Bełchatowianie pierwszą rundę Ligi Mistrzów rozgrywają, jak dotąd, niemal perfekcyjnie. Choć szkoleniowiec zespołu nie bał się roszad w składzie, jego podopieczni w dotychczasowych potyczkach zgarnęli maksymalną liczbę punktów (tej sztuki dokonał jeszcze tylko Zenit Kazań). Dlatego PGE Skra Bełchatów w kieszeni ma już nie tylko awans do najlepszej trzynastki turnieju (jeden zespół zorganizuje final four rozgrywek, a pozostałe dwanaście zagra o trzy wolne miejsce w decydującej fazie Champions League), ale też szansę na łatwiejszego przeciwnika na starcie play-off z racji wygrania swojej grupy.
[ad=rectangle]
W takiej sytuacji spotkanie z Jihostrojem Czeskie Budziejowice teoretycznie dla ekipy mistrza Polski nie ma już żadnego znaczenia. Biorąc pod uwagę fakt, że w najbliższej kolejce PlusLigi zespół Miguela Falaski zmierzy się z pukającym coraz śmielej do ligowej czołówki Transferem Bydgoszcz, a ledwie kilka dni później bełchatowian czeka arcytrudny wyjazd do Gdańska na spotkanie z tamtejszym Lotosem Treflem można śmiało zakładać, że w rywalizacji z Czechami sztab szkoleniowy lidera grupy nie będzie ryzykował zdrowia najważniejszych i najbardziej eksploatowanych ogniw zespołu.
Kolejną szansę do pokazania swoich umiejętności dostać powinien więc Maciej Muzaj, który wciąż spisuje się odrobinę poniżej oczekiwań. Młody atakujący stracił cały poprzedni sezon przez kontuzję. W obecnych rozgrywkach jego forma strasznie faluje, ale w ciężkiej końcówce sezonu, w decydujących momentach walki o medale i puchary, ograny zmiennik Mariuszowi Wlazłemu na pewno się przyda.
Do meczu z najniżej notowanym (po pięciu kolejkach) rywalem w grupie bełchatowianie podejdą w dobrych nastrojach. W miniony weekend w Kielcach pokonali bowiem bez straty seta Effector, co pozwoliło im odzyskać utracone w grudniu pierwsze miejsce w tabeli PlusLigi. Rywal walkę podjął jedynie w pierwszej odsłonie, w kolejnych PGE Skra panowała już na parkiecie niepodzielnie. Dzięki temu w trzeciej partii na boisku nie musiał pojawiać się już Wlazły (niezbyt udanie zastąpił go wspomniany Muzaj). Cały mecz odpoczywał też Karol Kłos, a w kadrze meczowej nie znalazł się Michał Winiarski.
W spotkaniu otwierającym zmagania mistrza Polski w tym sezonie w Lidze Mistrzów Jihostroj pokazał się z niezłej strony. Wygrał drugiego seta, a jego lider Michal Krisko (ostatnio zmagał się z kontuzją, ale we wtorek powinien być do dyspozycji trenera Jana Svobody) w całym spotkaniu uzbierał 17 punktów, atakując z bardzo dobrą skutecznością (45 proc.). Najsłabiej Czesi wypadli w przyjęciu, pozwalając bełchatowianom ustrzelić aż 15 punktów bezpośrednio z pola serwisowego. Sami jednak zdobyli tego dnia 6 asów i postawili 8 bloków (przy 10 PGE Skry), więc faworyt musi mieć się we wtorek na baczności, jeśli chce zakończyć zmagania w fazie grupowej z kompletem zwycięstw i punktów.
W pierwszym starciu obu ekip siłą napędową zespołu z województwa łódzkiego był, podobnie jak ostatnio w Kielcach, argentyński duet Nicolas Uriarte (8 punktów!) - Facundo Conte (18). Jak będzie tym razem?
PGE Skra Bełchatów - Jihostroj Czeskie Budziejowice / wtorek 27.01.2014 r., godz. 20:00