[b]
Mateusz Lampart: Zdobyliście pierwsze trofeum w tym sezonie - Puchar Rosji - po dość łatwym meczu z Lokomotiwem Nowosybirsk. Byłeś kluczową postacią w tym spotkaniu. Czujesz się już liderem zespołu?[/b]
Wilfredo Leon: To nie jest pytanie do mnie. Drużyna w sporcie takim jak siatkówka to kolektyw, w którym każdy ma do wykonania pewne zadania. Moim zadaniem jest zdobywanie jak największej liczby punktów w każdym meczu - czy to w ataku, czy z pola zagrywki, czy w bloku, wsparcie kolegów w przyjęciu oraz przyczynienie się do utrzymania piłki w grze poprzez obronę. Staram się wykonywać moją rolę w jak najlepszy sposób i pokazać, że moi partnerzy z boiska mogą mi ufać. To wszystko.
Jak wyglądał twój powrót do gry po długiej banicji?
- Trenowałem najpierw na Kubie, a później w Polsce. Treningi te stanowiły podstawę moich przygotowań do obecnego sezonu. Będąc na Kubie ćwiczyłem na plaży, biegałem od czasu do czasu i trenowałem na siłowni. W Polsce przebywałem w Rzeszowie, gdzie bardziej intensywne skupiłem się na pracy na siłowni oraz na treningach z piłką z juniorami Resovii. Trening fizyczny, techniczny i taktyczny miał mnie przygotować jak najlepiej do gry w profesjonalnej lidze. W ten sposób mogłem wejść na odpowiedni poziom i wkomponować się w mój zespół, aby walczyć o najwyższe cele.
[ad=rectangle]
W październiku na początku meczu o Superpuchar Rosji z Biełogorie Biełgorod przytrafiła ci się kontuzja stawu skokowego. Został po niej jeszcze jakiś ślad?
- Całe szczęście obecnie nie mam już żadnego problemu ze stawem skokowym po kontuzji z pierwszego meczu sezonu, ale nadal gram w stabilizatorze, który daje mi większą pewność podczas sytuacji pod siatką.
Znajdujesz się już w optymalnej formie, czy potrzebujesz jeszcze czasu na wejście na "najwyższe obroty"?
- Trudno mi się wypowiadać o tym, pozostawiam kibicom opinię na temat mojej aktualnej dyspozycji. W tej chwili czuję się dobrze i staram się grać jak najlepiej potrafię, ale wiem, że mogę jeszcze sporo poprawić. Do tego dążę na każdym treningu i w każdym meczu.
Czy treningi z młodymi zawodnikami Asseco Resovii Rzeszów pomogły w szybszym dojściu do normalnej dyspozycji?
- Myślę, że tak. Po tak długiej przerwie dobrze jest wchodzić w treningi powoli, krok po kroku. W tamtym momencie poziom juniorski był odpowiedni do mojej dyspozycji i na pewno był to ważny etap moich przygotowań do obecnego sezonu. Chciałbym tutaj nadmienić, że jestem bardzo wdzięczny za pomoc, którą uzyskałem w Rzeszowie podczas powrotu do formy sportowej.
Podczas pobytu w Rzeszowie chwaliłeś graczy, z którymi trenowałeś. Który z młodych zawodników Resovii zrobił na tobie sportowo największe wrażenie?
- Uważam, że cały zespół juniorów z Rzeszowa jest bardzo silny, w końcu to mistrzowie Polski w swojej kategorii. Trudno mi wyróżnić jakiegokolwiek siatkarza, ponieważ widziałem, że wszyscy wkładali dużo serca w treningi. Myślę, że może im to pomóc w osiągnięciu dużych sukcesów w swojej dyscyplinie, o ile dobrze pokierują swoją karierą i nie stracą motywacji.
[b]
Podobno byłeś bliski podpisania kontraktu z Lokomotiwem Nowosybirsk. Co przesądziło o tym, że zdecydowałeś się na Zenit Kazań?[/b]
- Przed podjęciem decyzji o podpisaniu kontraktu z danym klubem trzeba wziąć pod uwagę bardzo wiele czynników. Miałem kilka ofert z różnych klubów, nad którymi poważnie się zastanawiałem, ale wybrałem tę z Kazania. Trudno jest wymienić wszystkie zalety, które ma ten klub. Można powiedzieć, że jest to spełnienie marzeń - nie chcę generalizować, że wszystkich zawodników, ale moich na pewno. W Zenicie znalazłem połączenie najwyższego poziomu, doskonałej organizacji i świetnej opieki medycznej. Siatkarzom poświęca się tu bardzo dużo uwagi i choć apetyty na sukces są wysokie, to warunki, które są nam zagwarantowane pozwalają skupić się na sporcie i grać tak, by osiągać zamierzone cele. Nie chcę, żeby ktoś pomyślał, że z łatwością odrzuciłem inne oferty, bo wszystkie były bardzo atrakcyjne. Po prostu zdecydowałem, że to w Kazaniu rozpocznę swoją klubową karierę.
