Dariusz Daszkiewicz: Nie przegraliśmy tego meczu w szatni

Kielczanie robili co w ich mocy, aby postawić się drużynie prowadzonej przez Miguela Falaskę. - Podjęliśmy walkę i obyśmy tak grali z rywalami z naszych rejonów tabeli - komentował trener Effectora.

- Chcąc wygrać ze Skrą, trzeba liczyć na ich słabszy dzień. Powinno się też wykorzystać każdą piłkę i jeśli dostajemy od nich akcję w "prezencie" wynikającym choćby z naszej dobrej zagrywki, to trzeba zamienić to na punkty. Uważam jednak, że my też zagraliśmy nieźle. Szkoda na pewno prostych błędów, jak chociażby tych przejść linii końcowej przy zagrywce. Podjęliśmy walkę i obyśmy tak grali z rywalami z naszych rejonów tabeli - mówił po porażce z PGE Skrą Bełchatów Dariusz Daszkiewicz.
[ad=rectangle]

Jeśli już mowa o przekraczaniu linii przy zagrywce, to zdecydowanym niechlubnym rekordzistą w zespole Effectora pod tym względem był Grzegorz Pająk, który aż czterokrotnie mylił się w ten juniorski sposób. - Nie powinno mu się to zdarzać. Pojawił się jakiś problem i na pewno to przeanalizujemy. Podobne kłopoty miał Adrian Buchowski i udało nam się to wyeliminować, dlatego mam nadzieję, że w tym przypadku będzie podobnie - stwierdził szkoleniowiec.

Gospodarze dzięki swojej ambitnej postawie byli blisko wygrania pierwszego seta. Po udanej gonitwie najpierw doprowadzili do remisu, a kilka chwil później stanęli przed wielką szansą. - Było kilka okazji, żeby wygrać pierwszego seta, czy też bardziej powalczyć w tym trzecim. Nie udało się, ale też nie przegraliśmy tego meczu w szatni, tylko podjęliśmy walkę z mocnym rywalem i z tego powodu bardzo się cieszę.

Przyjazd do Kielc PGE Skry, w składzie, której znalazło się kilku mistrzów świata, sprawił, że Hala Legionów wypełniła się do ostatniego miejsca. Trener Daszkiewicz bardzo chciałby, żeby taki obrazek towarzyszył występom jego zespołu znacznie częściej. - Takich tłumów jeszcze nie mieliśmy w tym sezonie. Bardzo fajnie gra się przy takiej publiczności, kiedy słychać wsparcie kibiców - zakończył.

Komentarze (0)