:2. Mogliśmy dzisiaj wygrać, ale odłożymy to sobie na rewanż w Białymstoku. Szkoda trochę drugiego seta, którego przegraliśmy do 26. Mogliśmy tego seta rozstrzygnąć na naszą korzyść wtedy byłoby 1:1 i całkowicie odmienna sytuacja. Zamiast tego przegrywaliśmy już 0:2. Wiadomo dziewczyny bardzo chcą wygrywać, nie chcą przegrywać. Jesteśmy fajną grupą ludzi. Wzajemnie się pozytywnie nakręcamy, pracujemy ze sobą, walczymy na treningach i tam jest naprawdę rywalizacja. To, że Tamara Kaliszuk pograła i zagrała bardzo dobry mecz, to właśnie efekt pracy na treningach. Mobilizujemy się w ten sposób, żeby sobie pomagać. Ławkę mamy niestety krótką. Nie możemy robić tylu zmian, ile byśmy chcieli zrobić.

Joanna Szeszko (kapitan AZS Białystok): - Zwycięstwo może było trochę szczęśliwe. Liczyłyśmy tutaj na trzy punkty, ale wdarło się chyba pewne rozprężenie. Poczułyśmy się zbyt pewnie i myślałyśmy, że to zwycięstwo przyjdzie łatwo. Gratuluję zespołowi Gedanii, bo zagrały bardzo ambitnie. Szkoda, że wygrałyśmy tylko za 2 punkty, ale po ostatnich naszych dwóch porażkach cieszymy się z tego dorobku. Trzymam kciuki za drużynę Gedanii, bo te dziewczyny nie powiedziały jeszcze ostatniego słowa.

Elżbieta Skowrońska (kapitan Gedanii Żukowo): - Muszę podziękować wszystkim dziewczynom za walkę i grę. Zwłaszcza Natalii Nuszel, której forma jest zwyżkowa, w przeciwieństwie do mojej, która zniżkuje. Chciałam pochwalić Tamarę Kaliszuk, która weszła praktycznie z ławki. Do tej pory dostawała szansę, ale były to krótkie momenty. W meczu z AZS-em pokazała, że można na nią liczyć. Powiem szczerze, że to przeciwnik podarował nam ten punkt i fajnie, tylko że jest to już nasza piąta porażka z rzędu. W tej rundzie został nam już tylko jeden mecz, który możemy wygrać, ale musimy o to bardzo zawalczyć, bo w meczach z Muszynianką i z Bielskiem o jakiekolwiek punkty będzie naprawdę bardzo ciężko. Na pewno cała ta sytuacja nas dołuje. Mamy nadzieję że ten "telewizyjny" mecz u nas (chodzi o spotkanie Gedania - Farmutil, transmitowane przez Polsat Sport – przyp. A.W.) pokaże, że się sprężymy i że będzie lepiej. Nam bardzo potrzeba teraz punktów. Powiem tak, czy gramy fajnie, czy nie gramy fajnie, to nie jest ważne. Najważniejsze są punkty. Ciężko jest grać i cały czas przegrywać. Z AZS-em byłyśmy bardzo blisko wygranej. Była szansa na dwa punkty. Zabrakło nam przede wszystkim troszeczkę szczęścia.

Komentarze (0)