Kielczanie od zwycięstwa rozpoczęli 2015 rok. W niedzielny wieczór dość niespodziewanie pokonali za trzy punkty AZS Częstochowa, na którego ławce trenerskiej zadebiutował Michał Bąkiewicz. Mecz nie stał może na najwyższym poziomie, a dwukrotnie o losach setów decydowała walka na przewagi. Raz górą byli częstochowianie, ale później decydujące słowo należało już do ekipy Dariusza Daszkiewicza. - Cieszymy się, że wywozimy stąd trzy punkty, bo to spotkanie miało charakter meczu o sześć punktów. Sytuacja obu drużyn w tabeli jest podobna. W tabeli jest ciasno i każda zdobycz punktowa ma dla nas ogromne znaczenie. Chcemy jak najszybciej odskoczyć od zespołów, które są za nami w tabeli - podkreśla przyjmujący Effectora, Adrian Staszewski, który nagrodzony został statuetką MVP niedzielnego pojedynku.
[ad=rectangle]
Triumf ekipy z Kielc byłby jeszcze bardziej okazały gdyby nie przegrany na przewagi pierwszy set. W nim kielczanie mieli już w górze kilka piłek setowych, ale roztrwonili swoje prowadzenie. - Ten pierwszy set pomimo wysokiej przewagi po prostu nam uciekł. Straciliśmy koncentrację i przegraliśmy kilka ważnych piłek. Powinniśmy to skończyć bardzo szybko. Było widać, że troszeczkę nerwy wkradły się w naszą grę i musieliśmy uznać wyższość częstochowian. Należą nam się brawa, że po tym przegranym secie potrafiliśmy się odbić, a wcześniej różnie z tym bywało. Myślę, że ogromną rolę odegrała zagrywka w tym meczu. Dobrze ten element funkcjonował w naszym zespole. Potrafiliśmy odrzucić rywala od siatki i zmusić do gry na wysokiej piłce. Wyprowadzaliśmy później skuteczne kontry i potrafiliśmy odskoczyć częstochowianom na kilka punktów. Nasza gra wyglądała później dużo lepiej, a przede wszystkim spokojniej - tłumaczy Staszewski.
W czwartym secie w poczynania gospodarzy wkradła się dodatkowo nerwowość. Akademicy kwestionowali praktycznie każdą decyzję arbitrów, a nerwów na wodzy nie potrafił utrzymać także trener Michał Bąkiewicz. To było jednak tylko wodą na młyn dla kielczan. - Podejrzewam, że wpływ na tą nerwowość miały decyzje sędziowskie. Nie wiem, czy były słuszne, czy nie, pozostawiam to innym. System challenge powinien rozwiać wątpliwości - dodaje Staszewski.
Effector po katastrofalnym początku sezonu złapał już drugi oddech. Podopieczni Dariusza Daszkiewicza ostatnio spisują się znacznie lepiej, a kilka zwycięstw wywindowało ich na jedenastą pozycję w ligowym zestawieniu. - Zaliczyliśmy delikatny falstart na początku sezonu. Nie wiem czym było to spowodowane. Być może dużą ilością kontuzji, które nas dziesiątkowały. Nie ma się jednak co tym tłumaczyć. Teraz wszyscy wrócili do gry i wygląda to coraz lepiej - zauważa rozgrywający, Marcin Janusz.
Kielczanie nie mają jednak wątpliwości, że słaby początek sezonu zaprzepaścił ich nadzieje na miejsce w rundzie play-off. - Zdajemy sobie sprawę, że będzie bardzo ciężko wskoczyć do ósemki. Poziom PlusLigi bardzo się podniósł i w ósemce są zespoły zbudowane z naprawdę klasowych zawodników. Myślę, że dziewiąte, czy dziesiąte miejsce będziemy mogli uznać za dobry wynik - puentuje Marcin Janusz.