Karolina Różycka: Mamy właściwie nową drużynę

Siatkarki Muszynianki udanie rozpoczęły nowy sezon Orlen Ligi od zwycięstwa na wyjeździe. Po sromotnym laniu w pierwszym secie, podniosły się z kolan i wygrały trzy kolejne partie.

Oba zespoły w pierwszej kolejce Orlen Ligi pauzowały, zatem zarówno dla gospodyń, jak i dla przyjezdnych, spotkanie w Legionowie było inauguracją sezonu. Trudno było przewidywać, jak potoczy się ta potyczka, gdyż po dwóch stronach siatki stanęły drużyny o przemeblowanych składach, w porównaniu do poprzedniego sezonu. Mało kto jednak stawiał na tak piorunujący początek w wykonaniu SK bank Legionovii Legionowo. Pogubione Mineralne nie dobiły nawet do dwucyfrówki. - Pierwszy set służył nam do rozpoznania przeciwnika. Nie wiedziałyśmy do końca, w jakim zestawieniu zagra dziś Legionovia. Pierwsze nasze spotkania mogą tak właśnie wyglądać. Po lepszym poznaniu przeciwnika na pewno będzie to lepiej wyglądało. Rywalki grały u siebie, walczyła, utrudniała nam zadanie, jak tylko mogła. My same wiemy, że nie jesteśmy w jakiejś świetnej formie, ale wynik mówi za siebie. Cieszy to, że nawet grając źle, wywozimy stąd trzy punkty - tłumaczyła Karolina Różycka.

Czy zaskoczeniem był występ Jolanty Studziennej? - Spodziewałyśmy się, że Jola może dziś pojawić się na boisku, bo oglądałyśmy mecze sparingowe Legionovii. Liczne kontuzje nie pozwoliły wyjść na boisko podstawowym zawodniczkom - powiedziała 29-letnia siatkarka.

To drugi sezon Karoliny Różyckiej (po lewej) w zespole z południa Polski
To drugi sezon Karoliny Różyckiej (po lewej) w zespole z południa Polski

Początkowa dekoncentracja szybko gdzieś zniknęła, bo Muszynianka Muszyna już od drugiego seta była równorzędnym rywalem dla gospodyń. - Przede wszystkim pokazałyśmy zbyt dużą nerwowość, ale być może powodem była inauguracja sezonu. Jesteśmy właściwie nową drużyną, na podstawowych pozycjach doszło do zmian. Zabrakło nam także dokładności w niektórych momentach, co potem się mściło. Te mankamenty można jednak wyeliminować, przed nami dużo pracy - tłumaczyła Różycka.

W zespole z Muszyny doszło do wielu roszad, dlatego potrzeba czasu, by ich siatkarki czuły się ze sobą pewnie na boisku. - Na treningach wygląda to już bardzo dobrze, lecz konieczne jest, by przenieść tę grę na mecz, w warunki stresu i adrenaliny. Różnie to dziś wyglądało, ale ani razu nie rozeszłyśmy się, cały czas stanowiłyśmy drużynę - dodała Karolina Różycka.

Komentarze (0)