Zdecydowanym faworytem sobotniej rywalizacji była drużyna z Rzeszowa, która po ostatniej serii spotkań była liderem PlusLigi, zaś olsztynianie plasowali się na 11. pozycji, grając w tym sezonie bardzo słabo.
[ad=rectangle]
Od początku pojedynku AZS potrafił dotrzymywać kroku wicemistrzom Polski, a umiejętnie piłki starał się rozdzielać rozgrywający Maciej Dobrowolski (11:11). Przyjezdni przed drugą przerwą techniczną potrafili odskoczyć przeciwnikom na dwa punkty za sprawą dobrej zagrywki Nikołaja Penczewa (14:16), lecz błędy własne rzeszowian sprawiły, że podopieczni Andrei Gardiniego odrobili straty z nawiązką, wychodząc na prowadzenie 20:19. Przybysze z Podkarpacia mieli problemy z przyjęciem, co skrzętnie wykorzystywali olsztyńscy siatkarze (24:22), którzy byli w stanie postawić kropkę nad "i" w tym secie, triumfując do 23.
Zespół z Olsztyna nie zamierzał spuszczać z tonu, zaś tego dnia bardzo dobrze dysponowany był Słowak Frantisek Ogurcak, który skutecznie wykańczał swoje ataki (10:7). Zawodnicy Resovii wyglądali dość bezradnie, dzięki czemu gospodarze wypracowali sobie 5-punktową przewagę (14:9). Trener Andrzej Kowal starał się dokonywać zmian, które miały za zadanie pobudzić jego drużynę do walki, jednak jego decyzje nie przyniosły rezultatu (20:11). Już do końca tej odsłony obraz gry nie uległ zmianie (25:15), a tym samym Indykpol AZS Olszyn wyszedł na prowadzenie 2:0 w całej potyczce i było o krok od sprawienia ogromnej niespodzianki!
Akademicy byli na fali i czuli, że są w stanie pokonać słabiej dysponowanych rzeszowian (8:5). Niemal po profesorku poczynał atakujący Grzegorz Szymański i to za jego sprawą ekipa z Warmii i Mazur wygrywała 10:7. W tym momencie jakby przebudziła się Asseco Resovia, natomiast sprawy w swoje ręce postanowił wziąć Penczew (15:15). Walka w tej części pojedynku się wyrównała (19:19), co zapowiadało ciekawą końcówkę III seta. W decydujących akcjach tej partii więcej zimnej krwi zachowali rzeszowianie, którzy po dobrych zagraniach głównie w wykonaniu Lukasa Tichacka i Piotra Nowakowskiego odrobili część strat w tej konfrontacji (21:25).
Pasy, po zwycięstwie w 3. części rywalizacji, złapały wiatr w żagle i dobrze grając w bloku, wyszły na prowadzenie 9:7 w czwartej odsłonie. Podopieczni szkoleniowca Kowala wciąż byli w natarciu i z czasem powiększyli swoją przewagę do trzech oczek (9:12). Praktycznie nie do zatrzymania na skrzydłach byli Rafał Buszek i Marko Ivović, a tym samym wicemistrzowie kraju byli coraz bliżej doprowadzenia do tie-breaka (11:16). Coraz częściej zaczęli się mylić olsztyńscy siatkarze, co przekładało się na wynik (13:20). W końcowym rozrachunku Asseco Resovia Rzeszów zwyciężyła w 4. partii do 19, doprowadzając do piątej - decydującej - odsłony.
Olsztynianie tie-breaka rozpoczęli z wysokiego "C", gdyż po błędach rzeszowskiej drużyny wyszli na prowadzenie 4:1. Wciąż świetnie radzili sobie reprezentanci AZS-u, którzy po punktowych zagrywkach Grzegorza Szymańskiego mieli aż siedem punktów przewagi (8:1). Zespół prowadzony przez trenera Gardiniego starał się już tylko kontrolować boiskowe wydarzenia (11:4), wygrywając w piątym secie 15:10, a w całym meczu 3:2!
To dopiero 5. zwycięstwo AZS-u Olsztyn w sezonie 2014/15 PlusLigi, natomiast Asseco Resovia poniosła swoją czwartą porażkę.
Indykpol AZS Olsztyn - Asseco Resovia Rzeszów 3:2 (25:23, 25:15, 21:25, 19:25, 15:10)
Indykpol AZS Olsztyn: Dobrowolski, Bednorz (16), Szymański (20), Zajder (1), Hain (7), Ogurcak (17), Potera (libero) oraz Zatko (1), Zniszczoł (11), Łuka (1).
Asseco Resovia Rzeszów: Nowakowski (11), Ivović (16), Schoeps (5), Drzyzga (2), Penczew (14), Dryja (8), Ignaczak (libero) oraz Holmes (1), Lotman, Buszek (10), Tichacek (2), Perłowski.
MVP: Grzegorz Szymański (AZS).
=> Tabela PlusLigi