Nicolas Marechal: Nieszczęście zaczęło się od naszych błędów

Przyjmujący PGE Skry Bełchatów, mimo zwycięstwa, nie jest zadowolony z końcowego rezultatu meczu z Lotosem Treflem Gdańsk.

Kibice zgromadzeni w niedzielne popołudnie w Hali "Energia" na brak emocji narzekać nie mogli. Mistrz Polski dopiero po pięciu setach pokonał prowadzony przez Andreę Anastasiego zespół z Trójmiasta. Wbrew pozorom, z końcowego rezultatu dużo bardziej zadowoleni byli tego dnia goście. - Nie wiem, czy powinniśmy się cieszyć po tym spotkaniu, ponieważ wydaje mi się, że mogliśmy wygrać 3:0. Coś się jednak stało w końcówce trzeciej partii. Mieliśmy chyba 4-5 punktów przewagi i głupio oddaliśmy rywalowi kilka oczek. Musimy pracować nad tym, by podobne sytuacje nam się już nie przytrafiały - przyznał w rozmowie z serwisem SportoweFakty.pl Nicolas Marechal.
[ad=rectangle]
Mecz miał kilka zwrotów akcji. Dwie pierwsze partie zwyciężyli gospodarze, dwie kolejne goście. W tie-breaku piłkę meczową mieli zaś przyjezdni, ale zwycięstwo na swoim koncie zapisali ostatecznie siatkarze z Bełchatowa. - Myślę, że zwłaszcza w czwartym i piątym secie rywale grali dużo lepiej niż na początku spotkania, ale całe nieszczęście zaczęło się od naszych błędów w zagrywce, odbiorze i ataku. Tak się jednak czasem zdarza. Musimy się z tym liczyć, bo gramy bardzo dużo spotkań. Najważniejsze, że wygraliśmy, pokonując silny zespół - wyjaśnił przyjmujący PGE Skry Bełchatów.

Nicolas Marechal w meczu z silnym Lotosem Treflem potwierdził, że jest ważnym elementem zespołu mistrza Polski
Nicolas Marechal w meczu z silnym Lotosem Treflem potwierdził, że jest ważnym elementem zespołu mistrza Polski

Francuz z polskim paszportem miał olbrzymi wkład w wygranie przez swój zespół dwóch pierwszych setów. Zwłaszcza w pierwszej odsłonie demolował rywali zagrywką. - Na początku spotkania faktycznie serwisy wychodziły mi świetnie. W trzeciej i czwartej partii było już jednak dużo gorzej. Na pewno intensywnie ćwiczymy ten element gry i w każdym meczu notujemy sporo asów. Dobrze rokuje to na przyszłość - podkreślił nasz rozmówca, który w niedzielę zapisał na swoim koncie piętnaście punktów, z czego aż sześć za sprawą asów.

Już w środę bełchatowian czeka kolejny mecz, tym razem w Lidze Mistrzów z Precurą Antwerpia. Częstotliwość rozgrywania spotkań przez mistrzów Polski jest w tym sezonie zawrotne. Na szczęście Miguel Falasca dysponuje szeroką kadrą, dzięki czemu może z powodzeniem stosować rotację w pierwszym zespole. - W składzie często dokonywane są zmiany. Każdy ma okazję pograć, ale też odpocząć. Po meczu z Lotosem oczywiście mamy prawo czuć pewne zmęczenie, bo zagraliśmy pięć bardzo długich, ciężkich i nerwowych setów, na dużej presji. Jestem jednak przekonany, że w następnym spotkaniu nie będziemy już o tym wysiłku pamiętać - zaznaczył 27-letni zawodnik.

Źródło artykułu: