I liga mężczyzn: Podsumowanie 9. kolejki

Siatkarzom bielskiego BBTS-u nie do końca udała się wyprawa do Gorzowa - lider I ligi zdobył wprawdzie jeden punkt w pojedynku z miejscowym GTPS-em, ale musiał uznać wyższość gospodarzy. Z cennej wygranej nad solidnym beniaminkiem z Będzina cieszyli się młodzi gracze nyskiego AZS PWSZ.

Lidia Łydka
Lidia Łydka

Zgodnie z powszechnymi oczekiwaniami, sportowych wrażeń nie zabrakło na parkiecie w Gorzowie, gdzie gospodarz - Rajbud Development GTPS zmierzył się z rewelacją tegorocznych rozgrywek na zapleczu PlusLigi, BBTS-em Bielsko - Biała. W sobotni wieczór oba zespoły zostawiły na boisku mnóstwo potu i rzuciły na szalę wszystkie swoje umiejętności, marząc o końcowym sukcesie.

Pierwszy set to wyrównana i stojąca na niezłym poziomie walka po obu stronach siatki, z której jako zwycięzcy wyszli jednak bielszczanie. Sukces gości w inauguracyjnej partii wyraźnie rozsierdził gorzowskich zawodników, którzy bardzo chcieli - wygranym spotkaniem - potwierdzić zwyżkę formy. Podopieczni Sławomira Gerymskiego przystąpili zatem do zmasowanego ataku i dwie kolejne odsłony należały już do gorzowian, choć nie ustrzegli się popełnienia prostych błędów. Na szczęście dla gospodarzy, znakomite serwisy (Łukasz Wroński, Krzysztof Grzesiowski) oraz skuteczny blok zadecydowały o ich wygranej.

W czwartej części sobotniego pojedynku siatkarzy GTPS-u, którzy już myśleli zdobyciu trzech punktów, spotkało srogie rozczarowanie, gdyż bielszczanie powrócili do swojej bezkompromisowej i skutecznej gry na siatce. Dzięki akcjom ofensywnym Tomasza Tomczyka i Pawła Mikołajczaka goście doprowadzili do wyrównania stanu spotkania, a potem nawet prowadzili w tie - breaku 5:8. W decydujących momentach grę gorzowskiej drużyny uspokoił doświadczony rozgrywający Tomasz Borczyński, a punkty na wagę zwycięstwa zdobyli Krzysztof Grzesiowski, Maciej Wołosz i Michał Kamiński.

Zdobyte i stracone punkty nie miały praktycznie żadnego wpływu na układ tabeli I ligi - bielszczanie zachowali fotel lidera, utrzymując bezpieczny dystans nad bezpośrednimi rywalami. Zespół z Gorzowa nadal zajmuje odległe miejsce wśród stawki pierwszoligowców, ale zyskał realną szansę na awans, jeśli wygra swoje kolejne pojedynki.

Zawodnicy AZS PWSZ Nysa wygrali trzecie w tym sezonie ligowe spotkanie, nadspodziewanie łatwo pokonując groźnego beniaminka z Będzina. Dla nikogo z obserwatorów nie ulegało wątpliwości, iż kluczową postacią tej konfrontacji był nowy rozgrywający akademików - Daniel Górski, który poprowadził swój zespół do zwycięstwa. Najwyraźniej zawodnikowi odpowiada atmosfera oraz konstrukcja drużyny, złożonej głównie z młodych graczy - w błyskawicznym tempie porozumiał się z kolegami, swobodnie prowadząc urozmaiconą grę AZS-u.

Elementem, który zadecydował o wygranej gospodarzy, była taktyczna zagrywka nysan, z której przyjęciem kompletnie nie radził sobie doświadczony zawodnik MKS-u MOS-u, Piotr Gabrych. Brak precyzji w dograniu piłki do siatki, powodował całą lawinę rozmaitych błędów będzinian i ostatecznym rozrachunku - ich przegraną.

Po początkowych sukcesach, postawa beniaminka I ligi bardzo rozczarowuje kibiców z Będzina. Najgorsze jest to, iż zawodnicy tego zespołu popełniają ogromną ilość banalnych błędów, na domiar złego nie wykazując należytej determinacji w grze obronnej i większego zapału do walki.

Orzeł Międzyrzecz kontynuuje wspaniałą passę zwycięstw, w sobotę zapisując na swoim koncie szóstą wygraną z rzędu. Tym razem międzyrzeczanom nie sprostali zawodnicy EnergiiPro Gwardii Wrocław. Podopieczni trenera Macieja Jarosza mieli swoją szansę na wygranie trzeciej partii, która mogła odmienić losy tego pojedynku. W najważniejszym momencie (22:24) udaną akcją popisał się blok gospodarzy, powstrzymując atak Wojciecha Szurowskiego, a chwilę potem bezcenne punkty z kontr zdobyli dla Orła Maciej Kordysz i Krzysztof Hajbowicz.

W ostatnim secie długo trwała zacięta walka o każdą piłkę, ale kluczowe piłki należały do zawodników gospodarzy. Wygrana za trzy punkty sprawiła, iż zespół z Międzyrzecza awansował na drugie miejsce w tabeli I ligi i może spokojnie czekać na kolejnych ligowych rywali. Natomiast sytuacja siatkarzy z Wrocławia staje się coraz bardziej niewyraźna, a strata aż dziewięciu punktów do lidera stawia pod ogromnym znakiem zapytania realizację celu, jaki w sezonie 2008/09 został postawiony przed zespołem, czyli włączenia się do walki o czołową czwórkę.

Pamapol Siatkarz Wieluń odniósł w sobotę błyskawiczne i bardzo efektowne zwycięstwo nad Energetykiem Jaworzno. Po serii mniej udanych spotkań (przegrane z Avią Świdnik i BBTS-em Bielsko - Biała), zawodnicy Damiana Dacewicza wreszcie powrócili do gry na wysokim poziomie. Na szczególne wyróżnienie zasługuje ambicja siatkarzy z Wielunia, którzy - niezależnie od rezultatu - z ogromnym poświęceniem walczyli praktycznie o każdą piłkę. Wielunianie, za sprawą agresywnej zagrywki, potrafili skutecznie wywrzeć presję na rywalach z Jaworzna i narzucić im własny styl gry.

Pronar Parkiet Hajnówka niezwykle poważnie potraktował mecz z SMS-em Spała i tylko w pierwszej odsłonie miał drobne problemy z pokonaniem młodych przeciwników. Kolejne partie to już pełna kontrola hajnowian nad wydarzeniami na boisku i ich wygrana 0:3.

Wyniki 9. kolejki:

Rajbud Development GTPS Gorzów - BBTS Bielsko-Biała 3:2 (23:25, 25:23, 25:19, 17:25, 15:12)

Pamapol Siatkarz Wieluń - MCKiS Jaworzno 3:0 (25:16, 25:20, 25:13)

MOW Orzeł Międzyrzecz - EnergiaPro Gigawat Gwardia Wrocław 3:1 (25:19, 16:25, 26:24, 25:22)

AZS PWSZ Nysa - MKS MOS Będzin 3:0 (25:18, 25:22, 30:28)

SMS PZPS I Spała - Pronar Parkiet Hajnówka 0:3 (23:25, 14:25, 21:25)

Pauzowała Avia Świdnik

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×