Liga Mistrzów: Lokomotiw wybił rywalom siatkówkę z głowy - relacja z meczu Tomis Constanta - Lokomotiw Nowosybirsk

Trzy krótkie sety trwał pojedynek w Konstancie. Miejscowy Tomis nie pozostawił po sobie dobrego wrażenia i przed własną publicznością uległ 0:3 rywalom z Nowosybirska.

Gospodarzem pierwszego starcia w 1/12 finału Ligi Mistrzów był Tomis Constanta. Przyjezdni do fazy play-off awansowali z pierwszego miejsca w grupie B. Lokomotiw Nowosybirsk dwukrotnie pokonał m. in. Jastrzębski Węgiel. Rumuńska drużyna także okazała się najlepsza w swojej grupie, ale spośród wszystkich triumfatorów grup miała najsłabszy bilans punktowy i nie była rozstawiona w losowaniu.
[ad=rectangle]
Przyjezdni wyszli na parkiet jak po swoje. Po wyrównanym pierwszy fragmencie seta w kolejnych zyskali zdecydowaną przewagę. Od stanu 11:11 siatkarze Tomisu stracili skuteczność w ataku i zaczęli popełniać błędy własne. Z kolei po drugiej stronie siatki pojęcia "niska efektywność w ataku" nie znali skrzydłowi. Kolejne skuteczne zbicia Oreola Camejo czy Lukasa Divisa przybliżały gości do triumfu w premierowej odsłonie pojedynku. Ostatecznie zakończyła się ona po udanym ataku kubańskiego przyjmującego (25:19). 

Drugi set to jeszcze większa dominacja podopiecznych Andrieja Woronkowa. Wynik 25:15 na korzyść gości nie pozostawia złudzeń, kto w tej partii prowadził grę. W porównaniu do premierowej partii, tym razem przyjezdni już na pierwszej przerwie technicznej prowadzili pięcioma punktami (8:3). W dalszym fragmencie seta kontrolowali jego przebieg. Nadal największym problemem miejscowych była skuteczność w ataku. Jeśli nawet nie popełniali oni bezpośrednich błędów to nadziewali się na szczelny blok. Partię efektownym i efektywnym zbiciem zakończył Artem Wolwicz.

Trzecia odsłona środowego starcia nie przyniosła zmiany obrazu gry. Obserwując poczynania obu zespołów można było odnieść wrażenie, że rosyjska drużyna bawi się siatkówką, a ich rywale męczą się tym sportem. Zniechęcenie do gry dotyczyło zwłaszcza Bojana Janicia. Jeden z najważniejszych zawodników Tomisu zagrał poniżej krytyki. Serb nie mógł przebić się w pomarańczowe pole rywali oraz miał duże problemy z przyjęciem zagrywki. Trzeci set zakończył się wynikiem 25:20 na korzyść przyjezdnych. Kropkę nad i postawił zbiciem z prawego skrzydła Denis Zemczenok. W całym pojedynku atakujący wdał się we znaki rywalom przede wszystkim swoją trudną zagrywką. 

Spotkanie mogło rozczarować kibiców, którzy nie optują za którąś z drużyn. Słowa krytyki należą się gospodarzom. Co prawda podopieczni Martina Stojewa kadrowo byli słabsi od rywali, ale potencjał drużyny uprawniał do nawiązania równorzędnej walki z Lokomotiwem na swoim boisku. W środowy wieczór jednak nic takiego nie miało miejsca. Jedynym siatkarzem gospodarzy, który zaprezentował niezły poziom był Ventzislav Simeonov. Atakujący zdobył 13 punktów, atakując na 58 procentowej skuteczności. 

Tomis Constanta - Lokomotiw Nowosybirsk 0:3 (19:25, 15:25, 20:25)

Tomis: Janić, Żekow, Stancu, Simeonov, Petkov, Spinu, Rosić (libero) oraz Aciobanitei 

Lokomotiw: Camejo, Butko, Wolwicz, Zemczenok, Divis, Abrosimov, Gołubiew (libero)

Komentarze (1)
avatar
nowa
11.02.2015
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Kolejny nudny etap LM