Wielu zawodników narzeka na ligę rosyjską przez bardzo duże odległości między miastami. Jak z tym jest u ciebie?
- Jest to nieco trudne, ale chcąc grać na poziomie, który gwarantuje Rosja, trzeba wziąć to pod uwagę i się z tym zmierzyć. Po kilku miesiącach grania w Kazaniu jestem już przyzwyczajony do ciągłych lotów.
W Zenicie Kazań macie kolejnego rozgrywającego. Najpierw nowym zawodnikiem był Benjamin Toniutti, ale ostatnio wzmocnił was Mir Saeid Marouflakrani. Jak zawirowania na kluczowej pozycji wpływają na zgranie zespołu?
- W sporcie, tak jak w życiu, w każdym sezonie wiele się zmienia. Każda taka zmiana w sporcie zespołowym na początku może wydawać się zakłócaniem pewnego porządku, ale praca wykonywana na treningach dzień w dzień to rekompensuje i najczęściej sprawia, że gra się na jeszcze wyższym poziomie - taki jest przecież jej zamysł. Jeśli ma się jakiś cel, trzeba pracować w taki sposób, by go osiągnąć - nieważne, ile zmian przyjdzie po drodze.
Śledziłeś mistrzostwa świata?
- Tak, starałem się śledzić mecze i wyniki mundialu.
Reprezentacja Kuby zajęła 11. miejsce. Niezły wynik, biorąc pod uwagę to, w jakim składzie grał ten zespół.
- Myślę, że dla każdego zespołu spadek z drugiego miejsca na jedenaste nie jest niczym miłym. Jednak trzeba zdawać sobie sprawę, że mając tak młody zespół takie sytuacje się zdarzają. Władze Federacji Kubańskiej i trenerzy najlepiej wiedzą, czy osiągnięty rezultat ich satysfakcjonuje, czy nie.
Złote medale zostały w Polsce. Zgodzisz się z panującą u nas opinią, że w drużynie Stephane'a Antigi kluczową rolę odegrał Mariusz Wlazły?
- W zespole siatkarskim wszyscy odgrywają kluczową rolę. Każdy zawodnik ma swoje zadania, które musi wykonać. Dzięki temu, że cały mechanizm polskiej drużyny działał odpowiednio, Mariusz Wlazły mógł się rozwinąć. Jest on bardzo dobrym zawodnikiem, który gra na odpowiedzialnej i bardzo widocznej pozycji, dlatego jego wysoka dyspozycja została zauważona i doceniona. Z pewnością był jedną z głównych postaci mundialu, ale nie można odbierać zasług całej drużynie, która zagrała świetny turniej i zasłużenie zdobyła złoto.
Czy coś się zmieniło w twojej sytuacji dotyczącej gry w reprezentacji Kuby?
- Każdy, kto choć trochę interesuje się siatkówką na pewno słyszał nieraz o tym, jak to wygląda na Kubie. Moja sytuacja odnośnie gry w reprezentacji mojego państwa nie zmieniła się. Na dzień dzisiejszy nie ma w ogóle tematu powrotu do kadry. Jeśli coś się zmieni, na pewno będzie to podane do szerokiej wiadomości.
Twój manager Andrzej Grzyb powiedział, że istnieje szansa, że zagrasz dla reprezentacji Polski, ale działania w tej sprawie musi podjąć Polski Związek Piłki Siatkowej (PZPS). Dalej jest taka możliwość?
- Tak jak powiedziałeś, pewne działania muszą zostać podjęte przez PZPS. Niewiele w tej kwestii zależy ode mnie. Jest taka możliwość, ale do tego potrzebna jest współpraca.
Wspominałeś kiedyś, że Federacja Turecka też zabiegała o twoją grę dla ich kadry, ale odmówiłeś. Odzywały się też inne kraje. Nadal namawiają cię na grę dla różnych reprezentacji?
- Nie przypominam sobie, żeby padło to kiedykolwiek z moich ust. Tymi sprawami zajmuje się mój menedżer, a ja sam nie chcę wypowiadać się na ten temat.
Oglądaj siatkówkę mężczyzn w Pilocie WP (link sponsorowany)