Do pierwszego spotkania Asseco Resovii Rzeszów w Lidze Mistrzów 2014/2015 wielu sympatyków polskiej siatkówki podchodziło z mieszanymi uczuciami. Wszystko za sprawą przeciwnika rzeszowian, który w zeszłym sezonie utarł nosa wicemistrzom Polski.
[ad=rectangle]
Już pierwsze piłki spotkania potwierdziły obawy. Mianowana do szybkiego zwycięstwa Asseco Resovia Rzeszów słabo weszła w mecz. Partia rozpoczęta od spektakularnego bloku duetu Armando Danger - Yosleyder Cala na rzeszowskim atakującym Jochenie Schoepsie przerodziła się w jednostronną grę podopiecznych Slobodana Boskana. Zagrywka zapowiadana na decydujący element na korzyść Asseco Resovii, przez pierwszą część spotkania była bronią nie gospodarzy, a gości. Sporo punktów w tym elemencie zdobyli miedzy innymi Milan Celić, Armando Danger, Yosleyder Cala oraz Murilo Radke. Z tak dobrze dysponowanym przeciwnikiem w polu serwisowym oraz problemami w skończeniu zarówno pierwszych piłek jak i piłek sytuacyjnych, rzeszowianie nie mogli odnaleźć swojego stylu gry i już na pierwszej przerwie technicznej tracili 5 punktów do przeciwnika (3:8), z kolei na drugiej siatkarze Czarnogóry zwiększyli przewagę do 2 kolejnych oczek (9:16). Po powrocie na boisko z drugiej przerwy technicznej sytuacja zmieniła się diametralnie.
Asseco Resovia Rzeszów po asie serwisowym Paula Lotmana oraz Rafała Buszka włączyła "piąty bieg" i zaczęła odrabiać straty. Wcześniej obijany rzeszowski blok w drugiej części seta okazał się przeszkodą nie do przejścia dla Czarnogórców. Jednym z bohaterów ostatnich akcji był Piotr Nowakowski. To przy jego zagrywce rzeszowianie zdołali zdobyć cztery punkty serii i zakończyć seta 25:22.
W drugiej partii siatkarze z Podkarpacia udowodnili, że nie bez powodu byli typowani na zdecydowanego faworyta spotkania. Po niesamowitym powrocie do gry w pierwszym secie, w drugim od samego początku pewnie dyktowali warunki. Potwierdzeniem powrotu do dobrej dyspozycji była pierwsza piłka - efektowny pojedynczy blok Russella Holmesa na reprezentancie Czarnogóry (1:0). Rzeszowianie poprawili się w każdym elemencie, z kolei Budvanska Rivijera popełniała błahe błędy. Ogromną rolę w tak wysokim zwycięstwie Asseco w drugiej partii odegrał Paul Lotman. Po jego wejściu na boisko gospodarze poprawili przyjęcie co rzutowało na skuteczność w ataku (25:15).
W trzeciej odsłonie wynik widniejący na tablicy nie odzwierciedlał sytuacji na boisku. Resovia w dalszym ciągu konsekwentnie prowadziła swoją grę, której przewodził Jochen Schoeps. Po punktowej zagrywce Piotra Nowakowskiego w początkowej fazie seta, rzeszowianie odskoczyli na dwa punkty (6:4). Zdobytej przewagi siatkarze Resovii nie oddali już do końca seta. Jedyne zagrożenie jakie zespół Budvanskiej Rivijery Budvy stworzył dla Asseco było po powrocie z drugiej przerwy technicznej, kiedy to podopieczni Slobodana Boskana po dobrych atakach Armando Dangera Czarnogórcy zbliżyli się na dwa oczka. Jednak na nic się to zdało i gospodarze pewnie zakończyli seta do 18.
Asseco Resovia Rzeszów - Budvanska Rivijera Budva 3:0 (25:22, 25:15, 25:18)
Resovia: Nowakowski, Buszek, Penczew, Schoeps, Drzyzga, Holmes, Ignaczak (libero) oraz Lotman, Konarski, Tichacek, Dryja
Budvanska Rivijera: Cacić, Radke, Krsmanović, Danger, Celić, Cala, Rasović (libero) oraz Jecmenica, Majdak
W drugim meczu grupy C zmierzą ze sobą zespoły ACH Volley Lublana oraz Berlin Recycling Volleys.
Tabela gr. C:
Miejsce | Drużyna | Mecze | Zwycięstwa | Punkty | Sety |
---|---|---|---|---|---|
1 | Asseco Resovia Rzeszów | 1 | 1 | 3 | 3:0 |
2 | Budvanska Rivijera Budva | 1 | 0 | 0 | 0:3 |
Berlin Recycling Volleys | |||||
ACH Volley Lublana |
Siatkówka na SportoweFakty.pl - nasz profil na Facebooku. Dla wszystkich fanów volleya i nie tylko! Kliknij i polub nas. Wolisz ćwierkać? Na Twitterze też jesteśmy!