Łukasz Perłowski: Mieliśmy już nóż na gardle

Asseco Resovia Rzeszów od początku sezonu nie spisywała się tak, jak oczekiwaliby tego od niej kibice. Przełamanie przyszło dopiero w sobotę, a drużyna ze stolicy Podkarpacia w ładnym stylu pokonała AZS UWM Olsztyn. - Odczuwaliśmy ostatnio dużą presję. Ta wygrana pozwoli nam się trochę "wyluzować" - cieszył się po meczu środkowy Resovii Łukasz Perłowski.

- Cieszę się, że wygraliśmy, zwłaszcza, że nasz rywal był przeciwnikiem z górnej półki, liderem tabeli PlusLigi - mówi po sobotnim zwycięstwie z AZS UWM Olsztyn środkowy Asseco Resovii Łukasz Perłowski. - My mieliśmy już nóż na gardle, przegraliśmy kilka spotkań z rzędu. Ta wygrana znaczy więc dla nas bardzo dużo, zwłaszcza, że wreszcie będziemy mogli trochę "wyluzować" - dodaje siatkarz, zdaniem którego, słabsza gra rzeszowskiego zespołu mogła w ostatnim czasie wynikać również z dużej presji ciążącej na Resovii po nienajlepszej postawie od początku sezonu. My siatkarze tą presję bardzo odczuwaliśmy - przyznaje zawodnik.

W sobotnim spotkaniu Perłowski nieźle prezentował się w bloku, natomiast podobnie jak pozostali rzeszowscy środkowi - Tomasz Kusior i Bartosz Gawryszewski zawodził w ataku, w całym spotkaniu zdobywając w tym elemencie tylko cztery punkty. - Dzisiaj w ataku zaprezentowałem się kiepsko - przyznaje wprost zawodnik. - Siatkarze Olsztyna wyczyniali jednak niestworzone rzeczy broniąc moich ataków, podbijali je nogą, klatką piersiową - przypomina, podkreślając jednak, że w sobotę w ataku po prostu mu nie szło.

Asseco Resovia przed obecnym sezonem została znacznie przebudowana, dlatego też jednym z głównych zadań, jakie stoi przed rzeszowskimi szkoleniowcami jest zgranie zespołu. Chociaż widać już postęp w stosunku do początku sezonu, wciąż wiele elementów wymaga jeszcze poprawy. - Widać jeszcze w naszym zespole brak komunikacji, która jest na boisku bardzo ważna. Musimy na przykład głośno mówić, kto podbija daną piłkę, bo nikt nic nie mówi, idziemy we dwóch i się po prostu zderzamy - przyznaje Perłowski.

Źródło artykułu: