Piątkowy mecz w hali pod Dębowcem zakończył się zwycięstwem siatkarzy Lotosu Trefla Gdańsk w czterech setach. Goście oddali BBTS-owi Bielsko-Biała tylko pierwszą odsłonę, przegraną do 20. - Wiedzieliśmy, że to będzie ciężki mecz. Dłuższa przerwa w rozgrywkach sprawiła, że mieliśmy czas, aby naładować baterię. Efektem było nasze zwycięstwo i cieszę się, że trzy punkty wracają z nami do Gdańska - powiedział po spotkaniu kapitan gdańskiej ekipy, Bartosz Gawryszewski.
[ad=rectangle]
- Pierwszy set był bardzo emocjonujący. Wyciągnęliśmy partię z bardzo trudnego stanu za sprawą naszych dobrych zagrywek. Graliśmy także poprawnie w ataku i popełnialiśmy mniej błędów niż w poprzednich meczach. Niestety w kolejnych trzech setach przeciwnicy kontrolowali pojedynek i zasłużenie wygrali za trzy punkty - dodawał kapitan bielszczan, Grzegorz Pilarz.
Przez połowę spotkania na boisku widać było walkę i determinację. Żaden z zespołów nie miał zamiaru odpuszczać, ale w końcówkach więcej zimnej krwi zachowywali podopieczni Andrei Anastasiego. Drużyna z Gdańska zaprezentowała się znakomicie w bloku, punktując dwadzieścia jeden razy, przy ośmiu "oczkach" w tym elemencie rywali. Z kolei bielszczanie minimalnie lepiej zagrali w odbiorze piłki oraz polu serwisowym.
Na pomeczowej konferencji prasowej szkoleniowiec BBTS-u Bielsko-Biała szukał pozytywów w grze swojego zespołu. - Przyzwyczaiłem się do tego, że szukam rzeczy pozytywnych. Nie jestem zadowolony z wyniku, ale widziałem więcej momentów dobrej gry mojej drużyny, dlatego uśmiech pojawił się na twarzy. Patrząc na statystyki, olbrzymia różnica wytworzyła się w bloku. Ponadto bardzo słabo spisaliśmy się w kontrataku. Wszystkie zespoły wiedzą, że mamy z tym problem. Jestem zadowolony z przyjęcia, bo pierwszą piłkę przyjmowaliśmy lepiej od rywali. Nasza dyspozycja poszła nieco do przodu, ale niestety trzy punkty jadą do Gdańska - skomentował Piotr Gruszka.