Po ostatnich dwóch pojedynkach, a zwłaszcza po dość niespodziewanej porażce z z AZS-em Częstochowa, siatkarze Cerrad Czarnych Radom nie mieli zbyt dobrych nastrojów. Podopieczni Roberta Prygla zapowiadali, że pojedynek z BBTS Bielsko-Biała miał być okazją do rehabilitacji. Czy nie wytworzyło to dodatkowej presji? - Może mieliśmy lekkie obawy, jak ta przegrana w minioną sobotę na nas wpłynie, czy chęć rehabilitacji nas nie sparaliżuje. Chcieliśmy jak najszybciej zapomnieć o tych dwóch meczach i skupić się na meczu z BBTS-em. Nie do końca nam to wyszło, ale najważniejsze, że mamy komplet punktów - podkreśla Bartłomiej Bołądź.
[ad=rectangle]
Czarni wygrali 3:1, ale nie oznacza to, że widowisko było jednostronne. Każda partia mogła się skończyć innym wynikiem. Atakujący ma świadomość, że Czarni nie pokazali tego, co potrafią. - Na pewno nie zagraliśmy swojej siatkówki, popełniliśmy za dużo prostych błędów i w zagrywce, i w ataku. Dobrze, że wygraliśmy, bo tylko to tak naprawdę się liczy - mówi 20-latek.
Jeśli chodzi o zagrywkę, Wojskowi oddali aż 18 punktów w tym elemencie, co jest tym dziwniejsze, że grali we własnej hali. Sam Bartłomiej Bołądź zepsuł 6 serwisów. - Ciężko powiedzieć, z czego to wynika. Na treningach naprawdę fajnie wygląda, ale co z tego, skoro brakuje przełożenia na mecz. Musimy dalej trenować, żeby zagrywka wreszcie podczas spotkania zadziałała tak, jak powinna. Na pewno będzie to kluczowym elementem w przyszłości - zaznacza zawodnik.
W sobotę radomianie zagrają z drugim z beniaminków, Cuprum Lubin. Na co będzie stać Czarnych? - Trenujemy ciężko, żeby w Lubinie pokazać się o klasę lepiej - zapowiada MVP środowego spotkania.