Asseco Resovia Rzeszów słabo rozpoczęła spotkanie z Cerrad Czarnymi Radom. Goście grali na dużym ryzyku w ataku i przynosiło im to efekty. Zmiany Andrzeja Kowala spowodowały, że Pasy miały więcej argumentów w tym pojedynku. - Było gorąco. Nie wiem co spowodowało to, że musieliśmy męczyć się w pięciu setach. Plan był inny, mieliśmy wygrać za trzy punkty. Całe szczęście, że potrafiliśmy w tie-breaku przechylić szalę zwycięstwa na naszą stronę. Lidera każdy chce zdetronizować. Musimy się odpychać nogami i rękami, żeby innych drużyn do siebie nie dopuścić - mówi Piotr Nowakowski.
[ad=rectangle]
W wyjściowym składzie gospodarzy wyszli Paul Lotman i Marko Ivović. Obaj mieli problemy z dokładnym przyjęciem. To przekładało się na inne elementy. - Początek był niemrawy, nie potrafiliśmy wyrobić sobie przewagi. Graliśmy cały czas punkt za punkt, a w końcówce wszystko się może zdarzyć. W pierwszym secie Marko Ivović został ustrzelony zagrywką, a w inne akcje wkradały się błędy. Szkoda, że musieliśmy się męczyć, a nie mogliśmy wypracować przewagi. Ale ważne, że dwa punkty dopisujemy do tabeli - przyznaje środkowy.
W sobotnim meczu nie obyło się bez dyskusji pod siatką. Widoczne były "iskry" na linii Piotr Nowakowski - Daniel Pliński. - Ja z nim nie rozmawiam pod siatką, nie szukam żadnych zaczepek. Jeżeli ktoś coś do mnie mówi, to niech sobie mówi do kolegi z zespołu. Do takich rzeczy mam pewien stosunek, ale nie powiem jaki, bo byłoby to brzydkie. Było parę słów, których nie spodziewałbym się po doświadczonych graczach. Kibice szukają takich sytuacji. Daniel lubi prowokować kibiców, więc w to im graj. Mieli przynajmniej trochę więcej rozrywki. Skupiam się na sobie, to co inni mówią mnie nie interesuje - oznajmia 27-latek.
Przed rzeszowianami teraz ważne spotkanie w Lidze Mistrzów. Aby wygrać grupę, Resovia musi pokonać Budvanską Rivijerę Budva. Jeśli chce być rozstawiona w kolejnej rundzie, powinna zgarnąć w Czarnogórze pełną pulę. - W Budvie kibice potrafią stworzyć małe piekiełko. Dobrze, że lecimy dwa dni wcześniej, będziemy mieli więcej czasu na odpoczynek. Droga nie jest łatwa, lecimy z przesiadką. Mam nadzieję, że w końcu się tam przełamiemy i wygramy całą grupę - mówi "Cichy Pit".