Miłosz Hebda odmienił grę MKS-u Banimexu Będzin. "Chciałem wnieść coś do drużyny"

Miłosz Hebda w meczu przeciwko AZS-owi Częstochowa był bohaterem MKS-u Banimexu Będzin. - Dostałem swoją szansę i chciałem ją wykorzystać najlepiej jak potrafiłem - przyznał siatkarz Tygrysów.

Przed tygodniem MKS Banimex Będzin niespodziewanie pokonał ZAKSĘ Kędzierzyn-Koźle. Najlepszym zawodnikiem Tygrysów w tamtym spotkaniu był Mikołaj Sarnecki, który mecz w Częstochowie rozpoczął w pierwszej szóstce. Atakujący będzińskiego zespołu spisywał się jednak słabo. Skończył zaledwie cztery z 19 ataków i trener Roberto Santilli w drugim secie zdecydował się na zmianę w składzie. Sarneckiego zastąpił Miłosz Hebda.
[ad=rectangle]
Był to strzał w dziesiątkę, gdyż były zawodnik AZS-u Częstochowa odmienił oblicze MKS-u Banimexu. Był on pierwszą opcją w ataku będzinian. W całym meczu skończył 21 z 42 ataków, a dzięki jego dobrej grze Tygrysy, po przegranej w pierwszym secie, zdołały wygrać dwie następne partie. Ostatecznie z Częstochowy Zagłębiacy wyjechali z punktem. - Nie wykorzystaliśmy swojej szansy. Co mogę powiedzieć, my wygraliśmy pierwszy mecz u siebie teraz AZS wygrał przed własną publicznością. Taki jest sport. Muszę przyznać, że to był trochę dziwny mecz. Szkoda, że przegraliśmy końcówkę i wracamy do domu tylko z jednym punktem - powiedział Hebda w rozmowie z serwisem plusliga.pl.

Grający na pozycji atakującego Hebda zdobył 27 punktów. Sam zawodnik przyznaje, że po tym, jak nie zagrał w ostatnim spotkaniu z ZAKSĄ, teraz chciał udowodnić swoją wartość. Dla zawodnika Tygrysów był to mecz z podtekstami, gdyż jeszcze w zeszłym sezonie reprezentował barwy częstochowskiego AZS-u. - Nie grałem w ostatnim meczu. W piątek dostałem swoją szansę i chciałem ją wykorzystać najlepiej jak potrafiłem. Chciałem wnieść coś do drużyny, bo było trochę sennie na parkiecie. Myślę, że nie towarzyszyła mi jakaś większa adrenalina. Nie spinam się bardzo, żeby pokonać swój były zespół - ocenił Hebda.

Źródło artykułu: