Siatkarze Cerrad Czarnych Radom nie mogli pogodzić się z porażką w premierowej odsłonie meczu z PGE Skrą Bełchatów. W dwóch kolejnych partiach przewaga miejscowych nie podlegała dyskusji. - Mieliśmy szansę, by w Bełchatowie coś ugrać. Na pewno szkoda pierwszego seta, bo graliśmy na przewagi z bardzo silną drużyną. Wiadomo, że to nie jest sukces, ale okazja była i jej nie wykorzystaliśmy - mówił Michał Kędzierski.
[ad=rectangle]
Po zaciętej końcówce, przegranej przez Wojskowych 24:26, Robert Prygiel starał się odwrócić losy spotkania. Szansę na zaprezentowanie swoich umiejętności otrzymali młodsi zawodnicy. - W składzie Skry jest pięciu medalistów mistrzostw świata, w tym czterech mistrzów. W pewnym momencie po naszej stronie doświadczonych siatkarzy było tylko dwóch: Daniel Pliński i Wojtek Żaliński. Staraliśmy się "pociągnąć" grę i myślę, że jakoś to wyglądało. To doświadczenie rywala okazało się jednak kluczowe - przyznał rozgrywający.
Dwudziestolatek jak na razie częściej pojawiał się na zmiany taktyczne. - To był dopiero mój drugi mecz, w którym miałem szansę na dłużej pokazać się na boisku. Każdy trenuje po to, żeby grać. Dlatego bardzo się cieszę, że dostałem szansę od szkoleniowca. Na pewno mogło to wyglądać lepiej, ale nie poprzestajemy na tym. Trenujemy i szykujemy się do kolejnych spotkań - skomentował nasz rozmówca.
W sobotę radomianie zagrają z liderem tabeli. Spotkanie z Asseco Resovią będzie miało dla Michała Kędzierskiego szczególny wymiar. - W Rzeszowie się urodziłem i wychowałem, także na pewno będzie to dla mnie sentymentalna podróż. Jedziemy powalczyć o dobry wynik. Mam nadzieję, że pokażemy się z dobrej strony. Nasza forma idzie w górę - zapowiedział.