Niemoc żółto-czarnych trwa - relacja z meczu Lotos Trefl Gdańsk - BBTS Bielsko - Biała

Siatkarze Lotosu Trefla Gdańsk w dalszym ciągu nie prezentują tak wysokiej formy jak na początku sezonu. Żółto-czarni przegrali drugi mecz z rzędu.

W pojedynku 21. kolejki PlusLigi Lotos Trefl Gdańsk podejmował podopiecznych Piotra Gruszki. Siatkarzom z Trójmiasta przyświecał przed tym meczem wyłącznie jeden cel: chęć przełamania się po zaskakującej porażce doznanej przed tygodniem w potyczce z AZS-em Częstochowa.
 [ad=rectangle]
Spotkanie ekip zajmujących aktualnie trzecie oraz dwunaste miejsce w tabeli PlusLigi lepiej rozpoczęli gospodarze. Przy zagrywce Marco Falaschi gdańszczanie wyszli na prowadzenie 5:2. W pierwszych piłkach meczu, w poczynania bielszczan wkradało się wiele niedokładności, które ułatwiały gdańszczanom wyprowadzenie skutecznych kontrataków. Największą bronią podopiecznych Andrei Anastasiego w inauguracyjnej odsłonie była gra środkowych bloku. Zarówno Wojciech Grzyb jak i Bartosz Gawryszewski wywiązywali się ze swoich zadań praktycznie bezbłędnie. Na drugiej przerwie technicznej żółto-czarni prowadzili już sześcioma "oczkami". Gdy wydawało się, że gdańszczanie dowiozą pewne prowadzenie do końca, goście wykorzystali chwilowy przestój rywali i zdołali odrobić straty punktowe (24:24). W decydujących o losach partii piłkach lepsi okazali się jednak zawodnicy z Gdańska, wygrywając na przewagi.

Drugiego seta otworzył znakomity atak Sebastiana Schwarza z lewego skrzydła. Jak się okazało w kilku kolejnych akcjach, był to zwiastun dobrej gry skrzydłowych Lotosu Trefla. Reprezentant Niemiec oraz Mateusza Miki raz po raz umiejętnie obijali blok rywali z województwa śląskiego. Natomiast największe zagrożenie po stronie gości stanowiły ataki Serhiy Kapelusa. Gdańszczanie, którzy na początku partii zbudowali sobie kilkupunktową przewagę (11:5), jeszcze przed drugą przerwą techniczną roztrwonili całą zaliczkę i to goście schodzili na time-out z minimalnym prowadzeniem. Przy stanie 19:20 trener Anastasi zdecydował się na przeprowadzenie podwójnej zmiany, jednak Damian Schulz i Przemysław Stępień nie zagrzali zbyt dużo czasu na boisku. Po rozegraniu następnej akcji włoski szkoleniowiec dokonał zmiany powrotnej. W końcówce partii pierwsze skrzypce w zespole gości grali Jose Luis Gonzalez oraz Kapelus. Własnie atak Ukraińca zakończył drugą odsłonę.

Początek trzeciego seta należał do bielszczan. Podopieczni Piotra Gruszki kontynuowali skuteczną grę jaką prezentowali w końcowych piłkach poprzedniej partii. Natomiast gdańszczanie mieli ogromne problemy z pomyślnym zakończeniem własnych akcji. Murphy Troy popełnił dwa z rzędu błędy: zaatakował w antenkę, następnie posłał piłkę w aut. Nieskuteczna gra Amerykanina skłoniła trenera Anastasiego do przeprowadzenia podwójnej zmiany przy stanie 6:11. Roszady w składzie nie przyniosły zmiany oblicza wydarzeń mających miejsce na boisku. Na drugiej przerwie technicznej goście prowadzili ośmioma "oczkami". Set zakończył się bardzo wysokim zwycięstwem BBTS-u Bielsko-Biała.

Bielszczanie wyczuwając słabość sobotnich rywali z jeszcze większym impetem poczynali sobie na boisku. Bartłomiej Neroj rozrzucał gdański blok, czym znacznie ułatwiał zadania ofensywne kolegom z drużyny. Przy stanie 5:7, zespół gości popełnił jednak trzy błędy z rzędu, dzięki czemu na pierwszej przerwie technicznej prowadzenie objęli zawodnicy z Trójmiasta. Zdecydowanie lepszą dyspozycję niż w poprzednich partiach, zaczął prezentować Troy. Amerykanin brał na swoje barki coraz większą odpowiedzialność w ofensywie i stał się pierwszą opcją w ataku Lotosu Trefla Gdańsk. Na drugą przerwę techniczną zespoły schodziły przy dwupunktowym prowadzeniu gospodarzy. Żółto-czarni powiększyli swoją przewagę do pięciu "oczek", gdy w polu zagrywki pojawił się Falaschi. Serwisy 27-letniego rozgrywającego wprowadzały sporo zamieszania w linii przyjęcia gości. W końcówce seta gdańszczanie popełnili kilka prostych błędów, jednak przewaga wypracowana w środkowej części seta pozwoliła im na zwycięstwo 25:23 i przedłużenie spotkania.

Podobnie jak 14 stycznia w meczu Pucharu Polski, sobotnią rywalizację Lotosu Trefla Gdańsk oraz BBTS-u Bielsko-Biała rozstrzygnąć miał tie-break. Piątą partię od prowadzenia 4:1 rozpoczęli goście. Przyczynił się do tego skuteczny atak Gonzaleza oraz błąd Troya. Amerykanin szybko zrehabilitował się za pomyłkę i miał swój znaczny wkład w odrobienia strat przez gdański zespół (7:7). W decydujących o losach rywalizacji akcjach chłodną głowę oraz więcej sił zachowali bielszczanie, którzy pokonali żółto-czarnych 15:11. Najlepszym zawodnikiem spotkania został wybrany rozgrywający, Neroj.

Lotos Trefl Gdańsk - BBTS Bielsko-Biała 2:3 (28:26, 22:25, 10:25, 25:23, 11:15)

Lotos Trefl Gdańsk: Falaschi, Grzyb, Gawryszewski, Schwarz, Mika, Troy, Gacek (libero) oraz Stępień, Schulz, Wierzbowski, Stolc, Ratajczak

BBTS Bielsko-Biała: Polański, Kwasowski, Neroj, Gonzalez, Buniak, Kapelus, Dębiec (libero) oraz Ferens, Sobala

MVP: Bartłomiej Neroj

Źródło artykułu: